61

410 53 45
                                    


Wyszłam przed hotel, zamówiłam taksówkę i za swoje ostanie pieniądze dojechałam na lotnisko. Nie miałam sił przeglądać lotów w samochodzie. Po prostu zamknęłam się w sobie i próbowałam nie płakać. Taksówkarz musiał to widzieć, bo co chwilę starał się mnie zagadywać i jakoś pocieszać. W odpowiedzi jedynie uśmiechałam się blado. Tylko na to było mnie stać.

Na lotnisku szybko dowidziałam się, że kolejny lot miałam dopiero następnego dnia. Zapowiadało się świetnie. Musiałam za coś kupić bilet, a następnie samodzielnie przekoczować noc. Idealna zabawa, jak na mój stan psychiczny.

-Ile masz na koncie? – spytałam brata, gdy odebrał telefon. Miałam w pierwszej chwili zadzwonić do Dinah, ale ostatecznie uznałam, że nie miałam na to sił. Z jednej strony ufałam jej, jak nikomu innemu. Z drugiej, jeśli była z Ally, nie chciałam rozmawiać. Wybuchłabym jeszcze większym płaczem, gdybym usłyszała przyjaciółkę.

-Ile potrzebujesz? – wiedziałam, że Chris nigdy nie zadawał zbędnych pytań. Uwielbiałam te jego konkretność.

-Wszystko, co masz, o ile starczy na bilet powrotny i jakieś jedzenie – powiedziałam najszybciej, jak umiałam.

-Mam pytać, co się stało? – zamilkłam. Liczyłam, że uzna to za najlepszą odpowiedź. – Ok. O której będziesz wracać? Zaraz zrobię ci przelew.

-Jutro rano. Będę koło południa na lotnisku. Postaram się pogadać z Mani, żeby mnie odebrała. Do domu wrócę w niedzielę wieczorem, tak jak było w planie. Nic nie mów rodzicom – próbowałam mówić spokojnie, chociaż cała drżałam z nerwów.

-Nie podoba mi się twoje nocowanie na lotnisku. Może pożyczę kasę od kumpli, znajdę ci jakiś hotel i wynajmę tani pokój.

-Nie. I ta za dużo przez to wydamy pieniędzy. Dam sobie tutaj radę. Kupię sobie jakąś kanapkę i kawę. Przetrwam do rana – westchnęłam, gdy przypomniało mi się, że było niewiele po szóstej. Lot za czternaście godzin. Ta wizja brzmiała boleśnie.

-Będziesz dawać znać?

-Postaram się odzywać co godzinę. Nie bój się. Samotna noc na lotnisku to nie najgorsze, co mnie dzisiaj spotkało – zaśmiałam się przez zaciśnięte gardło.

-Pogadamy w domu? – pokiwałam głową, jakby brat miał prawo to zobaczyć. – Rozłączam się i robię ci przelew. Ogarnij to jak najszybciej, żeby jeszcze cudem miejsca były wolne.

-Jasne. Dziękuję. Jakoś ci się za to wszystko odwdzięczę – nie chciałam czekać na dalszą część rozmowy. Szybko się rozłączyłam. Liczyłam na sprawne przyjście pieniędzy na konto, abym mogła działać dalej.

Na szczęście Chris zrobił przelew natychmiast. Miałam pewność, że dał mi wszystko, co miał na koncie. Było tego więcej, niż potrzebowałam, ale nie chciałam od razu oddawać. Kupiłam bilet, kawę w automacie, bo tak było najtaniej i znalazłam dla siebie miejsce na jednym z korytarzy. Wokół było kilka osób, które najwyraźniej też utknęły w oczekiwaniu na swoje loty.

Usiadłam na walizce i zabrałam się za kawę. Celowo nie zerkałam na telefon. Nie chciałam, aby ktokolwiek mi przeszkadzał, a przy okazji wątpiłam, żeby ktoś się odezwał. Dla dziewczyn byłam z Camilą. Mogły dać znać, jedynie jeśli dowiedziałyby się o całej sprawie od Ally. Miałam nadzieję, że moja była nie należała do tak głupich, aby się do niej odezwać. Mogłaby sobie po prostu odpuścić i na zawsze zniknąć mi z oczu.

Zastanawiałam się, jak mogła mi to zrobić. Docierało wtedy do mnie, jak bardzo jej nie znałam. Od początku grała. Stąd ta jej cholerna zmiana. Każde nasze spotkanie, wykorzystywanie moich słabości, celowanie w to, czego zawsze pragnęłam, a nigdy nie dostałam. To nie było fair. Pogrywała sobie i pewnie świetnie się bawiła.

Holiday Adventure - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz