Mason spodziewał się najgorszego. Po dyskwalifikacji jego zespołu w jednoczących igrzyskach był świadom tego, że drużyna mu tego nie wybaczy. Z zadziwiającą pokorą przyjął fakt, że koledzy jednogłośnie zdecydowali wyrzucić go z zespołu. Zarzucił maskę „mam to gdzieś". Bo po co mu drużyna skoro nie może wyjść na murawę i reprezentować kraju przez najbliższe kilka lat? Jednak gdzieś w środku bardzo go to bolało. Oczywiście, wiedział, że zawalił ciągnąc za sobą drużynę i on na ich miejscu zrobiłby to samo. Było mu po ludzku źle z tym, że posunął się do czegoś tak okrutnego, po czym stracił możliwość wykonywania zawodu, pozycję kapitana i całą drużynę. Został dosłownie sam ze swoim narastającym poczuciem winy.
Żaden z kumpli nie chciał z nim rozmawiać, trener omijał go szerokim łukiem bojąc się, że jak były kapitan podejdzie, ten będzie gotów go zabić za to, co zrobił jego córce. Noe rozmawiał z przyjacielem od niechcenia. Zawiedziony, że przez tego idiotę stracili szansę wygrania rozgrywek, nie potrafił się przełamać, by spojrzeć mu w oczy. Widział w nim poczucie winy, niepisany żal, malujący się na jego twarzy. Widział szczerość, bo znał go przecież pięć lat i przebywał z nim częściej, niż z własną matką. Doskonale zdawał sobie sprawę, że skrucha przyjaciela jest jak najbardziej prawdziwa. Ale to nie mogło niczego zmienić, czasu nie dało się cofnąć a błędów naprawić.
To był koniec.
Mason ignorował nagłówki z pierwszych stron gazet typu „Koniec wielkiej kariery Masona Bennetta" czy „Gwiazda na dnie". Był świadom, że nie da się tego zmienić i naprawić z dnia na dzień, więc zwyczajnie starał się tym nie przejmować. Pismaki rzucały się na byłą drużynę Masona po gruchnięciu wiadomości, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej kompromitujących szczegółów, wszyscy jednak zgodnie milczeli, nie chcąc niczego dodawać do zaistniałej sytuacji.
Zawodnicy z trudem pogodzili się z dyskwalifikacją, ale już na drugi dzień po decyzji wrócili na boisko by trenować do przyszłorocznych zawodów. Na treningu pojawił się również Mason, jednakże nie w sportowym stroju.
Podszedł do stojącego przy ławkach trenera, który ostentacyjnie udawał, że go nie widzi.
- Dzień dobry, trenerze – przywitał się, czekając na jakąś odpowiedź. Ta jednak nie nadeszła. Mason wziął głęboki wdech. – Popełniłem błąd, jestem tego świadom, proszę tylko dać mi szansę go naprawić.
- Ile szans od nas dostałeś? – spytał Christopher, gwałtownie odwracając się do byłego kapitana. – Ile razy ratowaliśmy ci dupę i wyciągaliśmy z chujowych sytuacji? Ile razy nas przepraszałeś, Bennett? Nie sądzisz, że moja cierpliwość się wyczerpała? A sytuacja z moją córką tylko przelała szalę goryczy.
- Biorę to na klatę, trenerze – wygłosił odważnie. – Nigdy nie ponosiłem większych konsekwencji swoich czynów, przez co nie uczyłem się na błędach. Teraz spadłem na dno, z którego nie potrafię się odbić. To jest... naprawdę druzgoczące – przyznał szczerze, spuszczając na chwilę speszony wzrok. – Do tego wyżyłem się na Bogu ducha winnej dziewczynie, przez własną pychę. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Prawidłowo, ja też bym sobie nie wybaczył – odezwał się selekcjoner, uważnie przyglądając się twarzy swojego byłego zawodnika, w którym pokładał tak wiele nadziei. Mason uniósł wzrok i spojrzał odważnie na Tornesa.
- Trenerze, chcę jej pomóc. Proszę mi pozwolić. Wiem, że federacja nakazała pomoc, na którą się zgodziłem, ale ja potrzebuję zgody od pana. Panie Tornes, proszę pozwolić mi zająć się pańską córką i odkupić winy – poprosił. Trener długo milczał, szukając w oczach chłopaka jakiejś odpowiedzi. Co miał zrobić? Jak postąpić? Czuł podskórnie, że tym razem Bennett nie żartuje, że naprawdę jest mu przykro bo pierwszy raz widział go w takim stanie, słyszał w głosie skruchę i zauważał na twarzy smutek. Jeśli nie pomoże Catherine federacja nie uzna jego poprawy. Mason nie mógł do tego dopuścić.
- Wiesz, że ona ci na to nie pozwoli? – spytał cicho selekcjoner.
- Jestem w pełni gotowy na stawianie oporu. Ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, by to naprawić – zapewnił. Chris spojrzał w górę, biorąc głośny haust powietrza. Później znów spojrzał na chłopaka z dozą niepewności.
- Chyba jestem chory na głowę i pożałuję tej decyzji, bo Cath mnie zabije, ale zgoda. Masz zielone światło – powiedział niechętnie. Prawdę mówiąc nie był pewny, czy mógł mu zabronić. Skoro federacja była na tyle łaskawa, by dać mu szansę się zrehabilitować, to kim on był, żeby stawać im na drodze?
Mason uśmiechnął się a w jego oczach coś błysnęło.
- Dziękuję, trenerze.
- Wypisują ją za godzinę – oznajmił, zerkając na zegarek. – Spodziewa się tam mnie więc szykuj się na sporą dawkę protestu.
- Oczywiście, będę gotowy – pokiwał skwapliwie głową i już miał zamiar odejść, robiąc dwa kroki w tył.
- Bennett – mężczyzna przywołał go, przyciągając jego wzrok. Mason przyjrzał się Christopherowi, wtedy po raz pierwszy dostrzegając w nim troskliwego ojca, który utkwił w nim ciężkie spojrzenie. – Proszę, nie skrzywdź ponownie mojej córki. Przysięgam, że jeśli to zrobisz, to cię zabiję – oznajmił twardo. Nie wiedzieć czemu, były kapitan wziął na poważnie tę groźbę. Przełknął z trudem ślinę i skinął głową, nie mogąc się odezwać. Później bez słów opuścił boisko.
CZYTASZ
Poza boiskiem
ChickLitCatherine jest odnoszącą sukcesy piłkarką. Talent odziedziczyła po bracie, który zginął w wypadku. Dziewczyna ciężko znosi stratę ale stara się trzymać i skupić na zbliżających się igrzyskach. Krótko przed zawodami poznaje kapitana jednej z najlepsz...