Wróciłam ze spaceru dwie godziny później. Nikt nie zadawał pytań o to, gdzie byłam i co robiłam. Bo wiedzieli, że potrzebowałam czasu dla siebie.
Reszta dnia upłynęła mi niebywale szybko i nim się obejrzałam, nastała noc. Miałam nadzieję, że będzie lepiej, jednak koszmary znów zaatakowały. Kiedy kolejnej nocy mój wrzask obudził wszystkich domowników, tata już nie wytrzymał, zadzwonił do Samanthy i umówił mnie na pilną wizytę. Razem z nim. Nie, żebym była z tego powodu szczęśliwa. Ale nie zamierzałam się opierać, gdy tata zaciągnął mnie do swojego mustanga i niemalże siłą zamknął za mną drzwi.
— Nie bocz się — mruknął jeszcze nieco zaspany, wyjeżdżając na główną ulicę. — Każda inna osoba cieszyłaby się, że może nie iść do szkoły. A ty masz mi za złe, że cię z domu wyciągnąłem.
Pf... Nie podzielałam jego entuzjazmu.
— Tak, ale ty ciągniesz mnie do lekarza dla wariatów.
Skrzyżowałam ręce pod biustem i skupiłam się na ryku silnika samochodu, który w tym momencie był najmniej denerwujący z tej całej otoczki.
— Nie mów tak. Po pierwsze, psycholog, to nie psychiatra. Po drugie, to nic złego potrzebować pomocy.
Nie odpowiedziałam mu, tylko napisałam Alice, że nie będzie mnie dzisiaj w szkole. Ona oczywiście wiedziała, z jakiego powodu, dlatego odpisała mi tylko buźką z serduszkiem.
Schowałam telefon do kieszeni i podgłosiłam muzykę w radiu. Oparłam się głową o szybę i zamknęłam oczy, słysząc głos ojca.
— Samantha chce ci pomóc.
Westchnęłam.
— Dałam sobie radę sama, gdy matka mnie katowała, więc dlaczego miałabym nie dać rady teraz?
Kątem oka zauważyłam, jak szczęka ojca się zacisnęła. Zaczynał się powoli wkurzać.
Tak, ja i mama to nadal dość trudny i drażliwy temat.
— Co innego uciekać przed psychopatycznym katem, a co innego wrzeszczeć przez niego, chociaż od kilku lat nie ma go w twoim życiu. Nie widzisz tego, że sama sobie już nie poradzisz? To nie jest kwestia tego, żeby podjąć odpowiednią decyzję. Tutaj nie liczy się to, czy odpuścisz, czy nie — ciągnął. — Tutaj nieważne jest, jak bardzo kalkulujesz i zaciskasz zęby. Uciekać możesz przed kimś, ale nie przed samą sobą.
Poczułam ukłucie bólu. Racja, racja, pieprzona racja... Dlaczego każdy tak dobrze odczytywał to, co czułam, pomimo tego, że nigdy nie chwaliłam się swoimi emocjami? Czy ja naprawdę byłam aż tak kiepska w ukrywaniu się?
— Dobrze — sarknęłam i odwróciłam się przodem do niego. Jego wzrok jednak nadal spoczywał na drodze. — Powiedz mi tylko, co to da? Będę chodziła na te jej spotkania, będę jej opowiadać o wszystkim, co matka mi zrobiła i co? Jak ta kobieta ma mi niby pomóc? Ona nie zabierze tego strachu. Ona nie odpędzi ode mnie poczucia winy.
Poczułam, jak moje gardło coraz bardziej się zaciska.
— Ale pomoże ci poukładać sobie pewne rzeczy w głowie.
— Ale tutaj nie ma co układać! — wrzasnęłam i odpięłam energicznie pasy. Czułam, jak moje dłonie drżą. — Wrzuciłam matkę do więzienia, bo nie potrafiłam jej pomóc!
I z tymi słowami odczekałam do momentu, aż zatrzymamy się na czerwonym świetle i nie zważając na krzyki ojca, po prostu wysiałam z samochodu. Napisałam mu tylko wiadomość, że widzimy się na miejscu i zaczęłam niezwykle ciężką i męczącą wędrówkę.
CZYTASZ
Zduszony Krzyk
RomansaDRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII ZDUSZONEJ Victoria cudem uniknęła śmierci z rąk matki. Topiona i pozbawiona powietrza sądziła, że to był jej ostatni dech. Nie spodziewała się, że dane jej będzie zaczerpnąć jeszcze trochę tlenu. Po chaotycznych zdarzeniach w je...