7

143 4 0
                                    

Kompletnie się nie wyspałam. W mieście były ogromne korki, przez co wróciłam później, niż planowałam. W łazience oszacowałam poziom zniszczenia mojego ubrania. Bluzka niestety była biała, więc miałam lekkie obawy, czy plama się spierze, rzuciłam ją jednak do kosza na ubrania w łazience i obiecałam sobie, że przy najbliższej okazji zaniosę ją do pralni. Przez nadmiar emocji w ciągu dnia przez pół nocy przekręcałam się z boku na bok i nie mogłam zmrużyć oka. Rano byłam padnięta, ledwo co zwlekłam się z łóżka. Po kwadransie spędzonym w łazience jednak szybko odzyskałam siły i czułam się jak młoda bogini. Może to miasto tak na mnie działało, a może początki pracy na planie, ale dawno nie byłam tak szczęśliwa. Czułam, że nic nie zepsuje tego dnia. Ubrałam różową sukienkę do kolan z wyciętymi ramionami, moje ulubione czarne lekko wytarte trampki i udałam się na plan. Po drodze zaszłam do małego sklepiku z ekologiczną żywnością, w którym zdążyłam być już kilka razy. Kupiłam kanapkę z kurczakiem i sok pomarańczowy, wsadziłam je do torby i długim spacerkiem doszłam na plan. Byłam w świetnym humorze do momentu, w którym zobaczyłam Sebastiana. Niebieskoki mężczyzna miał na sobie wyprasowany  T-shirt, czarną dżinsową kurtkę ze srebrnymi guzikami i ciemne spodnie, które charakteryzowane były na sprane i stare, całej stylizacji dopełniała niebieska czapka z daszkiem. Gdy mnie zobaczył, mogłabym przysiąść, popatrzył na mnie w ten swój charakterystyczny sposób, a kącik jego ust natychmiast powędrował do góry. Przewróciłam oczami, zdając sobie sprawę, jak cholernie irytował mnie ten facet.
- Dzień dobry, panno Jones - powiedział pewnym siebie głosem w moją stronę, tak jakby wczoraj wcale nie był skończonym dupkiem.
Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem i pewnym krokiem poszłam przed siebie, nie miałam ochoty z nim rozmawiać i wdawać się w dyskusję.
-Czy ty mnie właśnie zignorowałaś? - Prawie że krzyknął w moją stronę, gdy zostawiłam go daleko w korytarzu. Skłamałabym, gdybym nie przyznała, jak dużą satysfakcję poczułam. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do swojej garderoby.
Dziś już byłam o wiele pewniejsza. Wiedziałam, jak wygląda przygotowanie do całego dnia i z przyjemnością usiadłam na fotelu. Szybko zapomniałam o Sebastianie i wdałam się w miłą rozmowę z panią Lizzy, która weszła do mojej garderoby zaraz po mnie. Dowiedziałam się, że pochodzi z NY i od dziecka fascynowała się makijażem. Wszystko wyglądało podobnie jak w pierwszym dniu. Miałam do ubrania identyczny strój i makijaż wyglądał również tak samo, szczerze gdybym zrobiła sobie teraz zdjęcie, to miałabym problem z rozpoznaniem dnia. Lizzy była mistrzynią i było widać, że wie, co robi.
Wczoraj wieczorem dostałam w wiadomości fragment scenariusza, a dokładniej moje wypowiedzi i lekko zarysowany kontekst. Dziś nie miałam wielu scen do zagrania i co najważniejsze nie musiałam grać z Sebastianem. Mocno się tego obawiałam, miałam przeczucie, że na ekranie będą widoczne, nasze ładnie mówiąc niezbyt przyjemnie stosunki.
Wychodząc z garderoby, zobaczyłam na dywaniku małą karteczkę, na której były napisane ładnym kaligraficznym stylem słowa.
Mnie się nie ignoruje Panno Leah
- a jednak panie Price - zaśmiałam się i wrzuciłam karteczkę do kieszeni.
Usiadłam na dużej kanapie z kieliszkiem w ręku, miałam w nim sok porzeczkowy, który w rzeczywistości miał imitować wino. Seksownie zarzuciłam nogę na nogę, wysoka kobieta w obcisłej czarnej sukience podeszła do mnie i zaczęłyśmy się sprzeczać na początku po cichu i spokojnie, potem ona zaczęła na mnie wrzeszczeć, na co ja nie pozostałam bierna. Wstałam i złapałam ją za ramiona, tym samym szarpiąc się z nią. W pewnym momencie pchnęłam ją do tyłu tak  niefortunnie, że rozbiła sobie czaszkę. Wszędzie, polała się krew, a ja zaczęłam panikować i próbować ją reanimować. Oczywiście bez skutecznie. Było to moje pierwsze, lecz nie ostatnie zabójstwo, widok wylewającej się wszędzie krwi zmienił moją psychikę i życie na zawsze.
A właściwie psychikę głównej bohaterki, którą odgrywałam.
- Jesteś świetna Leah - pochwalił mnie reżyser, uśmiechając się z zachwytu.
-Dziękuje, to dużo dla mnie znaczy - odpowiedziałam miło. Mocno się stresowałam tym jaki klimat będzie panował na planie. Już w pierwszy dzień przekonałam się, że nie potrzebnie. Brad Mikeal był niezwykle miłym człowiekiem, wytykając błędy, starał się zrobić to w uprzejmy sposób. Wiedziałam, że było również dużo reżyserów, którzy mieli zgoła odmienne podejście, na szczęście moja pierwsza poważna produkcja miała minąć w miłej atmosferze. Przynajmniej ze strony reżysera.
Gdy schodziłam z planu, byłam cała w sztucznej krwi. To była ostatnia moja scena na dziś. Mogłam więc pójść do łazienki i ogarnąć swój wygląd. Gdy weszłam do łazienki w korytarzu przy umywalce stała już dziewczyna. Była to długonoga wybranka Sebastiana, z którą rozmawiał poprzedniego dnia. Dzisiaj też wyglądała idealnie. Widząc ją teraz stojącą przed lustrem, cholernie zaczęłam zazdrościć jej sylwetki. Wiedziałam, że moja była ładna, ale jej była wprost idealna. Nie potrzebowała photoshopa, aby wpasować się w panujące kanony piękna.
- Część - przywitałam się miło, kierując szeroki uśmiech w jej stronę. Dziewczyna  jednak nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem. Uznałam jednak, że może nie dosłyszała, więc nie dawałam za wygrana.
- Nazywam się Leah- powiedziałam, podchodząc trochę bliżej. Kobieta spojrzała na mnie z lekka odrazą i wyższością.
- Julie Barton - odpowiedziała, po czym po prostu wyszła z pomieszczenia.
Typowa snobka, idealnie pasuje do Sebastiana.
Stanęłam przed lustrem i postarałam się nabrać trochę mydła tak, aby niczego nie ubrudzić i odkręciłam ciepłą wodę. Okazało się, że ta sztuczna krew zmywała się bez problemu. Już po kilku minutach nie było śladu po mojej „zbrodni"
Gdy przekroczyłam próg pokoju hotelowego, który aktualnie był naszym planem zdjęciowym, zobaczyłam, że dalej narywają tę samą scenę, która zaczęli przed moim wyjściem. Prawdopodobnie coś im nie wychodziło lub postanowili stworzyć masę dubli. Mimo że mogłam już iść do domu, chciałam przynajmniej na początku spędzać na planie jak najwięcej czasu, aby lepiej wdrążyć się w ten cały klimat i poznać go jak najlepiej.
Przez kilkanaście minut patrzyłam w stronę kamer i aktorów odgrywających swoje role, gdy jednak chwilowo przygotowali się do kolejnej sceny, ja rozejrzałam się po pomieszczeniu, mój wzrok spoczął na przenikającym wzroku Sebastiana. Uznałam jednak, że może przez przypadek na mnie zerknął. Odwróciłam wzrok, gdy jednak po kilku minutach znów spojrzałam w tamto miejsce, wyraz jego twarzy się nie zmienił, a jego oczy były wpatrzone wprost we mnie. Psychol. Złapałam z nim kontakt wzrokowy, a ku mojemu niezadowoleniu mężczyzna wstał i zaczął iść w moją stronę.
- Leah ? - usłyszałam jego głos
- tak? - starałam się zabrzmieć miło. Miałam nadzieję, że może wczoraj miał gorszy dzień i dlatego zachował się w taki sposób, a dziś jest kompletnie innym człowiekiem. Sama chyba jednak w to nie wierzyłam.
- Chciałbym ci powiedzieć... - przerwał swoją wypowiedzieć w połowie zdania, po czym zassał powietrze i popatrzył na mnie  wczorajszym wzrokiem
- Wyglądasz Seksownie w tej sukience, no może nie aż tak jak dziewczyna, która czeka na mnie teraz w mojej garderobie, ale dobra laska z ciebie - mówiąc to mrugnął do mnie i uśmiechnął się, jakby był dumny ze swojej wypowiedzi. Co za plant. Po co on mnie zaczepiał? Sprawiało mu to satysfakcję, czy po jaką cholerę to zrobił?
- Ty nie masz już  chorób wenerycznych, od puszczania się z tyloma Kobietami  -
- A co ? Rozważasz noc ze mną? Mogę ci jeszcze dziś wysłać moje wyniki - Głupkowaty uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie czekając na moją odpowiedź, odwrócił się i odszedł w stronę kamer. W tamtym też momencie reżyser zawołał go do siebie. No cóż, jeden zero dla niego, ale jeszcze zobaczy, z kim zadarł.

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz