3

227 7 0
                                    

Od mojego wyjazdu z Miley minął dokładnie tydzień, a ja jak co dzień wieczorem siedziałam w swoim pokoju i przy komputerze odświeżałam skrytkę pocztową. Mimo iż głośno powtarzałam, że nic z tego i na pewno się nie odezwą, przez cały czas miałam nadzieję na jakiś cud. Zdawałam sobie sprawę, że moja nadzieja jest złudna i prawdopodobieństwo, że coś tam zastanę, jest znikome, ale zawsze istniało. Dlatego namiętnie wczytywałam się w każdy tytuł, zajrzałam też do spamu i do każdego innego miejsca, wstyd się przyznać, ale sprawdzałam nawet w koszu, bo co jeśli niechcący usunęłam wiadomość? Nigdy nic nie wiadomo.
Oprócz wielu reklam i kilku innych śmieciowych listów nie znalazłam kompletnie NIC. Chociaż nie takie nic, podczas przeglądania skrzynki pocztowej wyświetliła mi się reklama jakieś czekolady i cholernie zgłodniałam. Mamy nie było dzisiaj w domu, więc schodząc na dół, zastała mnie całkowita cisza, którą przerwał odgłos dzwonka dobiegający z mojego pokoju. Westchnęłam w duchu, wiedząc, że muszę przesunąć mój posiłek, znów weszłam na schody i szybkim krokiem wspinałam się po stopniach, licząc, że to może jakaś osoba z przesłuchania. Gdy tylko przekroczyłam próg mojego przytulnego pokoju, popatrzyłam na wyświetlacz. Dzwoniła Hannah. Razem z Mi poznałyśmy ją w liceum i od razu wywiązała się między nami nic porozumienia. W sumie to nie tylko z nią, razem z Dylanem, Lizzy, Henrym i Scottem przyjaźnimy się od kilku lat i nie przesadzę jeśli powiem, że uwielbiam tych ludzi a nasze wspólne wieczory filmowe, które zawsze zamieniały się w pole bitwy z monopoly rozłożonym na stole, to najlepiej spędzony czas w życiu.
- Mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu – zaczęła Hannah.
Szlag, kompletnie zapomniałam.
- Jesteś? - Znów usłyszałam jej głos.
- Hej, tak jestem i oczywiście, że nie zapomniałam – zaśmiałam się nerwowo. – Jak bym mogła zapomnieć o naszym spotkaniu? Za kogo ty mnie masz ? Ja bym miała zapomnieć, no co ty?
W tym czasie położyłam się na łóżko, kładąc obok twarzy telefon, który szybko przełączyłam na tryb głośno mówiący.
- Czyli nie muszę Ci przypominać, że wszyscy na ciebie czekamy, bo mieliśmy spotkać się godzinę temu?
- Co? - zerwałam się jak struna, nienawidziłam się spóźniać, więc od razu poczułam ogromne poczucie winy. Jak mogłam zapomnieć?
– Daj mi pięć minut, zaraz u ciebie będę, tylko się ubiorę – mój pośpieszny i nieskładny głos został szybko wyśmiany. Na co od razu spojrzałam pytająco w stronę telefonu, jakby co najmniej Hannah miała zobaczyć moją reakcję. - Żartowałaś?
- Sorki, ale nie mogłam się powstrzymać, zbieramy się za dwie godziny.
Odetchnęłam lekko, zdając sobie sprawę, że prawie dostałam zadyszki od szybkiego zerwania się i przegrzebywania szafy. Z moją kondycją na prawdę było okropnie.
- przynieść coś ? - zaproponowałam, wiedząc, że i tak nie miałam co przynieść i musiałabym iść do sklepu, a cholernie mi się nie chciało. Liczyłam, więc na przeczącą odpowiedź, ku mojemu niezadowoleniu moja propozycja została, przyjęta a ja oczywiście zostałam zobligowana do wyprawy na zakupy.
- Możesz przynieść jakieś chipsy, bo w sumie po ostatnim spotkaniu się kończyły.
Wspaniale
- Jasne, do zobaczenia – rozłączyłam się i powoli zaczęłam się szykować.
Po równej godzinie byłam w pobliskim sklepie i szukałam najtańszych chipsów na półce. Nie to, że nie miałam pieniędzy, ale i tak nikt z nas nie potrafił ich rozróżnić. Więc po co przepłacać? Wrzuciłam pięć paczek różnych smaków do koszyka, a gdy wyprostowałam się i ruszyłam do kasy, zobaczyłam Dylana. W pakował właśnie zgrzewkę Soku pomarańczowego do wózka. Aktualnie był zajęty ściąganiem coli z najwyższej półki w sklepie, a ja gdy go zobaczyłam, nie mogłam się powstrzymać i po prostu wbiegłam na niego, skacząc mu na barana. Od razu pożałowałam tej decyzji, ponieważ chłopak nie spodziewając się nagłego ataku, wypuścił butelki napoju na podłogę, a one z wielkim hukiem runęły, wręcz wybuchając i wylewając się na posadzkę. Ups
- Niespodzianka... - mój cichy głos zagłuszył syk butelek, z których wciąż wylewała się czarna gazowana ciecz. W tym czasie zeszłam z pleców chłopaka i spojrzałam na jego twarz. Wyglądał na wkurzonego.
- Zapytałbym, co ci do jasnej cholery odbiło, ale... - powiedział, gdy jedna z butelek
wciąż turlała się w głąb alejki – Właściwie to nie, powiem. Co ci do cholery odbiło?
Zdecydowanie był wkurzony.
- Przecież to ty upuściłeś butelki
- Bo na mnie skoczyłaś
- No tak, to dosyć słuszny argument – zastanowiłam się przez chwilę – ale prawdziwy mężczyzna powinien być zawsze przygotowany na taką okoliczność – założyłam ręce na piersi, zdając sobie sprawę, że mój argument nie miał kompletnie sensu.
- Prawdziwy mężczyzna nie uderzyłby też kobiety, a ja zaraz tak cię spiorę, że będzie z tobą gorzej niż z tą colą – kąciki jego ust lekko drgnęły do góry.
- O nie, już się boję – wyśmiałam jego groźbę i razem spojrzeliśmy na podłogę, jeszcze raz szacując straty, które narobiliśmy. A właściwie ja narobiłam, ale nigdy nie do tego nie przyznam.
- Idę powiedzieć mamie, co narobiłaś – usłyszałam jego słowa gdy odchodził z miejsca zbrodni. Z racji, że jego mama była właścicielką tego sklepu, wiedziałam, że rzeczywiście do niej idzie, komiczne.
- Skarżypyta – krzyknęłam za nim, na co zobaczyłam, jedynie jak wystawia do mnie środkowy palec i znika za regałem. W tamtej chwili wiedziałam, że się spóźnimy, zrobiłam szybko zdjęcie i wysłałam na grupę.
Ja: Dylan narozrabiał, przyjdziemy później.
Henry: Wiedziałem, od zawsze, że jest ułomny
Hannah: O jejku, współczuję
Lizzy: jesteś pewna, że to Dylan, a nie ty?
Bezczelne
Ja: Wypraszam sobie, Czy ja wyglądam na osobę, która mogłaby to zrobić ?
Po chwili wszyscy odczytali i odpowiedzieli na moje pytanie, oczywiście niezgodnie z prawdą.
Lizzy: Tak.
Hannah: Niestety.
Miley: Mogę się założyć, że to twoja wina.
Scoot: Tak.
Ja: Zdrajcy
Uśmiechnęłam się pod nosem, schowałam telefon do kieszeni i zobaczyłam chłopaka z mopem i wiadrem, podniósł kij w geście zwycięstwa
- Zdobyłem
- Gratulacje rycerzu – odpowiedziałam, wiedząc, że czeka nas aktywnie spędzony czas.
Uwinęliśmy się z całym bałaganem dosyć szybko. Chwilę po tej sytuacji staliśmy już pod drzwiami Hanny z zakupami. Właściwie Dylan stał z ciężkimi zakupami, a ja po prostu dzwoniłam domofonem do drzwi. W życiu trzeba umieć się ustawić.
- Cześć kochana – rzuciłam się Hannie w ramiona, tuląc ją na powitanie i wchodząc do środka. Dylan posłusznie wszedł za mną i od razu skierował się do piwnicy — naszego miejsca i naszej najukochańszej piwnicy. Odkąd zaczęliśmy się razem przyjaźnić, zawsze spotykaliśmy się u Hanny. Jej rodziców często nie było w domu, a ona w piwnicy miała najpiękniejsze miejsce, jakie widziałam.
- Super wyglądasz – powiedziałam w kierunku Hanny, gdy schodziłam po drewnianych schodach na dół.
- Dziękuję, starałam się. Zauważyłaś moje nowe włosy? Byłam u tej nowej w mieście fryzjerki. Nie pamiętam, jak się nazywała, Amanda a może Alice, kurcze nie powiem Ci teraz, ale poprosiłam ją, aby tylko podcięła mi końcówki. Tak dobrze mi się z nią jednak rozmawiało, że postanowiłam jeszcze zafarbować. Nie wiedziała do końca, jaki kolor wybrać, ale ona doradziła mi kasztanową jesień, cokolwiek by to znaczyło – zachichotała jak głupia w momencie, w którym ja weszłam już na duży jasny dywan, a moim oczom ukazał się znany dobrze widok. Poczułam szybko zapach popcornu, roztopionego sera i waniliowych perfum Lizzy. Wszyscy siedzieli na dużych kanapach i żywo o czymś rozmawiali.
- Ten kolor wygląda u ciebie pięknie – odpowiedziałam dziewczynie, mimo iż dosłownie nic się na jej głowie nie zmieniło. Lecz skoro twierdzi, że zafarbowała włosy, to nie mam zamiaru się z tym faktem spierać. W tamtej chwili wszyscy łącznie z Dylanem, który zdążył wcześniej wbiec do piwnicy, popatrzyli na nas i jeszcze szerzej niż wcześniej się uśmiechnęli.
- Siemaaaa – krzyknęłam, siadając, a raczej rzucając się na ogromną pufę obok kanapy. Najlepsze określenie tego miejsca to przytulna obskurność. Ściany nie były pomalowane, więc było widać cegłę pokrytą nieestetycznie gładzią, ale winyle i plakaty na niej dodawały ciepła, tak samo podłoga była jedynie wylanym betonem, ale przez fakt niezwykle ciepłych i grubych dywanów zdawało się nie mieć to znaczenia. Mnóstwo miejsc do siedzenia sprawiało, że pomieszczenie to było po prostu przytulne a regały z przeróżnymi szpargałami, na których można było zawiesić wzrok, sprawiały, że miejsce to było takie swojskie. Piwnica ta wcześniej była kompletnie nie używana, rodziców Hanny tak często nie było w domu, że pewnie nawet nie wiedzieli o tym miejscu, kilka lat temu urządziliśmy je po swojemu i muszę przyznać, że wyszło nam to świetnie. Było nasze i tylko nasze.
Nasza była również tradycja z oglądaniem filmów z płyt DVD. Było to kompletnie zbędne, każdy z nas miał Netflixa i mogliśmy po prostu puścić dowolny film na telewizorze. Odkąd jednak za pierwszym razem Henry przyniósł ze sobą odtwarzać i pudło z płytami, które kupił za grosze w jakimś antykwariacie, nawet nam się nie śniło używać internetu. Sama uwielbiałam ten moment gdy ściągaliśmy pudełko z regału, delikatnie otwieraliśmy plastikową osłonę, a następnie płytę wsadzaliśmy do odtwarzacza. Ona z tym specyficznym dźwiękiem chowała się w środku i pokazywała nam magię kina. Odkąd skończyliśmy liceum, a wszyscy jesteśmy na studiach albo w pracy spotykamy się znacznie rzadziej, trudno się złapać w taki sposób, aby byli wszyscy. Dzisiaj też od razu zauważyłam, że kogoś brakuje.
- Gdzie jest Scoot? - zapytałam, wcinając się w jakąś dyskusję.
- Nie mówił ci? - W głosie Henry'ego usłyszałam nutę zdziwienia. Tę samą emocję dostrzegłam też w oczach innych.
- Nieeee – przeciągnęłam to słowom, patrząc po wszystkich, patrzyli na mnie jak na durnia, a mnie już zaczęło to denerwować – Oświecicie mnie czy mam się domyśleć ?
- Poleciał na Ibizę, z tym Eliotem czy jakoś tak – Miley odpowiedziała mi, po czym wcisnęła garść chipsów do buzi. - Przecież... - musiałam poczekać chwilę na dokończenie zdania, ponieważ przez jedzenie w jej buzi nie była w stanie dalej mówić. – Wstawiał na relację zdjęcia.
- Na Ibizę? - musiałam przyznać, że mocno się zdziwiłam. Dawno nie wchodziłam na Instagrama, więc nie widziałam jego zdjęć, ale Scoot cały czas narzekał, że nie ma pieniędzy. A teraz jedzie sobie na tak drogie wakacje z jakimś chłopakiem.
- Eliot jest bogaty – odpowiedziała od razu Lizzy.
Ma to sens
- Gdzie on ich wszystkich znajduje? – zakończyłam temat Scota i podeszłam do półki z płytami, na których stało kilkadziesiąt przeróżnych pozycji w kolorowych pudełkach. - To, co oglądamy Nothing Hill ?
- Nie ma mowy Leah, ostatnio to oglądaliśmy – usłyszałam jęk Dylana.
- I jeszcze ostatnio – zawtórował mu Henry.
-I z tego co pamiętam, w sylwestra też nas do tego zmusiłaś — Lizzy również musiała dodać swoje trzy grosze.
- Nieprawda – popatrzyłam na nich z płytą w rękach, zrobiłam swoje oczy szczeniaczka. Fakt, że nie zadziałał na nikogo, wcale mnie nie zdziwił. - Jak byście mnie kochali, to byśmy to obejrzeli – stwierdziłam, po czym całując w powietrzu okładkę, ostawiłam ja na półkę. Pogłaskałam grzbiet i szepnęłam cicho. – Nie przejmuj się, kiedyś Cię jeszcze obejrzymy.
- Lecz się – usłyszałam słowa Dylana. Wyciągnęłam kolejne pudełko tym razem z pierwszą częścią przygód młodego czarodzieja i pokazałam im okładkę. Wszyscy jednak pokręcili głową przecząca, a ja zaproponowałam kolejny tytuł, który również zmierzył się z nieprzychylną opinią. W końcu zdecydowaliśmy się obejrzeć Księcia w Nowym Yorku. Od razu po filmie włączyliśmy muzykę, która cicho leciała w tle i chłopcy rozkładali monopoly na stole. Wszystko przebiegało w jak najlepszym porządku do momentu kiedy Lizzy skierowała do mnie i do Miley bardzo niewygodne pytanie.
- Słyszałam, że byliście na wyjeździe razem, co ciekawego robiliście. – Nie chciałam opowiadać o przesłuchaniu, byłaby to niepotrzebna presja. Wolałam, aby na ten moment wiedziała o tym tylko Miley. Nie mówiłam jej jednak, że to tajemnica. Spodziewałam się zaraz, że cała prawda wyjdzie na jaw.
- Właśnie zapomniałam wam opowiedzieć, będziecie zachwyceni gdy dowiecie się, gdzie zabrałam Leah, pojechaliśmy na prze... - W tamtej chwili spanikowałam, nie wiedziałam, co zrobić. Zrobiłam najgłupszą z możliwych rzeczy. Rzuciłam szklankę z sokiem na podłogę tak, że potłukła się w całości, a pomarańczowy sok, który w niej miałam, wylał się cały pod stół. Było to głupie, ale ze zdziwieniem muszę przyznać – zadziałało. Miley nie dokończyła zdania, każdy podskoczył zaskoczony nagłym hukiem szkła.
-Przepraszam, nie chciałam – zaczęłam się tłumaczyć i zbierać szkło z podłogi. – Zaraz to posprzątam, nie wiem, jak to się stało. Przepraszam
-Najpierw Cola teraz sok, odnoszę wrażenie, że sprawia ci to przyjemność — skomentował Dylan, lekko rozluźniając atmosferę.
- Nic się nie stało, przecież nie zrobiłaś tego specjalnie. Każdemu się zdarza niezdaro – Hannah mówiąc to, zaczęła pomagać mi w sprzątaniu. Nie zrobiłam specjalnie, przełknęłam te słowa niczym to szkło, które zbierałam teraz z podłogi.
Na moje szczęście w momencie, w którym skończyliśmy sprzątać, wszyscy zapomnieli o rozmowie. Lizzy zaczęła rozdawać sztuczne pieniądze, a ja byłam już pewna, że czeka nas zaciekła godzina. W której zawsze przegrywałam, dosłownie zawsze. W pewnym momencie byłam już zdecydowanie pewna, że mnie oszukują, dalej w sumie tak uważałam.
- Będę najlepszą bizneswoman z was wszystkich – zrobiłam minę niczym do pokera i rozłożyłam się wygodnie na krześle, w dłoni trzymałam szklaneczkę do rumu, która dodawała mi powagi i siała postrach. Przynajmniej tak mi się wydawało, gdy kilka lat temu po raz pierwszy wyjęłam ją z kredensu w salonie i nalałam sobie do niej coli, od tamtej pory każdy z nas brał to wytrawne naczynie i nalewał sobie sok albo inny bezalkoholowy napój.
