Rozdział 3 - Przedbiegi

155 18 0
                                    

Minęło kilka kolejnych dni, które Catherine w pełni poświęciła treningom wraz z drużyną. W międzyczasie wyszło już na jaw, że trener nie pomylił się co do planów federacji – oficjalnie ogłoszono, że rozpoczynają się towarzyskie rozgrywki krajowe, z możliwością eliminacji do ogólnoświatowych. Wielkie, pompatyczne przedsięwzięcie mające na celu zjednoczenie świata piłkarskiego. Nagrodą miał być rzecz jasna puchar, ale dla dziewczyn, a przynajmniej dla pani kapitan, było to najmniej ważne. Chciała udowodnić sobie i innym, że jest warta o wiele więcej, niż każdy myślał.
Christopher Tornes też nie próżnował; gdy tylko na jaw wyszła informacja o rozgrywkach, natychmiast przekazał to w szatni swojej drużynie. Chłopcy zareagowali z zażenowaniem, niektórzy się śmiali, inni wkurzali. Mason kipiał wręcz obrzydzeniem.
- Faceci rozumiem, ale mamy grać z babami? – zapytał z odrazą, na co trener, mający córkę w II lidze, uniósł ostrzegając palec, gromiąc go morderczym wzrokiem.
- Zważaj na słowa – syknął. Mason w sekundę się uspokoił, dostrzegając drugie dno w tej sytuacji, która ewidentnie dotknęła trenera. Christopher nigdy nie przynosił życia prywatnego do pracy. Tak naprawdę nigdy nie powiedział swojej drużynie o tym, że ma córkę, która bardzo dobrze gra w piłkę. Nigdy się też jakoś nie złożyło, żeby ktoś pytał. No bo który z tych chłopaków interesuje się kobiecą piłką nożną? Rzecz jasna sprawa z Bradleyem to zupełnie inny kaliber – każdy wiedział, że są rodziną. Tornes trenował swojego syna, Bradley był przecież kapitanem. Po jego śmierci miejsce te zajął Mason Bennett. Chris naprawdę starał się nie oceniać, ponieważ obecny kapitan był naprawdę utalentowany. Gra przychodziła mu z łatwością, był naprawdę dobry. Ale czasami... po prostu głupi.
- Co się trener tak piekli? – spytał zdziwiony Mason, wyczuwając od selekcjonera gniew.
- Nigdy nie ignorujcie przeciwnika. Nigdy! – powtórzył krzykiem, przez co niektórzy zawodnicy podskoczyli na ławce. Tornes zmierzył ich uważnym spojrzeniem.
- Od kiedy kobiety to przeciwnicy? – Bennett wciąż wiedział swoje. Uśmiechnął się kpiąco a trener zatrzymał na nim wzrok.
- Od kiedy grają w piłkę nożną tak dobrze, jak wy.
- Ta, jasne! – prychnął, nie powstrzymując śmiechu. Christopher poczerwieniał ze złości, zawodnicy natychmiast to zauważyli. Może i uważali podobnie jak ich kapitan, ale nigdy nie powiedzieliby tego na głos. Choćby z głupiego szacunku.
Noe szybko odciągnął Masona i brutalnie posadził na ławce, po czym spojrzał z zainteresowaniem na trenera.
- Na czym mają polegać te rozgrywki? – spytał.
- Po zgłoszeniu swoich kandydatur następuje losowanie. Jest ono zupełnie przypadkowe. Popieram ich pomysł, ale mieszanie ekstraklasy z na przykład IV ligą nie wygląda zbyt przyjemnie. Chociaż może właśnie o to im chodziło. Żeby zmieszać umiejętności.
- No i co dalej? – spytał Rob, bramkarz.
- Odbywa się kilkanaście meczów na całe Stany, bo szczerze wątpię, że będzie mnóstwo chętnych. Do finałów na skalę światową przechodzą tylko trzy drużyny. Nie ważne, czy męskie czy damskie. Po prostu trzy.
- A jak wyglądają eliminacje? – zapytał Noe.
- Trzy przegrane mecze i odpadacie.
- Będzie zabawnie – zaśmiał się Mason, który jednak zdecydował się posłuchać o tym bezsensownym dla niego przedsięwzięciu. Przyjaciel zgromił go wzrokiem, ale ten w ogóle się nie przejął. Trener w kapitanie utkwił twarde spojrzenie.
- Mecze są na serio, sędziowie są na serio, kartki też są na serio. O poważniejszych występkach będzie decydować już sama federacja. Jak dacie dupy to kto wie? Może zostaniecie zdyskwalifikowani na przyszłoroczne rozgrywki? – Christopher uniósł brew, na co Bennett podskoczył jak oparzony. Obrzucił trenera oburzonym spojrzeniem.
- Nie mogą tego zrobić! – zaprotestował, na co selekcjoner rozłożył bezradnie ramiona i zaśmiał się kpiąco.
- A dlaczego nie? – To pytanie pozostało bez odpowiedzi. Mason spuścił wzrok, zastanawiając się nad tym, co usłyszał. Oczywiście wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że będą brać udział w igrzyskach, które wymyśliła sobie federacja. Ale czy będzie fun z pokonania dziewczyn? Jak to w ogóle brzmi? Grać w piłkę nożną z dziewczynami. Śmiesznie.
- Więc, panowie, jaka decyzja? – Z zamyślenia wyrwał go trener, który patrzył na każdego zawodnika. Mason wyprostował się. Nie musiał pytać kolegów, znał odpowiedzieć.
- Może nas trener zgłosić.

Poza boiskiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz