49

419 22 35
                                    

Weekend z Camilą minął jak zwykle za szybko. Większość soboty spędziłyśmy na spacerach po lesie. W końcu jednak dziewczyna się nade mną zlitowała. Zabrała mnie do jakiegoś baru, kupiła dużą porcję frytek, gorącą czekoladę i pozwoliła zdobyć siły na powrót do hotelu. Dziękowałam za tę knajpę wszystkim siłom na świecie.

Pozostały czas spędziłyśmy na oglądaniu filmów. Sama się dziwiłam, ale okazało się, że moja kobieta potrafiła trzymać rączki przy sobie. Najwyraźniej musiałam wyglądać na bardzo zmęczoną, że mi odpuściła. Po prostu dała się tulić, całować co jakiś czas i mówić, jak bardzo ją kochałam.

W poniedziałek jednak musiałam stanąć na nogach i udać się do pracy. Szło mi bardzo dobrze. Rozkładałam towar bez problemu, chociaż Mani znowu mi przeszkadzała. Doceniałam, że chciała być moim wsparciem, ale jej siedzenie obok i stałe trajkotanie w niczym nie pomagało.

-Jak sobie radzisz Lauren? – spytała mama mojej przyjaciółki, gdy akurat biłam się w głowę kartonem po owocach. Przestałam od razu i spojrzała na kobietę z uśmiechem.

Tego brakowało, aby szefowa miała mnie za wariatkę. Niestety tak szalałam przez jej córkę, która przez dwadzieścia minut opowiadała mi o seksie z Dinah. To było nie fair z wielu powodów. Przede wszystkim, wcale nie interesowały mnie zbliżenia przyjaciółek. Jednak wizja seksu dwóch tak seksownych kobiet brzmiała sama w sobie zachwycająco. Mogłabym sobie do tych pomysłów robić dobrze, ale nie wypadało, gdy byłam w pracy.

-Wszystko już rozłożyłam. Zrobiłabym sobie kawę, jeśli jest taka możliwość – uśmiechnęłam się do mamy Mani.

-Kawę i musisz coś zjeść. Dinah mówiła mi, że nie jesz śniadań. Jeśli nie masz niczego, weź sobie jakąś gotową kanapkę – kobieta spojrzała na mnie z troską. – Ta z tuńczykiem jest dobra. Mani je często wyjada, gdy tutaj przesiaduje.

-Dziękuję bardzo. Zaraz wezmę sobie jedną, inaczej Dinah i Camila pozbawią mnie głowy – zaśmiałam się cicho. Doceniałam to, że każdy z moich bliskich wiedział, o mojej partnerce i nie miał mi za złe zamiany z Lucy.

-Idź na zaplecze na spokojnie. Zajmę się sklepem. Potem ma być jeszcze dostawa chemii, będę wdzięczna, jak ją dzisiaj rozłożysz – uśmiechnęła się do mnie szeroko.

-Oczywiście. Potem zacznę sprzątać na zewnątrz – wiedziałam, że chciała coś powiedzieć, ale Mani jej przerwała.

-Mamuś, jakby wiem, że chcesz dobrze, ale ona musi pracować. Nie możesz być dla niej tak miła. Niech zarobi na swoje utrzymanie i randki z ukochaną – zachichotała moja przyjaciółka.

-Czyli ty masz mieć taryfę ulgową, dostawać pieniądze na życie, ale Lauren mam zagonić do pracy? – moja szefowa uniosła wymownie brew, na co mimowolnie się zaśmiałam. Za to dostałam od Normalni mocny cios w ramię. – Nie bij przyjaciółki w sklepie. Klienci pomyślą, że jesteś nienormalna.

-Jest. Zapewniam – wymamrotałam, za co kolejny oberwałam od przyjaciółki.

-Normani, proszę cię, przestań, bo nie będziesz mogła tutaj przychodzić – powiedziała pewnie kobieta, na co Mani w końcu się uspokoiła. Za bardzo lubiła przebywać w sklepie mamy i podkradać jej z półek różne rzeczy, przy okazji za to nie płacąc. Szkoda, że moim zadaniem było między innymi bieganie za nią i spisywanie tego, co zabrała. – Lauren, leć na przerwę. Potem posprzątasz. Mani, chodź ze mną do kasy.

-Czyli jednak dostanę opierdol – westchnęła głośno, ale od razu udała się do mamy. Za to ja grzecznie wzięłam kartony po towarze i udałam się na zaplecze.

Od razu wstawiłam wodę, żeby jak najszybciej zrobić sobie kawę. Z przyzwyczajenia wyjęłam telefon i sprawdziłam wiadomości. Camila milczała, ale to nie było nic dziwnego, w pracy zawsze była zajęta. Mimo to postanowiłam wykorzystać swoją chwilę spokoju i na szybko zrobiłam sobie zdjęcie. Zwykłe z lekkim uśmiechem, ale liczyłam, że mojej ukochanej się spodoba. Sprawnie je wysłałam i zabrałam się za szukanie kanapki, którą wcześniej wskazała mi mama przyjaciółki.

Holiday Adventure - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz