35

581 50 97
                                    

-Taylor, błagam, idź sobie stąd – warknęłam głośno. Akurat przerzucałam naleśnika na patelni, gdy siostra celowo kręciła się po kuchni. Zastanawiałam się, czy chciała oberwać ode mnie gorącym naczyniem, czy miała w planach sprawić, że to ja się poparzę.

-Mogę wziąć jednego naleśnika? – spytała spokojnie. Najwyraźniej była głodna, inaczej nic by ode mnie nie wzięła. Zawsze sądziła, że czymś bym ją otruła. – Proszę...

-Weź sobie, ale podaj mi telefon – odparłam szybko, gdy usłyszałam dzwonek w tle. Ktoś się do mnie dobijał, a to mnie irytowało. Obawiałam się, czy coś się stało, że ktoś tak pisał, czy którejś z moich przyjaciółek bardzo się nudziło i spamiła bo tak.

-Jasne – siostra szybko pobiegła po mój smartfon. Nim jednak ogarnęłam, co się działo, usłyszałam kolejne słowa Taylor. – Cześć. Już ci ją daję, ale akurat coś ogarnia w kuchni. Co tam u ciebie?

-Z kim ty gadasz Taylor?! – krzyknęłam. Odrzuciłam naleśnika na talerz i zabrałam się za nalewanie kolejnej porcji ciasta na patelnię. – Taylor!

-Boże. Nie będę wnikać w wasze jebanie, ale chyba by się jej przydało, bo strasznie nerwowa chodzi i się drze – na słowa siostry prawie opuściłam palenie na swoją dłoń. Cudem jednak udało mi się ułożyć na nowo obiekt na palniku. – Tak w ogóle, na co ty poleciałaś? Ona jest tak...

-Taylor! Kurwa oddaj mi ten jebany telefon! – sapnęłam głośno. Lekko zmniejszyłam siłę palnika, po czym ruszyłam do siostry, która jak gdyby nigdy nic stała sobie w korytarzu i rozmawiała z Camilą. Tak przynajmniej mogłam wywnioskować ze słów Młodej. Dziwiłabym się, gdyby tak gadała do Dinah czy Mani. – Taylor, telefon...

-Widzisz, właśnie o tym mówię... - z żalem oddała mi smartfon, który ja od razu przyłożyłam do ucha. – Cześć Camila! – krzyknęła tak, że prawie wybuchły mi bębenki w uszach.

-Cześć Skarbie – powiedziałam tak po raz pierwszy, czym sama siebie zaskoczyłam. Był jednak czwartek, a ja stęskniłam się za moją cudną szatynką. Wymieniałyśmy kilka wiadomości dziennie, ale nic więcej, dlatego telefon był cudowną opcją. – Coś się stało? Wybacz za rozmowę z Młodą, ale akurat robię naleśniki i nie miałam jak iść po telefon.

-Z czym te naleśniki? – mówiła spokojnie. Byłam pewna, że w ten sposób chciała mnie uspokoić, co jej dobrze wychodziło. Ten słodki głos zawsze dobrze działał.

-Z serem, chociaż Taylor pewnie weźmie... - rozejrzałam się wokół. Moja siostra magicznym cudem wyparowała, a tak niby bardzo chciała jeść. – Nie wiem. Nie ważne. Mój plan był na czekoladowe naleśniki z serem na słodko i owocami. Powiedzmy, że prawie już kończę. Zostało mi tylko dosmażyć je do końca i przygotować. Rodzice mają być za jakieś trzydzieści minut, Chris też. Wrzucą sobie to na patelnię czy do mikrofali – gadałam, żeby gadać. Pierwszy raz rozmawiałam z Camilą przez telefon, co powodował, że skręcał mi się żołądek z nerwów.

-Jakie owoce? – ta kobieta po prostu chciała przyprawić mnie o zawał. Nigdy wcześniej nie dzwoniła, a nagle odzywała się w środku dnia, jak gdyby nigdy nic.

-Truskawki, banany, kiwi... - przewróciłam naleśnika kolejny raz, po czym zabrałam się za mieszanie sera. Nie wiedziałam, po co to robiłam, ale nagle czułam taką potrzebę. – Miałabym do tego też borówki, ale ktoś mi je zjadł – sapnęłam głośno. – Naprawdę w tym domu nie da się normalnie.

-Zjadłabym takie naleśniki. Tylko polałabym je dodatkowo likierem czekoladowym – zamruczała Camila, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Oczami wyobraźni widziałam naszą dwójkę przy naleśnikach. – Zrobisz mi takiego...?

Holiday Adventure - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz