24

136 7 0
                                    

Kilka kolejnych dni minęło mi błyskawicznie, praca dom, praca dom i tak w kółko. Natłok obowiązków nie sprawił jednak, że zapomniałam o przykrej sytuacji z Miley. Wciąż miałam ochotę do niej zadzwonić i wszystko jeszcze raz na spokojnie wyjaśnić, nawet nie tyle, ile po prostu ją odzyskać, ale sprawić, aby nie była z tym facetem. Wiedziałam, że skrzywdzi ją jeszcze boleśniej i bardzo się o to bałam.
- Gdzie jest ta pieprzona koszulka ?! – krzyknęłam do siebie. Zapomniałam dziś o spotkaniu i przypomniałam sobie o tym w ostatnim momencie, teraz nie mogłam niczego znaleźć i byłam w kompletnej rozsypce. Dopadłam do szafy, aż w końcu znalazłam zaginiony przedmiot, patrząc na nią okazała się być pognieciona, pobiegłam szybko do łazienki w poszukiwaniu żelazka. Musiałam na dzisiejszym spotkaniu, wyglądać dobrze. W końcu nasze zdjęcia z randek zawsze stają się viralem w internecie. Podłączyłam żelazko do gniazda, lampka się nie zapaliła, postukałam w nie kilka razy, cały czas bezskutecznie przełączając funkcje w żelazku. Po chwili musiałam stwierdzić, że było zepsute, powtórka z rozrywki - znów czeka mnie szukanie jakiegoś pasującego do wybranej wcześniej spódniczki ubrania. Tym razem wyrzuciłam większość rzeczy na podłogę, szukanie było znacznie łatwiejsze. Kompletnie nie miałam pomysłu na tę stylizację, losowo wybrałam czarny krótki sweter z rozszerzonymi rękami i spódniczkę w tym samym kolorze. W torebce znalazłam niedawno kupione rajstopy, zaczęłam zakładać je na nogi, tym samym tracąc równowagę i przewracając się na podłogę. Leżąc żałośnie na dywanie i próbując wrócić na nogi, usłyszałam pukanie do drzwi. Przyspieszyłam zaciąganie rajstop na nogi, lecz pukanie wciąż natarczywie się nasilało.
- Już idę! - krzyknęłam, lekko zdenerwowana poprawiając rajstopy na udach. Pobiegłam do drzwi,   patrząc w wizjer, zdałam sobie sprawę, że byłam już naprawdę spóźniona.
- Już schodziłam, mogłeś poczekać na dole - powiedziałam, otwierając szerzej drewniane drzwi.
- Na boso? - uśmiechnął się Sebastian patrząc na moje stopy.
- Chcesz wejść? - Zignorowałam jego komentarz, wiedząc, że musiałam jeszcze zrobić coś z włosami i dobrać jakieś w miarę pasujące do stylizacji buty.
- Leah Jones zaprosiła mnie do środka, niesamowite
- Po prostu nie chce, żebyś tutaj stał jak idiota. Poczekaj- wskazałam mu kanapę i znów pobiegłam do sypialni. Popatrzyłam w lustro zdając sobie sprawę, że moja stylizacja była bardzo lekka. Chciałam dodać trochę pazura, więc postawiłam na ciężkie czarne buty na koturnie. Wzięłam również małą torebkę i dobrałam złotą biżuterię. Nie miałam czasu robić niczego szczególnego z włosami, więc zostawiłam je rozpuszczone, jedynie przeczesując je kilka razy grzebieniem.
- I jak wyglądam? - zapytałam z uśmiechem na twarzy, obracając się wokół siebie i prezentując przed mężczyzną swoją stylizację.
- Coś mi tutaj nie pasuje – zastanowił się poważnie, a ja zastygłam, spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Wydawało mi się, że jest naprawdę bardzo dobrze i kto jak kto, ale Sebastianowi się akurat spodobam. – To chyba wina ubrań - dodał po chwili namysłu.
- Co z nimi nie tak? - Zapytałam ze smutkiem, ale i z małym poirytowaniem w głosie. W tamtym momencie ujrzałam, że na twarzy Sebastiana zaczął błąkać się uśmieszek.
– Wolałbym cię zobaczyć bez nich - rzucił po czym wstał z kanapy i podszedł do drzwi. Wsiadając do windy, zmierzył mnie jeszcze raz wzrokiem.
- To gdzie mnie zabierasz? - zapytałam, uśmiechając się szeroko. Naprawdę byłam ciekawa, gdzie idziemy i miałam nadzieję, że będzie to coś, co mi się spodoba.
- Myślałem, że ty coś wymyślisz. – Po jego tonie głosu wywnioskowałam, że żartuje i już na pewno ma coś zaplanowane, ale skoro ja miałam podjąć decyzje, proszę bardzo.
- McDonald?
- Czy ty widziałaś kiedyś celebrytów udających związek na randce w McDonaldzie?
- Będziemy pierwsi - odpowiedziałam od razu.
- Pionierzy ? Podoba mi się
- Naprawdę się zgadzasz?
- A czemu miałbym się nie zgodzić?
- No nie wiem, pan jestem bogaty i lubiany nie pokazuje się w takich miejscach.
-Nie znasz mnie dobrze Leah – powiedział, po czym winda się otworzyła i wyszliśmy szybko z budynku. Mimo że miał inne auto, od razu wiedziałam, które jest jego. Zawsze było najdroższe. Nie znałam się na samochodach, więc nie umiałam określić co to za marka. Widziałam jednak, że kosztowało tyle, iż przeciętny człowiek mógłby za niego na spokojnie wyżyć przez następne kilkanaście lat, kompletna strata pieniędzy.
- Po co ci tak drogie samochody ? - Rzuciłam w jego stronę, gdy otwierał mi drzwi po stronie pasażera.
- Bo mogę i lubię
- Tylko tyle?
- Tak Leah, tylko tyle - powiedział lekko zirytowany.
- Przecież tylko się zapytałam, czemu się denerwujesz.
Przeszedł dookoła auta, ja zajęłam miejsce obok niego, a on uruchomił silnik. W krótkiej sukience czułam się trochę niekomfortowo w szczególności w takiej pozycji, gdzie spódnica  podwijała mi się do góry.
-Co tam dzisiaj robiłeś? - Odezwałam się, aby nie dopuścić do niezręcznej ciszy między nami.
-Pracowałem z tobą na planie - rzucił od niechcenia, westchnęłam w duchu. Miałam wrażenie, że czasami ten mężczyzna jest najlepszym kompanem do rozmowy, a czasami jakby zamieniał się w kogoś innego i rozmowa prowadziła do niczego, albo w ogóle nie dało się jej zacząć.
-Tyle to wiem, pytam co robiłeś po zdjęciach - dopytałam.
-Nic takiego
-Aha. Dzięki za rozmowę - westchnęłam i popatrzyłam w okno. Oglądałam przeskakujące obrazy, budynki, które zlewały się w jedność i masę przechodniów wracających właśnie do swoich domów.
-No przepraszam Leah, ale naprawdę nic nie robiłem.
-Chciałam z tobą po prostu o czymś porozmawiać, ale widzę, że się nie da.
-Wczoraj wieczorem miałem straszną ochotę na kokosanki, ale naprawdę, dawno czegoś aż tak nie pragnąłem - zaśmiałam się z tego niezręcznego zaczęcia rozmowy. - Nie śmiej się, tylko słuchaj. No i zadzwoniłem do jakieś cukierni, a oni nie odebrali, wyobrażasz to sobie?
-Nie możliwe, mieli czelność nie odebrać telefonu od księcia.
- No i wyszukałem w internecie kolejny numer, a oni do cholery też nie odebrali.
- Przerażające
- Stracili szanse na zarobek - prychnął chłopak.
- Zarobek? - zapytałam, a Sebastian wciąż wpatrując się w drogę, był zafascynowany swoją opowieścią. Ja, mimo iż kompletnie nie interesowały mnie jego kokosanki, cieszyłam się, że próbował w jakiś sposób pociągnąć tę rozmowę.
- No przecież, gdybym dostał te kokosanki, to sypnąłbym im więcej.
-A która była godzina?
-Jakie to ma znaczenie? - zapytał, skręcając w prawo
- Myślę, że dosyć duże
-Druga w nocy, coś koło tego
-Oczekiwałeś, że ktoś odbierze od ciebie o drugiej w nocy i jeszcze przyniesie ci te kokosanki pod dom ?
- No tak, a to dziwne?
-Nie, no co ty? Całkowicie normalne oczekiwania.
-Nie interesuje cię, czy w końcu zjadłem te kokosanki?
- Jakoś nie specjalnie
- I to niby ja jestem nie miły - odpowiedział i zatrzymał samochód, a moim oczom ukazał się obskurny budynek, w którym znajdowały się drzwi do McDonalda. W środku nie tłoczyło się dużo ludzi, więc bez problemu przecisnęliśmy się do lady.
- Na co masz ochotę? - Zapytał, spoglądając na mnie.
- A kto płaci?
- Ja – odpowiedział, opierając się na ladzie. Popatrzył na mnie, jakby to pytanie było kompletnie absurdalne i bez znaczenia. Dla mnie natomiast miało ogromne znaczenie, wiedziałam, już co takiego zamówię.
- No to w takim razie poproszę duże frytki, największy box nuggetsów z sosem śmietanowym, i ostrego burgera w zestawie z  dużą colę – Sebastian kompletnie nie zwrócił uwagi na to jak dużo rzeczy zamówiłam, po prostu spojrzał na panią przy kasie i zaczął mówić.
- Poproszę to samo, tylko zamiast śmietanowego, słodko kwaśny
- Uważasz, że zjemy aż tyle?
Chłopak jedynie się uśmiechnął i przyłożył swoją kartę do terminarza. Stanęliśmy z boku, starając się nie wyróżniać i czekaliśmy na zamówienie, gdy pani postawiła przy ladzie nasze zamówienie na dwóch dużych tackach i rozejrzała się po lokalu. Gdy nas zobaczyła, rozpromieniła się, a w jej oku pojawił się dobrze mi już znany błysk. Zawsze pojawiał się w oczach ludzi, którzy znali nas gdzieś z telewizji czy kina. Mimo że nie byłam zbyt rozpoznawalna i tak zdążyłam do tego przywyknąć.
-Czy.... mmmogę... – zaczęła się jąkać, a Sebastian sięgnął po tacki z jedzeniem – zddjęci....
- Oczywiście, że tak – odpowiedziałam i wzięłam do ręki telefon, który wystawiła w naszą stronę. Zrobiłam nam wszystkim we trójkę szybkie selfie i starając się nie wzbudzić zamieszania, odeszliśmy w głąb lokalu.
Gdy zjadłam pierwszą frytkę zamoczoną w sosie, od razu zachwyciłam się smakiem.
-Dawno już nic tutaj nie jadłam, to jest cudowne! - powiedziałam, popijając wszystko colą.
Sebastian zaśmiał się, po czym bez słowa rozpakował swojego cheeseburgera.
- Nie mogę uwierzyć, że tak po prostu tutaj ze mną siedzisz i jesz burgery.
- Czemu? - zapytał, wycierając ketchup z kącików ust, wciąć delikatnie się uśmiechając.
- To takie irracjonalne – wyciągnęłam telefon i wycelowałam obiektyw wprost w niego.
- Co robisz? - Zaśmiał się
- Wyglądasz zabawnie, jedząc MacDonalda w eleganckiej koszuli i garniturze
- Miałem inne plany – odburknął
- A właśnie gdzie mieliśmy iść?
- Do miunty
- Nie pierdol?
- Leah, nie przeklinaj w tak ekskluzywnym miejscu. - Sebastian użył poważnego tonu, który niesamowicie mnie rozbawił. Brzmiał, jakbyśmy naprawdę znajdowali się w jakiejś luksusowej restauracji, a on był moim ojcem upominającym niesforną córkę.
- Mieliśmy rezerwację w restauracji, do której na stolik trzeba czekać kilkanaście miesięcy. Nawet woda kosztuje kilkadziesiąt dolarów, a przyszliśmy tutaj?
- wolisz wyjść czy moż...
- Nie, ale po prostu to do ciebie nie podobne -  znów się zaśmiałam, naprawdę ta sytuacja była zabawna. Sebastian Price, o którym wcześniej czytałam w gazetach, a potem nienawidziłam z całego serca siedział właśnie na moje życzenie w jakimś obskurnym fastfodzie i zajadał się frytkami. Nie sądziłam, że dożyje takiego momentu.
- Wiesz, że właśnie bardzo spadłeś w moich oczach? - Zaczęłam widząc jaki sos do nuggetsów wybrał
- Coś nie tak?
- Ty jeszcze śmiesz pytać? - wskazałam na box nuggetsów, który właśnie leżał obok niego - Kupiłeś sos słodko-kwaśny, przecież tak nie można, to przestępstwo
Chłopak się zaśmiał, a ja wcisnęłam mu przed twarz najlepszy i jedyny poprawny sos, czyli śmietanowy - Masz spróbuj z tym, nie pożałujesz - Sebastian popatrzył na mnie jak na wariatkę, ale wykonał polecenie. Wsadził swojego kurczaka do małego pudełeczka, aby następnie od razu go ugryźć, przez chwilę żuł go w skupieniu a ja czekałam na werdykt
- I jak ci smakuje? - On natomiast zamoczył kawałek Nuggetsa jeszcze raz w sosie, po czym wsadził pozostałość do buzi 
- Dalej, jestem zdania, że słodko-kwaśny jest lepszy
- No to, chociaż mamy już ustalony motyw zerwania. - Zaśmiałam się i wyrwałam mu pudełeczko z sosem, chłopak kompletnie nie miał gustu.
- Czy ty wstawiłaś moje zdjęcie na relacje? - Zapytał, patrząc na swój telefon
- Tak... To problem?
- Z tyłu widać dokładnie gdzie jesteśmy, proponuje się zwijać - popatrzył na mnie całkowicie poważnie
-Żartujesz sobie?
- uwierz mi, że bardzo bym chciał – chłopak wstał i zaczął zbierać wszystkie śmieci w jedno miejsce, on naprawdę nie żartował.
-Przepraszam. - Nie wiedziałam, co powiedzieć, nie chciałam kończyć tego spotkania.
- Nic się nie stało, nie wiedziałeś. Po prostu już chodźmy.
-A co z jedzeniem? - Zorientowałam się, że większość jedzenia zostało nawet nietknięte i na pewno nie pozwolę, aby je tutaj tak zostawić.
- Poczekaj chwilę - powiedział, a ja zdezorientowana przyglądałam mu się, jak odchodzi w stronę lady. Po niecałej minucie wracał już uśmiechnięty, a w ręce trzymał papierowe torby z logiem MC. Ten świat był dla mnie na tyle nowy, że nie zdałam sobie sprawy z tego, że ktoś mógłby tu przyjść specjalnie dla nas. Czułam się jak idiotka, gdy przez moją głupotę musieliśmy pakować jedzenie do torby i wychodzić w pośpiechu do samochodu. Było mi głupio, co najpewniej rysowało się na mojej twarzy, Sebastian zaśmiał się gdy wychodziliśmy.
- Co się bawi? - zapytałam, stojąc i patrząc mu w oczy. Price wciąż się śmiał, a ja nie wiedziałam, co zrobić. Po chwili nieco się opanował s i wciąż z szerokim uśmiechem skierował się do auta.
- Będziesz tak tu stała czy wsiądziesz? - zapytał, otwierając mi drzwi.
- Czemu się śmiałeś? - zapytałam wciąż nie ruszając się z miejsca
- Z ciebie Leaha
- A to czemu?
- Po prostu jesteś zabawna
- Przecież nic nie powiedziałam – powiedziałam zmieszana, domyślając się jednak, o co może mu chodzić. Prawdopodobnie spaliłam buraka i wyglądałam jak idiotka.
- Wsiadaj gwiazda
- nie mów tak do mnie – powiedziałam i zrobiłam kilka kroków wprzód, wsiadając do samochodu.
- Jesteś taka naiwna i głupiutka w tym wszystkimi.
- w tym wszystkim ? To znaczy?
- No wiesz w tym wszystkim - powiedział, patrząc w lusterka i wyjeżdżając z miejsca
- Nie wiem i dlaczego mnie bez powodu obrażasz?
- Nie obrażam cię, a to słodkie i niespotykane, że jesteś taka, że... zachowujesz się tak, no nie wiem, jakby to powiedzieć.
- Powiedz, to co myślisz.
- Że jesteś taka normalna.
- Zatrzymaj się tutaj – krzyknęłam, gdy zobaczyłam na poboczu najładniejszy antykwariat, jaki można sobie wyobrazić. Moja wewnętrzna książkoholiczka po prostu nie mogła się powstrzymać.
- Co takiego ?
-Zatrzymaj się. proszę - powiedziałam, wpatrzona w obiekt za oknem
- A ja właśnie powiedziałem, że jesteś normalna – Sebastian przewrócił oczami, ale spełnił moją prośbę i zatrzymał samochód na poboczu. Od razu wypadłam na zewnątrz
- Mogę, widzieć co robisz?
- Chodź ze mną – powiedziałam w jego stronę, a on zatrzasnął samochód i poszedł za mną.
- Czemu nie pójdziesz do normalnej księgarni - wyrzucił, gdy zorientował się, gdzie idziemy.
- To znaczy?
- Bo wiesz, jeśli nie dali ci jeszcze żadnej zaliczki, to mogę ci kupić nowe książki.
W pierwszej chwili byłam pewna, że żartuje. Zaśmiałam się więc delikatnie, lecz znieruchomiałam w momencie, w którym popatrzyłam na chłopaka i zdałam sobie sprawę, że jego twarz jest całkowicie poważna. 
- Rany, ty nie żartujesz?
- Czemu miałabym żartować? – Na jego twarzy malowało się prawdziwie zdziwienie. Na mojej właściwie też, ponieważ nie sądziłam, że można było w taki sposób o tym pomyśleć.
- Po prostu chodź ze mną. - Pociągnęłam go za sobą w stronę najpiękniejszego miejsca, jaki przyszło mi ostatnio oglądać. Nad księgarnią znajdował się duży złoty napis, do środka prowadziły czerwone drzwi. Mnóstwo książek ustawionych było za gablotą, a ciepłe światło aż wołały do środka. Cały sklep umiejscowiony był na rogu ceglanego budynku, a w połączeniu z otoczeniem wyglądało to obłędnie. Otworzyłam drzwi, a mężczyzna wszedł za mną. Natychmiast poczułam ten piękny zapach książek i zobaczyłam wielki stół umiejscowiony na środku, zaokrąglone metalowe schody prowadzące na górę gdzie znajdowało się jeszcze więcej książek umiejscowionych na masywnych półkach. Wyglądało to magicznie i byłam zachwycona. Sebastian, zamiast podziwiać wnętrze, patrzył wprost na mnie, postanowiłam jednak się tym nie przejmować i po prostu podejść do pierwszego regału.
- Teraz to widzisz?
- Widzę błysk i fascynacje w twoich pięknych oczach. Jak się cieszysz, wyglądasz Seksownie, ale nie wiem skąd ta radość - szepnął cicho, a ja chyba pierwszy raz lekko się zarumieniłam, Sebastian komplementował moje oczy, a te pochwały należały do moich ulubionych.
Przejechałam palcem po książce i wyczułam pod opuszkami bogato zdobiony grzbiet. Złote litery układały się tytuł mojej ulubionej książki
- Jest piękna – wzięłam do ręki, starsze wydanie małego księcia i pogładziłam je po okładce, delikatnie otworzyłam na pierwszej stronie i ujrzałam moje ulubione obrazki.
Sebastian wciąż patrzył na mnie jak na wariatkę, założył ręce na piersi i wpatrywał się na mnie, gdy podziwiałam to wspaniałe wydanie. jego wzrok był skierowany zdecydowanie za nisko i perfidnie patrzył mi się na tyłek. Przemilczałam ten fakt, jedynie karcąc go wzorkiem, na co on bezczelnie się uśmiechnął, jakby przyłapany na gorącym uczynku.
- Książki w antykwariacie to coś cudownego, zobacz tylko – mówiąc to, podałam mu wydanie małego księcia, a on ujął je w dłonie i bez większych emocji spojrzał na okładkę.
- Trzymasz ją i wiesz, że ktoś już przeżywał tę historię, płakał nad nią bądź się śmiał. To wspaniałe i niezastąpione uczucie. Nowe książki też oczywiście są w porządku – zaczęłam, nawiązując do jego poprzednich słów – ale te z drugiej ręki mają... jakby to powiedzieć duszę. – Skończyłam swój monolog, a Sebastiany patrzył tym razem prosto w oczy, na jego twarzy malował się niewielki uśmiech. Odwzajemniłam ten kontakt wzrokowy i  wyjęłam mu książkę z ręki.
- Lubisz małego księcia?
- Czy lubię? – zapytałam ironicznie. – Uwielbiam! Kocham tę historię i fakt, że za każdym razem poznajemy tę historię nieco inaczej i za każdym razem w zależności od sytuacji i tego co przeżyliśmy, widzimy ją inaczej. Kocham Małego Księcia.
Gdy ja przeglądałam stosy książek, Sebastian stał kilka kroków za mną.
- Uśmiech Leah – powiedział, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam wydzielony we mnie telefon. Uśmiechnęłam się więc szeroko, przytulając książkę do ręki, o dziwo nie widziałam na twarzy Sebastiana żadnej irytacji tym, że spędzam tutaj tak dużo czasu a wręcz przeciwnie, przez cały czas uśmiechał się w moją stronę. W momencie, w którym na rękach miałam wybranych już kilka książek, większość stanowiła fantastyka i romanse, mężczyzna zbliżył się do mnie i zabrał wszystkie pozycje.
- Ja potrzymam – powiedział jedynie i uśmiechnął się, poprawiając stos książek, trzymanych w dłoniach. Coraz bardziej zaczynałam go lubić. Po kilku kolejnych minutach poszliśmy do kasy, przy której stała starsza kobieta w niebieskiej sukience i w chuście wiązanej wokół siwych włosach.
- Dzień dobry – powiedziałam w jej kierunku, na co ona odłożyła książkę na Ladę i uśmiechnęła się szeroko, wzięła moje książki i zaczęła wliczać je na kasę.
- Masz dobry gust – powiedziała w pewnym momencie, czy da się dać komuś lepszy komplement niż ten odnośnie czytelniczego gustu, czy odnośnie oczu, wątpię.
- Dziękuję, kocham literaturę... - zaczęłam, lecz kobieta przerwała mi w połowie wypowiedzi
- Nie do książek kochana, tylko do facetów – Sebastian uśmiechnął się, a kobieta wskazała go palcem. Nie spodziewałam się tego i nie miałam pojęcia co mam powiedzieć, zarumieniłam się i po prostu stałam tam, czekając, aż skasuje resztę książek.
- Patrzycie na siebie jak dwa aniołki, w szczególności ty młody chłopcze, przez całą waszą wizytę trochę się wam przyglądałam i jestem oczarowana waszą miłością -
Ależ my wcale nie... – zaczęłam, lecz w tamtej chwili Sebastian zbliżył się do mnie i objął mnie delikatnie ramieniem.
- Myśli pani, że do siebie pasujemy? - powiedział mocno zadziornym głosem.
- Jak bum-cyk-cyk – odpowiedziała starszy kobieta, a my się roześmialiśmy, po chwili skasowała wszystkie książki i podała dosyć niską cenę jak za tyle pięknych historii. Wyciągnęłam banknot o wiele większym nominale z torebki i podałam kobiecie.
- Reszty nie trzeba, miłego dnia – powiedziałam, po czym wzięłam torbę z książkami i skierowałam się w stronę wyjścia. Uśmiech wciąż błąkał się po twarzy Sebastiana. Panował już lekki półmrok i w miłej atmosferze jechaliśmy po ulicach Nowego Yorku. Sebastian włączył radio, jakaś para rozmawiała o parze celebrytów, o których wczoraj czytałam. Szybko okazało się, że Sebastian bardzo dobrze zna ich osobiście, co wcale mnie nie dziwiło. Mężczyzna obok mnie sprawnie zatrzymał samochód, rozbrzmiał dzwonek do telefonu. Chciałam wyjść, ale od razu dał mi sygnał, abym zaczekała. Sebastian cały czas kiwał głową i uważnie słuchał swojego rozmówcy.
- Pani Jones jest obok mnie, więc mogę jej przekazać – powiedział w końcu, w tamtej chwili domyśliłam się, że zadzwonił ktoś z planu i pozostało mi tylko czekać, aż dowiem się tego, co właśnie on słyszy w słuchawce telefonu.
- Jutro idziemy na jakiś wywiad, a w poniedziałek przyjedzie po ciebie samochód, żeby pojechać na plan. Chociaż nie, ja cię mogę zawieść.
- Jaki to wywiad i dlaczego ktoś ma mnie zawieźć ?
- To chyba oczywiste, że skoro proponują transport, to będzie to gdzieś dalej. A co do wywiadu to nie mam pojęcia
-A czemu chcesz mnie zawieść?
-Lubię cię, to chyba też jest oczywiste.
- lubisz mnie?
- Jesteś jedyną kobietą, z która spędzam czas i nie uprawiam seksu, to oznacza, że  naprawdę cię lubię  Leah
- Jesteś obrzydliwy – wzdrygnęłam się, na jego słowa. Wysiadając, podziękowałam mu za wszystko, na co on odpowiedział tym samym. Usłyszałam za sobą ruszający samochód i przelotnie spojrzałam, że auto Sebastian zniknęła za rogiem.
ImPrice oznaczył cię w relacji na Instagramie
zaciekawiona jej treścią od razu odblokowałam telefon i zobaczyłam swoje zdjęcie zrobione od tyłu, gdy przeglądałam półki w księgarni. Do relacji dodana była muzyka, której tekst wyświetlał się z boku obrazu. Białe litery układały się we wciąż przeplatające się słowo ''moja dziewczyna''. Muszę przyznać, że przez chwile naprawdę spodobało mi się to, co widzę. Miałam nadzieję, że Sebastian opublikował tę relację, ponieważ chciał to zrobić, a nie uznał, że dzięki temu, nasze kłamstwo stanie się wiarygodniejsze. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam głęboko. Koniec niespodzianek na dziś, poszłam do kuchni, wypiłam szklankę wody i po prostu rzuciłam się na kanapę.
Ciasteczko: Otwórz drzwi, idę do ciebie
Ja: Co takiego?
W pierwszym momencie była pewna, że żartuje. Zakończyliśmy już nasze spotkanie, po co miałby tutaj przychodzić. Po dłuższej chwili bez odpowiedzi rzeczywiście usłyszałam pukanie do drzwi, popatrzyłam na niego zdezorientowana, on natomiast stanął w progu i z uśmiechem podniósł torbę z jedzeniem.
-Żartujesz?
-Jest wcześnie, sam tego wszystkiego nie zjem  - powiedział, po czym bez pytania wszedł do środka, zamknęłam za nim drzwi i oboje usiedliśmy na kanapie, rozłożył się wygodnie. W rozpiętej u góry koszuli wyglądał naprawdę dobrze, spodnie się lekko pogniotły, ale w dalszym ciągu sprawiały, że wyglądał niezwykle elegancko. Podobał mi się ten widok tego mężczyzny w moim mieszkaniu, ogólnie podobał mi się jego widok.
-Masz mikrofalówkę ? - zapytał wyciągając jedzenie z torby na stolik
-Tak - zaśmiałam się, po czym wzięłam nuggetsy, wysypałam je na talerze i wsadziłam do urządzenia.
-Nie chcesz się przebrać w coś wygodniejszego? -
-Nawet nie wiesz jak bardzo
Gdy przebrałam się w obcisłe różowe dresy, zmierzył mnie powoli od góry do dołu wzrokiem, ubrania bardzo uwydatniły moją sylwetkę, więc w tamtej chwili lekko się skrępowałam, usiadłam na kanapie obok niego i sięgnęłam po odgrzewanego nuggetsa. Gdy tylko spojrzałam na niego, do mojej głowy wpadł pomysł. Nie był on może zbyt wybitny, ale pomyślałam, że może być ciekawie.
-Mam zajebisty pomysł - wstałam i pobiegłam po laptopa do sypialni, chłopak patrzył na mnie pytająco, a ja włączyłam urządzenie, tym samym kładąc je na stoliku.
-Rozwiążemy Quizy - obwieściłam dumna i pewna siebie, on zaśmiał się głośno i podparł się na kolanach. - Nic nie powiesz?
-Pierwszy raz nie wiem, co powiedzieć Leah - zaśmiał się, przegryzł wargę i spojrzał jeszcze raz na mnie
-To nawet lepiej. Dobrze więc może dowiemy się, jakim chlebem jesteś?
-Jakim chlebem jestem?
-Nie gadaj, że nigdy nie robiłeś tego typów testów? - Zapytałam, będąc w lekkim szoku. To była kompletna głupota, ale mam wrażenie, że każdy dzieciak sprawdzał takie głupoty.
-Wyobraź sobie, że nie jest to sposób na spędzanie przeze mnie wieczór
-To dobrze, że przyszedłeś, bo teraz w sklepie na dziale z pieczywem będziesz wiedzieć który chleb to ty
-Też się cieszę. - Sebastian pokiwał głowę, a ja już znalazłam odpowiednią stronę i wyszukałam test
-Pierwsze pytanie, jesteś gotowy? - Chłopak pokiwał potwierdzająco głową - A więc, jaka jest twoja ulubiona pora roku?
-I to ma sprawić, że będą wiedzieć jakim chlebem jestem ?
-Mam ci przeczytać odpowiedzi, czy dasz radę bez tego?
-Niech będzie Zima
-Dobrze... następne pytanie: Myślałeś kiedyś nas karierą piekarza?
-Od zawsze marzyłem o pracy piekarza.
-Poważnie? - popatrzyłam na niego zdezorientowana, mężczyzna wyśmiał mnie, a ja powtórzyłam pytanie
-Nie
-Kto jest teraz dla ciebie najważniejszy: odpowiedź a, rodzina, odpowiedz b, przyjaciele czy odpowiedź c, dziewczyna?
-Ty, Leah - chłopak spojrzał na mnie poważnie, a ja mocno się zarumieniłam.  Nie wiedziałam, czy mówił poważnie, ale i tak zaznaczyłam powoli odpowiedź c i przeczytałam kolejne pytania
-Mamy już wynik, czy chce pan je poznać ?
- Nie wiem, czy jestem na to gotowy - odpowiedział, kładąc ręce na swoich kolanach i opierając się o ramę kanapy.
-Proszę wziąć głęboki oddech... - zaczęłam budując napięcie - Jest pan chlebem razowym. - Nastąpiła chwila ciszy, po czym oboje głośno się zaśmialiśmy.
-Jesteś niemożliwa.
Siedziałam tak z Sebastian jeszcze dobrą godzinę, rozmawialiśmy o kompletnie błahych sprawach, nawet nie wiem kiedy minął ten czas. W pewnym czasie zrobiło się późno, a chłopak wyszedł z mieszkania, całując mnie delikatnie w policzek. Nie chciałam się do tego przyznać, ale przepadłam... tak jak mówiła Miley.

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz