17. Oddech

41 8 4
                                    

Nathaniel Brittle

Przekręciłem się na bok, czując, jak blondynka leżąca koło mnie szamotała się niespokojnie na łóżku. Rzucała się z boku na bok i mamrotała coś niezrozumiałego pod nosem, aż w końcu zerwała się do siadu z rozdzierającym krzykiem na ustach.

Od razu przyciągnąłem ją do siebie, chwyciłem w dłonie jej spoconą i zalaną łzami twarz i kciukami starłem pojedyncze kropelki ze skóry. Widziałem w jej oczach ból i panikę i nie był tego w stanie zakryć przede mną nawet mrok spowijający pokój.

Oddech Victorii, jak zwykle po koszmarze, był niespokojny, jednak po paru minutach się unormował i stał się głębszy. Nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem, bo wiedziałem, że słowa były tu zbędne. Victoria nie lubiła o tym rozmawiać, więc ja też nie zadawałem pytań, tylko w ciszy czekałem, aż ponownie będzie w stanie zapaść w sen.

Dziewczyna weszła na moje kolana i oparła głowę o ramię, ściskając delikatnie moją dłoń. Czułem, jak jej własna drży.

- Przepraszam, że cię znowu obudziłam - wychrypiała.

W uszach nadal słyszałem jej krzyk.

- Przepraszaj, dopiero gdy zranisz.

Otoczyłem ją ramionami, muskając plecy. Jej obecność sprawiła, że nieco się uspokoiłem i byłem pewien, że jej oddech po chwili też się unormował. Starłem dłonią pot z jej czoła, a gdy spojrzała na mnie, pocałowałem ją w to samo miejsce, w którym przed chwilą tkwiła moja ręka. Jej mięśnie powoli się rozluźniały, a po mniej więcej dziesięciu minutach ustało też szlochanie, aż w końcu jej oddech na dobre się uspokoił, dzięki czemu nabrałem pewności, że zasnęła.

Po przebudzeniu ponowne zapadnięcie w sen nie zajmowało jej zazwyczaj dużo czasu, jednak to „zazwyczaj" miało też swoje wyjątki. Czasami nie potrafiła godzinami ponownie zasnąć, a w skrajnych przypadkach nie zmrużyła oka przez całą noc. Cholernie mnie to bolało i usiłowałem nie pokazywać jej, że taki widok kompletnie wytrącał mnie z równowagi. Nie potrafiłem patrzeć na jej łzy, nie mogłem słuchać jej krzyku, mając z tyłu głowy myśl, że nie byłem w stanie nic zrobić, aby jej pomóc.

Victoria nie zasługiwała na te nocne katorgi. Przeszła już tak dużo, tyle wycierpiała, a przeszłość i tak bezustannie wystawiała ją na próbę. Tylko po co? Aby udowodnić, że była silna? Przecież i tak była.

Boże, co ty szykujesz jeszcze dla tej dziewczyny?

Naciągnąłem na nas kołdrę, zamykając delikatnie oczy. W ciszy wsłuchiwałem się w jej oddech, zupełnie tak, jakby była to najpiękniejsza melodia na świecie. Jej słodki zapach wdarł się do moich nozdrzy i zagnieździł się w najgłębszych zakamarkach serca, wprawiając je w szybszy rytm bicia.

Skąd ona brała siłę, aby nadal trwać na tym świecie?

Nie mogłem tego pojąć.

Straciła tak wiele, kilkanaście razy straciła też mnie i Alice, a to wszystko za sprawą kłamstw. Za plecami cały czas miała psychiczną matkę, a ona i tak dała radę. Nie poddała się i ostatecznie wygrała.

Boże, jaki masz dla niej plan? Czy ty naprawdę pragniesz, aby ta dziewczyna nie zaznała spokoju na żadnym etapie swojego życia?

Rozkoszowałem się miękkością jej włosów, które łaskotały mnie w szczękę, licząc w myślach jej tchnienia.

Jeden oddech.

Wydech.

Drugi oddech.

Wydech.

Trzeci...

Na każdym kawałku ciała, gdzie nasza skóra się stykała, czułem piekielny ogień. Ogień tak gorący, że byłby w stanie stopić metal. I wiedziałem, że ten ogień oświetlał jej drogę w trudnych chwilach i pomógł jej, gdy się topiła. On eksplodował z niewyobrażalną siłą, zamieniając wodę w parę.

Zduszony KrzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz