43

522 45 35
                                    

-Lauren, zaraz mi z auta wyskoczysz – zaśmiał się tata, gdy wiózł mnie na lotnisko. Doceniałam bardzo to, że się zgodził na taką wyprawę. Zazwyczaj nie lubił jeździć poza miastem, ale najwyraźniej dla mnie i Camili zrobił wyjątek. Ta kobieta miała coś takiego w sobie, że bez problemu mogła przekonać do siebie każdego. – Zależy ci na niej, prawda?

-A nie widać? – rzuciłam od razu. Nie chciałam być sarkastyczna, ale w życiu nie byłam tak zdenerwowana, jak w tamtym momencie. – Tak. Bardzo mi na niej zależy. Jest cudowna – powiedziałam już spokojniej. W dłoni bawiłam się bransoletką, którą kupiłam dla Camili za pierwszą wypłatę. Nie dostałam dużo, ale od razu wydałam wszystko na swoją dziewczynę. Myślałam nad kwiatami, ale wiedziałam, że ich nie przewiezie, dlatego postawiłam na biżuterię. Camila często nosiła coś na nadgarstkach, dlatego liczyłam, że prezent ode mnie się jej przyda. Nawet jeśli to była tylko drobnostka ze srebra i niewielkimi kamieniami. Tylko na to miałam pieniądze z trzech dni i swoich oszczędności.

-Jest bardzo miła i wydaje się kochana. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa – uśmiechnął się do mnie, na co odparłam podobną miną. Widzieli, że byłam o wiele bardziej zadowolona ze związku z Camilą, niż Lucy. Szybko to zauważyli, a to bardzo doceniałam.

-Jestem bardzo. Ona jest tak wyjątkowa – szepnęłam. Przytuliłam dłoń z bransoletką do policzka. Marzyła o tym, aby dziewczyna była już obok mnie. Czekanie na nią na lotnisku brzmiało, jak kara za wszelkie błędy życia. – Co o niej sądzisz?

-Z wyglądu czy charakteru? – zaśmiał się od razu. To było dziwne, ale rozumiałam, że to z ojcem mogłam porozmawiać o partnerce, a nie z matką. – Jest ładna i wydaje się bardzo miła. Przede wszystkim mam wrażenie, że chce o ciebie dbać, a to dla mnie szczególnie ważne. Jesteś moją małą córeczką. Chcę, żebyś była z kimś, komu na twoim szczęściu zależy.

-Ciągle powtarza, że chce, żebym była najszczęśliwsza na świecie – powiedziałam, gdy wjechaliśmy na parking przy lotnisku. Z trudem przełknęłam ślinę. Z jednej strony bardzo chciałam spotkać się z Camilą, z drugiej przerażało mnie odbieranie jej prosto z lotu. Do tamtego momentu to zawsze oba podjeżdżała do mnie. – Idziesz ze mną? – spytałam, gdy tata znalazł miejsce parkingowe.

-Nie wiem, czy chcesz. Dla mnie wypadłoby, abym się z nią przywitał. Camila pewnie też się ucieszy, że cię przypilnowałem i zostałem. Przynajmniej dzień dobry jej powiem – pokiwałam głową w odpowiedzi. – Możecie się zachowywać przy mnie swobodnie Lauren. Myślisz, że mam jakiś problem z tym, żebyś się z nią bez problemu przywitała? – spojrzałam na niego niepewnie, co chyba dobrze sugerowało moją odpowiedź. Przez zachowanie rodziców Lucy, zawsze unikałyśmy ukazywania sobie czułości przy bliskich, dlatego nie miałam pojęcia, jak moja rodzina patrzy na moje tulenie się z ukochaną, a tym bardziej całowanie. A to miałam ochotę zrobić, gdy tylko zobaczyłabym Camilę. – Lauren, spokojnie, możesz spokojnie się z nią przywitać. Nie mam problemu z tym, że moja córka jest z kobietą i rozumiem, z czym się to łączy – na szczęście nie wiedział w pełni. Inaczej urwałby Camili głowę, ale w tej kwestii nie miałam zamiaru go uświadamiać. – To tak, jakbym miał mieć pretensje, że Chris całowałby się z jakąś laską.

Zabawne było to, że o mojej dziewczynie tata mówił „kobieta", a o potencjalnych partnerkach mojego brata „laski". Zastanawiało mnie, czy to określenie zależało od wieku czy on naszego podejścia. Ja z Lucy byłam kilka lat i z Camilą planowałam spędzić jeszcze więcej. Za to Chris spotykał się z kimś raz, może dwa i nagle pojawiał się ktoś nowy.

-Lauren, jeśli wolisz iść sama, to nie naciskam – dodał, gdy słowem się nie odezwałam.

-Chodź. Na spokojnie. Zamyśliłam się – lekko się uśmiechnęłam. Udawałam, że nie myślałam wcale o tym, aby uciec, bo stres okazał się paraliżujący.

Holiday Adventure - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz