Z niemałym wysiłkiem powstrzymałam się od wzięcia nóg za pas, gdy drzwi przed nami się otworzyły, a w progu stanęła wysoka brunetka – mama Nate'a.
I kto, jak kto, ale ta kobieta naprawdę uwielbiała się przytulać. Nie zdążyłam nawet rzucić w jej stronę krótkiego „dzień dobry", a już tkwiłam szczelnie zamknięta w jej ramionach.
Ciepło jej ciała bardzo mnie uspokajało i czasami naprawdę nie mogłam się nadziwić, że tak uczuciowa i życzliwa kobieta związała się z kimś takim, jak Nicolas. Może go nie znałam, może wyciągałam pochopne wnioski, jednak obraz tego mężczyzny, jaki na co dzień mi się ukazywał, nijak nie pasował mi wizualnie do Juliette i Nathaniela.
Oderwawszy się od kobiety, posłałam jej szczery uśmiech i o mało się nie przewróciłam, gdy na wprost mnie stanął Nick. Jego prze dziwaczne oczy przeszywały mnie na wskroś i z trudem powstrzymałam się od wzdrygnięcia, gdy mężczyzna chwycił moją dłoń i nie oderwawszy wzroku od mojej twarzy, ucałował jej wierzch.
Ten gest był jak lód. Jak śnieżyca, jak lawina.
Nie poczułam z tego tytułu żadnej, nawet najmniejszej emocji.
Ani pozytywnej, ani negatywnej.
Nic.
Tylko to uczucie chłodu na skórze.
— Dzień dobry, Victorio. — Gdy jego zimny głos przeciął powietrze, o mało nie jęknęłam.
Nie był on przerażający, ale było w nim coś takiego, co budziło mój niepokój. Ale dzięki tej wnikliwej analizie, dostrzegłam w końcu akcent Nicolasa. Był on znacznie bardziej brytyjski, niż u Nate'a i gdy szybko przywołałam w głowie jakiekolwiek zdanie, wypowiedziane przez Juliette, dotarło do mnie, że ich brytyjskie akcenty były zdecydowanie mocniejsze, niż u Nate'a.
Choć i tak niemalże w całości się zacierały, bo przecież siedzieli już w stanach od ponad piętnastu lat.
Dopiero po chwili udało mi się odzyskać panowanie nad sobą i odpowiedzieć.
— Dzień dobry.
Zbeształam się w myślach za swój drżący i niepewny głos i opuściłam dłoń. Po dosłownie sekundzie poczułam na plecach dłoń Nate'a. Zupełnie tak, jakby wiedział, że się spięłam.
— Czekaliśmy na was! — zaszczebiotała brunetka i popędziła do idealnie nakrytego stołu. Dopiero teraz poczułam rozchodzący się w powietrzu zapach ciasta.
Nick poszedł zaraz za żoną, a gdy nie mogłam zmusić się do postawienia choć kroku, Nate chwycił mnie za rękę, splótł nasze palce i powoli zaczął kierować się do stołu.
Serce waliło mi jak młotem i gdy ujrzałam niezliczoną ilość ciasteczek, czekolad i ciast wykonanych przez mamę chłopaka, aż mnie zemdliło.
Starałam się nie denerwować i być opanowaną, jednak marnie mi to wychodziło, ponieważ nie mogłam oderwać wzroku od Nicka. Kątem oka bardziej lub mniej świadomie bezustannie go obserwowałam, zupełnie tak, jakbym bała się, że może się na mnie lada moment rzucić.
I może był to już nawyk, który wszedł mi w krew, a być może były to tylko moje urojenia.
— Siadajcie, siadajcie. Woda na herbatę właśnie się gotuje.
Zajęłam miejsce koło Nate'a, naprzeciwko Juliette.
Poczułam pod stołem, jak chłopak położył mi dłoń na kolanie. Dopiero po sekundzie odważyłam się na niego spojrzeć.
Nie miałam pojęcia, czego mogłabym się spodziewać po tym spotkaniu, jednak miałam w głowie ułożone tak czarne scenariusze, że moja kłótnia z ojcem byłaby tylko niewinną wymianą zdań w porównaniu z tym, co aktualnie sobie wyobrażałam.
CZYTASZ
Zduszony Krzyk
RomanceDRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII ZDUSZONEJ Victoria cudem uniknęła śmierci z rąk matki. Topiona i pozbawiona powietrza sądziła, że to był jej ostatni dech. Nie spodziewała się, że dane jej będzie zaczerpnąć jeszcze trochę tlenu. Po chaotycznych zdarzeniach w je...