Po ponad godzinie gry musiałam ze smutkiem przyznać, że przegrałam.
- No cóż, oszukujecie – powiedziałam w żartach, spoglądając na zegar i orientując się, jak późna jest już godzina.
- Przyznaj się, że po prostu jesteś słabiaka. A ta gra wymaga ogromnego intelektu i strategicznego myślenia – powiedział Dylan siedzący obok mnie tym samym tarmosząc mi lekko włosy
Dni mijały, a ja nie dostałam jeszcze żadnego telefonu. Po czasu całkowicie straciłam nadzieję. Trudno, konkurencja była duża i trochę nie potrzebnie się nastawiłam. Może innym razem się uda,
a teraz trzeba żyć dalej.
Miley: i jak napisali? Zadzwonili?
Przeczytałam, wiadomość od mojej przyjaciółki i od razu odblokowałam telefon.
Ja: Niestety
ja: Gwiazda Hollywood bierze fartuch i idzie do pracy.
Miley: Napiszą ;)
Uśmiechnęłam się, widząc jej wiadomość.
W każde wakacje pomiędzy studiami dorabiałam w kawiarni u mojego wujka. Mimo tego, że była ciężka, lubiłam tę pracę. Zawsze mogliśmy włączyć swoje ulubione piosenki, a w lokalu panowała atmosfera, której nie doznałam nigdy wcześniej. Musiałam wstawać jednak wcześnie rano, co powiedzmy sobie szczerze, nie jest niczyim marzeniem. Moja mama dawała mi pieniądze, podczas roku akademickiego na akademik i podstawowe potrzeby. Nie musiałam, więc jednocześnie pracować i się uczyć. Wakacje były, jednak czasem gdy wolałam sobie dorobić na dodatkowe przyjemności. Podczas tych kilku miesięcy w wakacje mieszkałam w domu rodzinnym i tak było teraz. W drodze do łazienki spotkałam już ubraną i gotową na poranny trening moją mamę.
- Skąd bierzesz tyle energii, ja ledwo co wstałam z łóżka, a ty już gotowa na ćwiczenia. Wow — zaśmiała się na moje słowa i wychodząc szybkim krokiem z domu, krzyknęła — zrobiłam śniadanie, jest w kuchni. Miłego dnia Pysiek.
- Miłego... - nie zdążyłam nic innego dodać, ponieważ zamknęła drzwi i wyszła z domu
Cała Mama.
Byłam dzisiaj padnięta, marzyłam tylko o długiej relaksującej kąpieli i kilku godzin snu.
Weszłam do łazienki, i wypełniłam wannę z wodą, dodałam również olejku. Delikatnie zanurzyłam się w wannie i poczułam, jak ciepło otula moje ciało. Całe zmęczenie i napięcie z dnia zaczęło znikać. Zamknąłem oczy i skupiłam się na oddechu, wdychałam i wydychałam powoli powietrze
czując, jak pochłania mnie spokój i cisza. Nagle wszystko jednak przerwały wibracje telefonu leżącego na umywalce. Natychmiast otworzyłam oczy i sięgnęłam po telefon. Przykładając słuchawkę do ucha, usłyszałam kobiecy dosyć przyjemny głos
- Dzień dobry, dzwonimy w sprawie filmu Brada Mikeala czy pani Leah Jones ?
- Tak... to ja — wydukałam z zaciśniętym gardłem, nie dowierzając co się właśnie dzieje
- Z przyjemnością pragnę panią poinformować, iż otrzymała pani angaż w filmie... w roli głównej.
Zaniemówiłem, w tamtej chwili przez moją głowę przeszło tysięcy myśli i emocji.
Nie wiedziałam nawet co kobieta, która do mnie zadzwoniła, mówiła dalej. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć w tamtej chwili nie wiedziałam kompletnie nic...
Nigdy nie byłam w takim szoku, łzy szczęścia zaczęły mi ściekać po policzkach, to była najpiękniejsza chwila, jakiej dotychczas doznałam.
Zdałam sobie sprawę, że moje największe marzenie od dzieciństwa się spełnia, a moje magiczne życie dopiero się zaczyna...

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz