Zadzwoniłam dzwonkiem i już po kilku minutach siedziałam w pokoju nastolatka. Jego mamy niestety nie było w domu, natomiast na dole w salonie siedział Nick, gotowy w każdej chwili przebić moje serce nożem do papieru.
No dobra, może przesadzałam, może nasza relacja się nieco ociepliła, jednak nadal nie pałaliśmy do siebie wzajemną miłością. I nie zanosiło się na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.
Napisałam szybko do Laureen, że już byłam u Nate'a i że wszystko w porządku, po czym odłożyłam telefon na szafkę.
W ciszy przyglądałam się Nate'owi, który leżał na łóżku i przeglądał coś w mediach społecznościowych.
— Mam dzisiaj wizytę u psychologa — przypomniałam mu, a on w końcu odłożył IPhone'a na łóżko.
— Na którą?
— Osiemnasta. Przypominam ci tylko, że to moja ostatnia wizyta w pojedynkę. Bądź przygotowany na to, że w najbliższym czasie będziesz częstym gościem Pani Samanthy — dodałam i zeszłam z biurka. Usiadłam na materacu koło niego.
Jego czarne włosy były rozczochrane bardziej niż zawsze, a pod oczami widniały delikatne sińce.
Mówił mi, że nie mógł spać ostatniej nocy.
— Ja nadal nie pojmuję, po co tej kobiecie my jesteśmy potrzebni — pożalił się i przetarł twarz ręką.
Wywróciłam oczami i szturchnęłam go nogą.
— Mówiłam ci już. Czasami mam wrażenie, że do ciebie to trzeba gadać jak do małego dziecka — warknęłam, jednak zaśmiałam się, gdy spojrzał na mnie. Wyglądał, jak najbardziej pokrzywdzony na świecie chłopczyk.
— Dobrze, że ty tak wszystko ogarniasz. Zwłaszcza na matmie.
I to podziałało na mnie jak płachta na byka. Dosłownie sekundę później rzuciłam się na niego z poduszką w ręce, a po chwili, oboje leżeliśmy na podłodze, śmiejąc się.
Znaczy, Nate się śmiał. Ja warczałam i rzucałam w jego stronę jakimiś wymyślonymi obelgami, które mi ślina na język przyniosła.
— Ty się odczep od tej mojej matematyki! — wysyczałam przez zaciśnięte zęby i ponownie uderzyłam go poduszką. On jednak złapał ja jej koniec i brutalnie wyrwał mi ją z dłoni. — Nie każdy może być omnibusem! Zróbmy sobie pojedynek na angielski, to zobaczymy, kto polegnie.
Ożywiony zerwał się do siadu i przyciągnął w swoją stronę poduszkę. Spiorunowałam go spojrzeniem.
— Okey.
— Czekaj, co? — zdziwiłam się i też usiadłam. — Ja tylko żartowałam.
— No patrz, a ja nie.
Wymamrotałam jakieś niezrozumiałe nawet dla mnie słowo i oparłam się plecami o łóżko. Oblizałam spierzchnięte wargi i czekałam, aż Nate zacznie. Jednak nic takiego nie miało miejsca.
— No? Na co czekasz? — ponagliłam go.
— Ty pierwsza zadaj pytanie.
I musiałam przyznać, że to zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
Wzięłam jedną z poduszek i przyciągnęłam ją do klatki piersiowej, wymyślając w głowie jakieś pytanie.
Uśmiech nie schodził Nate'owi z twarzy.
Musiałam mu go zedrzeć.
— No dobra. Na początku coś łatwego — podjęłam w końcu. — Kto napisał Romea i Julię?
CZYTASZ
Zduszony Krzyk
Storie d'amoreDRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII ZDUSZONEJ Victoria cudem uniknęła śmierci z rąk matki. Topiona i pozbawiona powietrza sądziła, że to był jej ostatni dech. Nie spodziewała się, że dane jej będzie zaczerpnąć jeszcze trochę tlenu. Po chaotycznych zdarzeniach w je...