-Pomóc wam? - rzuciłam luźno, schodząc na dół do kuchni. Promienie słonecznie delikatnie wpadały przez żaluzje, a wszyscy byli w bardzo dobrym humorach. Mama kroiła jakieś warzywa, natomiast Joe wyciągał coś z lodówki.
- Poradzimy sobie - odpowiedziała kobieta, a ja uśmiechnęłam się, ponieważ nie za bardzo miałam ochotę na gotowanie.
-Co wy na to dziewczyny, może byście się gdzieś przeszły, lepiej poznały - powiedział w moją i Tif stronę jej ojciec. Może jednak miałam ochotę na gotowanie.
- Świetny pomysł - odparłam, ale w duchu wiedziałam, że nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, Tiff jednak również przytaknęła na ten pomysł i wstała z kanapy.
- Gdzie twój chłopak? - zapytała mama, wsypując pokrojoną w kostkę marchewkę do miski.
- W łazience, poszedł wziąć prysznic. Co ty na to, żebyśmy poczekały przed domem? - Wolałam iść już na ten spacer z Sebastianem, więc postanowiłam, że na niego poczekamy. Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyna miała na sobie zieloną sukienkę, bolerko i czarne leginsy. Było jednak zdecydowanie za zimno, więc spojrzałam na nią pytająco.
- Nie chciałabyś się przebrać? - rzuciłam w jej kierunku
- Nie, jest w porządku - odpowiedziała rozpromieniona, ale równocześnie zawstydzona. Zapanowała między nami niezręczna cisza, której bałam się przerwać. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Sebastiana
ja Czekam z Tiff przed domem, idziesz z nami na spacer?
Ciasteczko: Z tą wariatką?
Ja: Oj przestań Tiff może okazać się naprawdę w porządku.
Ciasteczko: Nie o niej mówię
Zaśmiałam się lekko i schowałam telefon do kieszeni, uznałam to za zgodę, więc usiedliśmy przed domem.
- Moja mama długo umawia się z twoim tatą ?
- Od jakiegoś roku - rzuciła jak najzwyczajniejszą i najbardziej oczywistą rzecz na świecie.
-Co takiego?
- Nie wiedziałaś - spojrzała na mnie rozkojarzona.
- Nie miałam pojęcia.
Dobrze to ukrywała, ale teraz wszystkie momenty, w których śmiała się do telefonu, albo wychodziła gdzieś wieczorami, tłumacząc to spotkaniami z koleżankami, zakupami czy innymi głupotami miały sens. Zastanawiałam się tylko dlaczego mnie okłamywała, ja też ukrywałam prawdę o Sebastianie, więc nie miałam jej tego za złe.
- Nasze spotkanie wcześniej... - zaczęła dziewczyna, a w tamtym momencie drzwi od domu się otworzyły i stanął w nich Sebastian, od razu poczułam jego perfumy. Po kilku miesiące poznałabym ten zapach wszędzie. Drewno, róża i bursztyn podkreślające świeżość i męskość.
- A więc nasze pierwsze spotkanie wyszło trochę niezręcznie - znów zaczęła dziewczyna, a ja przypomniałam sobie tamtą chwilę. Trochę niezręcznie to małe powiedziane, podejrzewam, że w korytarzu dalej leżały jakieś odłamki szkła, których dziewczyna pewnie nie zauważyła, zamiatając je tymi rozstrzępionymi dłońmi. - i chcę, abyście wiedzieli, że nie jestem jakąś psychofanką albo cokolwiek takiego. W sensie jestem, ale nie was. Po prostu uwielbiam miłosne wrota. Od dziecka wychowywałam się na tym serialu i marzyłam, aby poznać kogoś z obsady, i to nie tak, że zareagowałam tak na wasz widok, bo tak nie było - dziewczyna się zamieszała, a ja jeszcze bardziej pogubiłam się w jej słowach - O boże to źle zabrzmiało, uwielbiam was i śledzę wasz związek od czasów pierwszego wywiadu, ale zareagowałam tak, ponieważ grałeś w ostatnim sezonie Miłosnych wrot i to dzięki tobie księżniczka zdobyła miłość i udało jej się znaleźć kluczyk. - dziewczyna
W momencie, w którym dziewczyna przestała mówić, ja i Sebastian popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani - i naprawdę obiecuje, że od tego czasu będę, zachowała się normalnie - dodała, dostrzegając naszą reakcję.
- Mam coś dla ciebie - powiedział od razu chłopak, a ja dalej nie wiedziałam, o co chodzi zarówno jemu jak i dziewczynie.
- Nie, nie trzeba - powiedziała dziewczyna i popatrzyła zdezorientowana na mnie w momencie, w którym chłopak znów wszedł do domu.
- Wiesz może, o co chodzi? - Zapytała Tiffany, a ja przecząco pokręciłam głową. Po chwili Sebastian wrócił z jakąś monetą. Pokazał ją na otwartej dłoni. Popatrzyłam jeszcze bardziej zbita z tropu. Moneta miała wyryte na sobie serduszka, która układały się w literkę A. Dziewczyna zaczęła piszczeć podekscytowana na widok błyskotki, a ja wpatrywałam się w nich jak na wariatów. Popatrzyłam na Sebastiana podejrzliwie, a ten uśmiechnął się, jakby był pewny reakcji dziewczyny.
- Żartujesz? - Pisnęła Tiff
- Nie, jest twoja - uśmiechnął się i podał jej kawałek metalu
- Dziękuję - odpowiedziała i przytuliła się do niego, jakby dosłownie oddał jej nerkę.
- Co to jest? - zapytałam.
- O mój boże, Leah. To moneta z filmu, którą Anastazja zapłaciła Leśnikowi, naprawdę tego nie oglądałaś
-A powinnam? - zapytałam rozbawiona, jej reakcją.
- Tak - wyrzuciła od razu Tiff
- Nie - Odburknął w tym samym czasie Sebastian.
- To gdzie idziemy ? - zapytał chłopak.
- Może do parku na lody, tam sprzedają najlepszej - powiedziałam od razu, zdając sobie sprawę, że nie miałam innego pomysłu.
- Chcesz iść na lody jesienią? - powiedział chłopak, mrużąc czoło i patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- A co boisz się ? -
- Zamówię podwójny porcję - parsknął
-Odważnie, ja skuszę się na potrójną - wyrzuciłam, podbijając tym samym stawkę tej niebezpiecznej gry.
- A ja... - zaczął chłopak, ale w tamtym momencie usłyszeliśmy głośny dzwonek telefonu.
- Naprawdę jesteście dla siebie stworzeni - wtrąciła się Tifanny i odebrała telefon, który dzwonił jej w kieszeni. Gdy tylko odeszła na bok, zostałam sama na podjeździe z Sebastianem. Nie zamierzałam w żaden sposób skomentować jej komentarza.
- Zaimponowałeś mi tym, że pomyślałeś, aby sprawić jej radość - szepnęłam do niego. Kompletnie nie wiedziałam, dlaczego Tiffany się aż tak bardzo z tego cieszyła, ale fakt, że Sebastian chciał zrobić coś dobrego sprawiło, że znów inaczej popatrzyła na tego mężczyznę.
- Zależy mi, żeby moja przyszła rodzina mnie lubiła - odpowiedział, powoli kierując się w stronę chodnika.
-Chyba moja przyszła rodzina - poprawiłam go, w tamtym momencie popatrzyłam na Tiffany, która rozmawiała z kimś przez telefon. Moja ciekawska natura chciała coś podsłuchać, ale dziewczyna stała za daleko i oprócz pojedynczych słów, nie umiałam nic zrozumieć
- Nie pomyliłem się Leah, chodziło mi o moją przyszłą rodzinę
-Przestań tak żartować - powiedział, ponieważ kolejny raz padł już tego typu tekst z jego ust i o tyle, co na początku było to zabawne, teraz zaczynało działać mi trochę na nerwy.
- nie żartuje - powiedział, a ja ostentacyjnie przewróciłam oczami. Miałam dość.
- Skąd ją miałeś?
-Ale co?
-No tę monetę co jej dałeś.
-Często wrzucam takie bzdury do walizki i po prostu tam leżą - wzruszył ramionami, wychodząc całkowicie na chodnik. Dziewczyna wciąż stała kilka kroków od nas, żywo z kimś rozmawiając. Rozłączyła się jednak po chwili gdy zorientowała się, że chcemy iść dalej i poszliśmy razem w stronę parku. Jesienna pogoda nie rozpieszczała, było pochmurnie, wiało, a słońce raz świeciło nam w oczy, a raz całkowicie się chowało, co sprawiało, że automatycznie robiło się dwa razy chłodniej. Słowo się rzekło i nie zamierzałam rezygnować z mojego pomysłu pójścia na lody. Gdy tylko weszliśmy do małego budynku ogrodzonego białym płotem, od razu zrobiło mi się cieplej i wyjęłam ręce z kieszeni kurtki.
- Leah! - uśmiechnęła się kobieta pracująca w lodziarni na mój widok.
- Dzień dobry pani Bennet - przywitałam się z kobietą, doskonale ją znałam jeszcze z czasów dzieciństwa.
- To twoi przyjaciele? - zapytała kobieta
- Tak - odpowiedziałam, nie chcąc wnikać w szczegóły. Sebastian jednak nie podzielał mojej decyzji, gdy tylko na niego spojrzałam, byłam pewna, że nie zostawi mojej odpowiedzi bez żadnej reakcji.
- Właściwie to jestem jej chłopakiem - powiedział, po czym przytulił mnie z boku i pocałował w policzek. Czy on wiedział, że tutaj nikt nie zrobi nam zdjęcia i nie musimy udawać związku? Miałam nieodparte wrażenie, że sprawiało mu to przyjemność.
- Tak między nami, ten jest ładniejszy od tego... z którym byłaś tutaj rok temu. Nie dziwię się, że wybrałaś tego - kobieta nachyliła się bliżej mnie, a na twarzy Sebastiana dało się zauważyć poruszenie. Nie wiem, czy bardziej zadziałał na niego fakt, że byłam tutaj rok temu z innym mężczyzną, czy słowa, których użyła. Podejrzewam, że chłopak nie przywykł do tego, że jakaś kobieta mogłaby go wybrać, do tej pory to on przebierał w dziewczynach jak w rękawiczkach.
- Tiffany co zamawiasz? - zmienił od razu temat, zaśmiałam się w duchu, ale spojrzałam do szklanej zamrażalki, zastanawiając się jakie lody wezmę.
- Może gofra z cukrem pudrem, jest za zimno na lody - powiedziała dziewczyna
- Ty też powinnaś wybrać coś ciepłego Leah- zwrócił się w moim kierunku Sebastian
- Powiedziałam, że zamówię lody, to zamówię lody - mój głos przypominał głos obrażonego dziesięciolatka
- To głupie Leah - wyrzucił po cichu.
- No to jestem głupia - wyszeptałam mu do ucha i podeszłam bliżej lady - Poproszę trzy gałki mięty z czekoladą.
-Nie jesteś głupia, tylko podejmujesz głupie decyzje - prychnął chłopak - No to ja poproszę dwie gałki malinowych - dodał od razu, nie patrząc już w moim kierunku.
Kobieta nałożyła nam porcje lodów, posprzeczałam się z Sebastian o to kto zapłaci. Ostatecznie w budce nie było terminarza, więc wygrałam tę sprzeczkę i wyciągnęłam banknot 20 dolarowy z kieszenie, podając go pani Bennett. Powoli wracaliśmy do domu z jedzeniem w ręce, chciałam trochę lepiej poznać Tiff, w końcu miała być moją rodziną.
- Co lubisz robić w wolnym czasie? - Najbardziej oklepane pytanie, jakie można sobie tylko wyobrazić, ale spełniało swoją funkcję. Zawsze było dobrym pretekstem do dalszej rozmowy.
-Kocham instrumenty. Uwielbiam to, że mogę za ich pomocą zagrać dosłownie wszystko. Gram odkąd pamiętam i właściwie pochłania mi to większość wolnego czasu.
- Planujesz z tym swoja przyszłość ? - Dopytałam, podczas gdy Sebastian całkowicie jakby nie obecny patrzył w telefon.
- Możliwe, ale nie jest łatwo. Z tego co się dowiaduje to trudna branża.
-Na pewno ci się uda - powiedziałam w jej kierunku, dziewczyna się uśmiechnęła.
- Jakim cudem skończyłeś tak szybko lody? - Wypaliłam w stronę Sebastiana, gdy odkryłam, że kończył już właśnie swój rożek, i wsadził do buzi jego resztkę. Podczas gdy ja dopiero co kończyłam pierwszą gałkę.
- Nie dajesz rady? Możemy trochę poćwiczyć jak wrócimy
- Co takiego? - Zrozumiałam, o co mu chodziło dopiero w momencie, w którym Tiff się zaśmiała. Popatrzyłam na niego z wyrzutem, a on uśmiechnął się głupio dumny ze swojego żartu. Głupek
- Miło było, dziękuję za gofra, ale ja kończę z wami spacer tutaj - Zatrzymała się nagle dziewczyna, wskazując na dom, obok którego aktualnie się znajdowaliśmy.
- Kto tutaj mieszka? - zapytałam dziewczyny, dom wyglądał ładnie. W połowie ceglany z dużymi oknami i zadbanym ogrodem.
- Kolega - odpowiedziała dziewczyna i nacisnęła domofon umieszczony obok furtki - To ja! - odezwała się gdy ktoś odebrał sygnał. Furtka się otworzyła, a ona weszła do środka - widzimy się w czwartek - pomachała nam, na co ja odpowiedziałam tym samym gestem. Gdy tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami, ja usłyszałam cichy śmiech Sebastiana.
- Spokój do czwartku - westchnęła chłopak z uśmiechem.
-Palant - uderzyłam go lekko w ramie, ale również się zaśmiałam.
Wracaliśmy do domu dłuższą drogą, gdy przeszliśmy przez próg, było dziwnie cicho i pusto. Okazało się, że moja mama razem z Joe, gdzieś wyszła i wróci dopiero jutro. Świetnie
Będę sama w domu z Sebastianem przez całą noc.
- Oglądamy coś ?- zaproponowałam gdy oboje siedzieliśmy w salonie na dużej kanapie. Była to bezpieczna rozrywka i szczerze nie miałam pomysłu na coś innego
- Co proponujesz?
- Może jakąś komedią romantyczną - zaproponowałam, ponieważ uwielbiałam ten gatunek filmowy, zawsze mnie bawiły i w jakimś stopniu poprawiały humor. Obejrzałam ich mnóstwo i na pewno wybrałabym dzisiaj jakiś, który zainteresowałby na obydwojga.
- Nie ma takiej opcji, wystarczy, że wytrzymałem dwie godziny w kinie na tej nudzie, którą kazałeś mi oglądać. - zaśmiał się chłopak, a ja poczułam się urażona, ponieważ znów obrażał mój ulubiony film. - Chociaż jak pomyślę sobie o zakończeniu tej randki, to może jednak znów obejrzymy Nothing Hill
- Chcesz się znów pokłócić?
- Myślałem raczej o pocałunku
-Mówiłam Ci już, że nie wiem, jak to się stało i żebyś nie wracał do tematu - Sebastian uśmiechnął się, a ja rzuciłam w niego poduszką, którą trzymałam aktualnie na podbrzuszu. - Co powiesz na Harry'ego Pottera?
- Nigdy nie oglądałem - odparł od razu, nawet się nie zastanawiając.
- Żartujesz sobie chyba? - Nie poznałam jeszcze nikogo, kto nie oglądałby tego filmu. W momencie, w którym brałam pod uwagę fakt, że był aktorem, więc siłą rzeczy musiał interesować się kinem, stawało się to dla mnie jeszcze bardziej szokujące. Już prędzej uwierzyłabym, że jest on kosmitą, niż nie oglądał tego filmu.
- Nie krzycz - zaśmiał się chłopak, wyszczerzając tym samym swoje białe zęby i opierając się wygodniej na dużej kanapie.
- Muszę krzyczeć! Jak mogłeś nie oglądać Pottera?
- A złagodzi to trochę winę, jeśli powiem, że kilka miesięcy temu byłem u niego na urodzinach ?
- U Harry'ego?
- Tak kurwa, w Hogwarcie, czarowaliśmy sobie razem - wyrzucił, przecierając oczy dłonią i wciąż się uśmiechając.
- Nie gadaj, że naprawdę ich znasz?
- To coś dziwnego ?
- Tak - odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. Nie przywykłam do tego, że ktoś podczas wspólnego seansu filmowego najbardziej znanych hitów kinowych mówi mi, że pił z tymi aktorami herbatkę, albo jest z nimi umówiony na kolację w następny piątek. Odkąd poznałam Prica, nie kojarzyłam go z wielką gwiazdą kinową, a raczej z kolegą i mimo że pokazywał swoją pozycję na każdym kroku, do mnie w jakiś sposób to nie docierało. Przez te jego głupie odzywki, często przestawałam brać go na poważnie i gdy uświadamiał mi, jak wygląda jego życie, przeżyłam nierzadko szok.
- Zrobię popcorn, a ty poszukaj tego filmu gdzieś w internecie - poleciłam w stronę chłopaka, sama udając się do kuchni.
- Sie robi sierżancie - Sebastian zasalutował i zaczął przeglądać różne strony w poszukiwaniu, wybranego przeze mnie filmu. Ja natomiast nigdzie nie mogłam znaleźć popcornu. Otwierałam szafkę za szafką, w roztargnieniu nie znajdując nic, co mogliśmy zjeść podczas wieczoru filmowego.
- Chyba mamy problem - krzyknęłam w kuchni, tym samym natychmiast zyskując uwagę Sebastiana. - Nie mogę nic znaleźć.
- Jedziemy do sklepu kapitanie
- Przed chwilę byłam sierżantem, szybko awansuje - zaśmiałam się. - Mama zabrała samochód, a ty swojego tutaj nie masz więc....
- Zamówimy taksówkę - wtrącił się od razu, wstając z kanapy.
- Nie ma tu taksówek
- No to idziemy na piechotę - odpowiedział, bez namysłu chłopak.
- Wiesz, że nie potrzebujemy popcornu, aż tak bardzo.
- Mów za siebie, ja tam potrzebuje. Ubieraj się i idziemy
- Jestem ubrana
- Chyba sobie żartuje, że w tym pójdziesz?
- A co jesteś zazdrosny? - Rzuciłam, patrząc na swoją dosyć skromną stylizację.
- Nie kurwa zazdrosny, tylko przewieje ci dupę i będziesz chora. - Sebastian po tych słowach, ściągnął z wieszaka pierwszą lepszą grubą kurtkę i mi ją podał.
- Sebastian? - Powiedziałam w jego kierunku, gdy zorientowałam się, że nie należy ona do mnie.
- Tak?
- To twoja kurtka - odparłam, patrząc na czarny materiał.
- To przynajmniej mam pewność, że będzie ci ciepło.
Odwiesiłam jednak kurtkę od niego, i zdjęłam moją czarną już nieco mniejsze nakrycie i zarzuciłam je na plecy. Wychodząc, zamknęłam drzwi na klucz, który standardowo zostawiłam pod jedną z doniczek. Pogoda teraz była naprawdę chłodna. Zimny wiatr rozwiał me włosy, a ja przysunęłam się trochę bliżej do Sebastiana.
- Prowadź żołnierzu - powiedział do mnie.
- To chyba ja powinnam rozkazywać, zapomniałeś? Jestem kapitanę - pokazałam mu niewidzialną odznakę
- Ulubiona słodka przekąska ? - zapytałam w pewnym momencie, gdy byliśmy gdzieś w połowie drogi.
- ty, Leah
- Poważnie pytam - poparzyłam na niego poważnie, całkowicie przyzwyczajona do takich komentarzy z jego strony.
- Chyba czekolada, dosłownie uwielbiam wszystko, co z czekoladą związane no i z orzechami. Próbowałaś kiedyś maczać tabliczkę czekolady w maśle orzechowym ?
- Nie i nie spróbuje, brzmi ohydnie jak coś, po czym przez całe życie miałabym mdłości.
- Nie wiesz, co tracisz, ale skoro jesteś taka mądra, w ocenianie to powiedz, co ty lubisz jeść
- Żelki lukrecjowe - Wyrzuciłam od razu, zdając sobie sprawę, że mimo iż dawno ich nie jadłam, to w tej chwili miałam na nie ogromną ochotę.
- Czyli to ty jesteś tą legendarną osobą, o której czyta się w bajkach? - Sebastian gdy nie mówił tych swoich sprośnych żartów naprawdę potrafił mnie rozbawić - Przecież to żelki dla emerytów - dodał.
- Naprawdę są dobre
- Mhhh. Uważaj, bo uwierzę.
- No to w takim razie, jeśli miałbyś kupić coś na słono to co?
- Zdecydowanie chipsy - odpowiedział od razu. Na co ja przybiłam mu piątkę
Gdy tak szliśmy obok siebie, jakiś diabełek w mojej głowie podsumował mi niewygodne myśli. Przez chwile naprawdę pomyślałam, że wizja w związku z nim wydaje się być... dobra. Wydawało mi się jednak, że tak nie uważałam, nie miałam dużo czasu na rozmyślenia, ponieważ wchodziliśmy już do pobliskiego sklepu i kierowaliśmy się w stronę najlepszej alejki - Słodycze.
Sebastian wrzucił do koszyka kilka czekolad i wszystkie żelki lukrecjowe, które były na półce. Wszystkie
- Co robisz? - zapytałam go
- Kupuję, przekąski na wieczór
- Tyle to wiem, ale czemu aż tyle?
- A czemu nie ? - Często już słyszałam taką odpowiedź. Czemu nie, bo lubię. Standard. Stałe zdania w jego słowniku. W tamtej chwili chodziło jednak o moje ulubione żelki i nie miałam zamiaru się z nim kłócić
Po trzech kwadransach byliśmy już w domu, obładowani żelkami, czekoladami, chipsami, orzeszkami i popcornem. Nie sądziłam, że da się robić zakupy w ten sposób, ale jednak Sebastian gdy miał ochotę na chipsy nie brał jednej paczki. Co to, to nie. Od razu musiał wpakować ich cały karton, ledwo co dotargaliśmy to do domu, ale wyglądał na naprawdę szczęśliwego, więc nie chciałam psuć mu tej chwili.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że nie oglądałaś tego filmu - powiedziałam, gdy na ekranie pojawiła się sylwetka dyrektora szkoły, a film się rozpoczynał. Siedzieliśmy już na kanapie.
-Mam cię na kolanach za to przepraszać ?
- Wystarczy herbatka - rzuciłam luźno, on jedna od razu wstał i poszedł do kuchni. Tego się nie spodziewałam.
- Jaką chcesz? - zapytał w drodze, rozglądając się po jasnych blatach.
- Miętową, jedna łyżeczka cukru - krzyknęłam, aby na pewno usłyszał. Po chwili trzymałam już ciepłą herbatkę w dłoniach, a Sebastian sięgał po pilota, aby wznowić film.
- Pantofel - skomentowałam prześmiewczo pod nosem, chciałam go lekko zdenerwować. On jednak całkowicie niewzruszony uśmiechnął się jedynie i osiadł obok mnie. Otworzyłam swoje czarne jak smoła żelki, chciałam poczęstować chłopaka, ten jednak skrzywił się, jakby zobaczył najbardziej obrzydliwą rzecz na świecie. Nie rozumiałam tych wszystkich ludzi. Zawsze jednak gdy ktoś kupował, mieszaną paczką to mi oddawał ten najlepszy smak, więc może nie powinnam narzekać, że nikomu one nie smakują. Sięgnęłam po smakołyk w kształcie podłużnego robaczka i oglądałam dalej historię. Wcześniej zgasiliśmy wszystkie światła, a jedynym jego źródłem był ogromny telewizor. Klimat był więc niesamowity.
- Lubię ją - powiedział mniej więcej w połowie filmu Sebastian.
- Kogo?
- No to kujonkę
- Hermionę?
- Fajna jest, lubię mądre dziewczyny.
- Dlatego lubisz mnie? - rzuciłam również prześmiewczo, kładąc brodę na rękach i przechylają głowę w lewą stronę, udając słodką idiotkę.
- Tak - usłyszałam jedynie. Słowo to wypowiedziane było jednak w specyficzny sposób. Było przemyślane i wypowiedziane tak poważnym głosem, że sama w to uwierzyłam. Gdy film się skończył, na zewnątrz panowała już całkowita szarość. Był bardzo późny wieczór, a oczy same mi się zamykały. W pewnym momencie głowa lekko mi się przechyliła w stronę chłopaka.
CZYTASZ
Tylko kilka randek
Romance(Ukończona) Debiutująca aktorka Leah dostaje angaż w filmie, który zapowiada się na największy hit Hollywod. W filmie jednak ma zagrać również jeden z najpopularniejszych aktorów: Sebastian Price. Para od początku się nie dogaduje. Nie szczędzą sob...