14

122 4 0
                                    

- Spokojnie Leah - powiedziałam do siebie, aby nieco ochłonąć i zebrać myśli. Podsumowując, byłam w obcym mieście, zgubiłam swoją torebkę, w której miałam wszystko. Było późno w nocy, a ja na domiar złego nie pamiętałam nazwy hotelu, w którym byłam zameldowana. Moja orientacja w terenie była tragiczna, więc nie miałam również pojęcia gdzie mam iść. W pewnym momencie naprawdę zaczęłam się obawiać o swoje życie. Bałam się zaczepiać obcych ludzi, nie wiedziałam też, co miałabym im powiedzieć. - Hej, jestem idiotką i nie wiem, gdzie jestem i szukam hotelu, który nie wiem, jak się nazywa i gdzie się znajduje.
Po zebraniu myśli, żałowałam jednak, że to zrobiłam. Byłam, ładnie mówiąc w kiepskiej sytuacji. Miałam plan zostać w hotelu, ale oczywiście coś mnie podkusiło do wyjścia. Po krótkim spacerze weszłam do klimatycznej kawiarni i zostawiłam w niej torebkę, gdy jednak się o tym zorientowałam i chciałam wrócić na miejsce, drzwi się nie otworzyły, a lokal został zamknięty. Próbując wrócić do hotelu, zgubiłam się jeszcze bardziej. Byłam już bliska płaczu i nie wiedziałam, co miałam zrobić. Starałam się trzymać miejsc, gdzie ludzi było dużo. Dawało mi to poczucie bezpieczeństwa, prawdopodobnie złudne. Usiadłam przy jakimś stoliku w bardzo zatłoczonym barze. Moją uwagę przykuła dziewczyna, która chichotała tak głośno, że nawet mimo panującego harmidru, dało się usłyszeć jej wysoki głos. Spojrzałam w jej stronę i nie wierzyłam w swoje szczęście w nieszczęściu. Razem z nią na dużej ogrodowej kanapie siedział... Sebastian. Na początku nie uwierzyłam w ten przypadek, przetarłam oczy, w których chwilę wcześniej zaczęły pojawiać się łzy. Nowo poznana kobieta, siedziała mu na kolanach, a ona uśmiechał się w jej kierunku. Zdając sobie sprawę, że to na pewno on, odetchnęłam z ulgą. Nie zastanawiając się długo, podeszłam bliżej. Wcześniej nie zauważyłam, że obok niego siedziała również inna kobieta. Obie miały na sobie czarne krótkie spódniczki i jakieś bluzki, które nie zakrywały kompletnie nic. Ich stylizacje przypominały bardziej skrawki materiału, założone właściwie nie wiadomo, w jakim celu. Dziewczyny wpatrywały się w niego jak w obrazek, a ja na ten widok miałam ochotę wskoczyć do Canal Grande. Byłam jednak w kropce i nie miałam za bardzo wyjścia, więc podeszłam do niego pewnym siebie krokiem, przeciskając się między pijanymi ludźmi.
- Sebastian - powiedziałam,  aby zwrócić jego uwagę, co jednak kompletnie nie zadziałało, on dalej  sączył jakiegoś drinka i ręką obmacywał jedną z kobiet.
-Sebastian! - Krzyknęłam nieco głośniej, on wciąż na mnie nie spojrzał, a ja stałam jak zdesperowana fanka pół metra od niego.
- Nie widać, że jestem zajęty? - Odpowiedział głośno, uśmiechając się do dziewczyny, na co one głośno zachichotały, a jedna prześwietliła mnie wzrokiem.
- Kurwa, Price!- warknęłam już dosadnie, chłopak w tamtym momencie raczył na mnie spojrzeć, a jego zaskoczona mina wskazywała, że nie poznał wcześniej mojego głosu. Zerwał się z miejsca, wcześniej zrzucając jedną kobietę z kolan i od razu pojawił się przy mnie. Na twarzach tych dziewczyn, malowało się wyraźne zdziwnienie i oburzenie.
- Co tutaj robisz? - uśmiechnął się, aby następnie jego mina zmieniła się w chwili gdy spojrzał na moją twarz z bliska. - Płakałaś ?
- Nie... to znaczy tak - Wahałam się, w jakim stopniu miałam ochotę, zwierzyć mu się z tego co się stało i jak się czułam w tej chwili.
-Ktoś cię skrzywdził? - Zapytał poważnym niskim głosem, tym samym patrząc mi głęboko w oczy. Pracowałam z tym facetem ponad miesiąc, a nie poznałam go z tej strony.
- Nie... tylko - Przez te dwie godziny bezradności i bezsilności zebrało się we mnie mnóstwo emocji i poczułam się bezpieczniejsza przy kimś, kogo znałam i po prostu się rozpłakałam
-Leah, hej co się dzieje ?
-Zgubiłam się
-Boże dziewczyno, naprawdę myślałem, że stało się coś pozwanego - Sebastian westchnął ze śmiechem, nie wiedziałam, co go tak bawiło. Ten czas, był naprawdę traumatyczny.
- Miałem ochotę dzisiaj skonsumować którąś z tych dziewczyn, ale wiesz co? Pomogę ci - chłopak uśmiechnął się w stronę dwóch pozostawionych dziewczyn.
- Jesteś obrzydliwy - wyrzuciłam, ale mimo wszystko bardzo mocno mi ulżyło. Wiedziałam, że mi pomoże, ale jego odpowiedź sprawiła, że poczułam się już naprawdę pewniej. Po chwili Sebastian zmierzył wzrokiem okolicę i ruszył do przodu, wskazując mi drogę.
- Wiesz, gdzie idziemy? - zapytałam przerywając ciszę
- Moja orientacja w terenie jeszcze nigdy mnie nie zawiodła
- A może sprawdziłbyś to w telefonie - zasugerowałam mu, mając nieodparte wrażenie, że idziemy kompletnie w drugą stronę.
- Przypominam, że to ty błagałaś mnie o pomoc - zdawałam sobie sprawę, że ma rację, ale z drugiej wiedziałam, że prędzej da sobie nogę odciąć, niż przyzna się do błędu.
- Poprosiłam, a nie błagałam. To znacząca różnica.
- Ja zapamiętałem to inaczej - prychnął, a my szliśmy tak przez kolejne pół godziny. Byłam pewna, że mimo iż długo kręciłam się po uliczkach Wenecji, hotel nie znajdował się tak daleko. Nogi coraz bardziej zaczynały mnie boleć, a głowa pękała już od nabuzowanych w niej emocji. Miałam dość. Pocieszał mnie tylko fakt, że czułam się zdecydowanie bezpieczniej. Nie lubiłam Sebastiana, ale byłam pewna, że nie zrobi mi krzywdy, wychodzenie na dwór samotnie jako kobieta stanowiło ryzyko, ale szwendanie się nocą po obcym mieście to jak żartowanie z seryjnego mordercy w jego obecności.
- Sebastian jestem pewna ze nie masz pojęcia gdzie idziemy- Wyrzuciłam, po kolejnym minutach bezsensownego marszu, podczas gdy on opowiadał mi jakieś głupie historyjki, bądź sprośne żarty, którym przestałam nawet już słuchać. On nie zareagował w żaden sposób na moją reakcję, więc po prostu się zatrzymałam i czekałam, aż zorientuje się, że nie idę za nim. Zajęło mu to chwilę, ale w końcu stanął i spojrzał mi prosto w oczy. - Możliwe, że masz rację - wyrzucił z siebie i jakby nigdy nic wyciągnął telefon, po czym po chwili odrwócił sięł i zaczął iść w przeciwną stronę.
- Żartujesz sobie? - Chłopak, nie odpowiedział w żaden sposób na moje pytanie, kompletnie je lekceważąc.
- Jak to się stało, że się zgubiłaś?
- Zostawiłam swoje rzeczy w kawiarni.
- I dlaczego po nie nie wróciłaś?
- Była zamknięta.
- Jesteś pewna?
- Nie kurwa, nie umiałam otworzyć drzwi. Masz mnie za idiotkę?
- no wiesz...
- Aha - udałam urażoną, po czym się zaśmiałam - Pragnę zauważyć, że to ty nas tutaj wyprowadziłeś.
Mijaliśmy kolejne uliczki budynki i grupki ludzi, którzy byli zaaferowali imprezowaniem. Wszędzie słyszało się muzykę i ogólną zabawę. Nie spodziewałam się, że Wenecja o tej godzinie tak kipiała życiem.
- Ta laska, która siedziała na moich kolanach, była tak gorąca. Szkoda, że nie zbliżyliśmy się bardziej - powiedziała Sebastian jakby do siebie, ale na tyle głośno, abym również usłyszała.
- Pamiętasz w ogóle, jak miała na imię?
- Jakaś Monica czy inna Ann nie wiem, nie poznałem jej głębiej z twojej winy  - znów wrócił stary Sebastian.
- Nie musiałeś mi pomagać - powiedziałam, chociaż dobrze wiedziałam, że musiał. Byłam tak zdesperowana, że jakby nie chciał mi pomóc, to uczepiłabym się tam jego jak rzep, abym tylko bezpiecznie dotarła do hotelu.
- Taka jesteś ? Mam cię tutaj zostawić na pastwę losu? - Mówiąc to, stanął jak wryty i popatrzył wprost na mnie z udawaną obrażona miną.
-Oboje wiemy, że tego nie zrobisz - szczerze mówiąc to, nie byłam tego taka pewna. Gdy tylko dotarliśmy do hotelu, gubiąc się przy okazji z dwa razy w jakiś uliczkach, było już bardzo późno, a ja nie miałam sił ustać na nogach. Na recepcji doznałam jednak szoku.
- Jak to nie może wejść do swojego pokoju - Zapytał zdenerwowany mężczyzna do pani pracującej na recepcji.
- Bardzo mi przykro, ale pani Jones nie ma karty hotelowej ani żadnego dokumentu potwierdzającego jej tożsamość.
- No ale chyba kilka godzin temu pani ją widziała, sprawdzi na kamerach w internecie czy cokolwiek
- Przykro mi, ale nie ma takiej możliwości
Stałam i przysłuchiwałam  się ich dyskusji, całkowicie wyczerpana i zmęczona.
- Dobra zrobimy tak - zastanowił się przez chwilę - chciałbym wynająć pani Jones jeszcze jeden pokój.
- Przykro mi, ale jest to niemożliwe, ponieważ pani Jones nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego tożsamość.
- Naprawdę ? - powiedział już całkowicie poirytowany, a kobieta pokiwała głową. - W takim razie chciałbym wynająć sobie kolejny pokój - Skłamał Sebastian
- Oczywiście, pańska godność?
- Sebastian Tommy Price - odpowiedział z wyrzutem, nie miałam już nawet siły analizować, że właśnie powiedział swoje pełnego imie, którego wcześniej nie znałam. Brzmiało ładnie.
- Dobrze prosiłabym jakiś dowód - Mężczyzna po tych słowach, już całkowicie zirytowany wyciągnął dokument ze skórzanego portfela i podał go młodej kobiecie. Ta gdy tylko dokładnie przeanalizowanie dokument, pokiwała głową i zaczęła coś sprawdzać w swoim komputerze.
- Niestety nie mamy żadnego wolnego pokoju - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem  na twarzy.
-Jaja sobie pani robi? - sapnął poirytowany.
-Prosiłabym jednak o wyrażanie się z szacunkiem.
-To wy powinniście mieć więcej szacunku do gości, to co wyprawiacie to absurd.
- W porządku, Sebastian. Nie ma problemu, pójdę do innego hotelu - nie chciałam, aby Sebastiana całkowicie pochłonęła kłótnia z mojego powodu, więc delikatnie się wtrąciłam.
- Po pierwsze, o tej godzinie nic już nie znajdziesz, a po drugie znowu się zgubisz.
- Nie zgubię się - odparłam, na co on od razu spojrzał na mnie z politowaniem. Czy naprawdę uważał, że aż tak sobie nie radzę?
-Będziesz spała ze mną - powiedział, po czym skierował się na duże marmurowe schody, prowadzące na pierwsze piętro.
- Na mózg ci siadło?
- Przecież nie proponuje ci seksu - odburknął Sebastian -  chociaż jeśli byś chciała, to ja zawsze jestem chętny
-Psychol
- To co idziesz na ulice, aby cię porwali ? Czy ze mną do pokoju?
- Szczerze nie wiem, co jest gorsze.
Bez słowa poszłam jednak zanim, gdy Sebastian otworzył drzwi, okazało się, że nasze pokoje były praktycznie identyczne. Luksusowy nowoczesny wygląd, duża łazienka i o zgrozo jedno łóżko.
- Proszę, powiedz, że da się je odsunąć? - zwróciłam się do niego błagającym tonem
- Muszę, cię zawieść, ale wątpie
- Trudno będę spać na podłodze - odpowiedziałam od razu.
- Wolisz spać na podłodze niż ze mną w jednym łózko?
- Dziwi cię to? Jeszcze byś mnie zaraził czymś
- Nie wiem, gdzie uczyłaś się biologi, ale nawet gdybym jak twierdzisz miał, jakąś chorobę weneryczną, to nie wystarczyło leżenie na jednym łózko.
Jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju i prawie pisnęłam z zachwytu gdy zobaczyłam stojącą obok ściany dużą  rozkładaną kanapę.
- Na szczęście obędzie się bez spania na podłodze.
- Dobrze, ale nie pozwolę ci spać na kanapie.
- Nie będę się z tym kłócić - odpowiedziałam jedynie.  Marzyłam, aby położyć się w wygodne łóżko. Weszłam do łazienki, zmyłam makijaż niestety samą wodą, więc nie było to zbyt łatwe i weszłam pod prysznic. Gdy odkręciłam wodę i poczułam kropelki spływające mi po ciele, od razu odżyłam. Gdy nałożyłam hotelowy szampon na włosy uszlachcam głośny ton głosu Sebastiana
- Znalazłem w swojej walizce nową bluzkę, jest jeszcze z metką, chcesz się przebrać ?
- Nie dziękuję.
- Gwiazda, ale zdajesz sobie sprawę, że twoje ubranie jest pewnie całe przepocone
- No to co?
- Nie chciałem ci tego mówić, ale śmierdziało od ciebie
- dupek - odpowiedziałam
- Zostawiam ci ją pod drzwiami
Mimo mojej odmowy jak idiotka otworzyłam delikatnie drzwi i owinięte w ręcznik zabrałam koszulkę płynnym ruchem do środka. Rzeczywiście była nowa, lecz w walizce z jego ciuchami, zdążyła przesiąknąć męskimi perfumami. Z rozczarowanie przyznałam, że zapach był ładny. No dobrze, był cholernie seksowny. Jego perfumy pachniały drewnem z nutą róży i bursztynu. Przypominały trochę spacerowanie w lesie nad morzem, ale jednocześnie pokazywały dominację i męskość. Gdy założyłam na siebie koszulkę, bez zaskoczenia  okazało się dużo za duża. Tworzyła bardziej koszulę nocną, co bardzo mnie cieszyło. Nie miałam żadnych spodenek do spania, więc miałam do wyboru wyjście albo w brudnym jeansach, albo w samej bieliźnie. Na szczęście, koszula była na tyle długą, że  nie  dało się zobaczyć moich pośladków, uwydatnionych wtedy przez koronkowe czarne figi. Gdy wyszłam z łazienki, od razu wskoczyłam na duże łóżka i przykryłam się jedwabną kołdrą. Sebastian natomiast wpatrywał się we mnie, siedząc na kanapie, co mocno mnie speszyło.
- Ładnie ci w mojej koszulce
W tamtej chwili jego słowa nie doczekały się żadnej odpowiedzi z mojej strony.
-Dziękuję za wszystko. Teraz nienawidzę cię troszeczkę mniej - słowa wypłynęły z moich ust w momencie, gdy wcześniej podrywając się z kanapy, udał się w stronę łazienki.
- Takie komplementy od Jones, wiem, że mnie uwielbiasz - powiedział, stojąc we framudze drzwi i podpierając się ręka o jej górną część, lekko naprężając mięśnie.
- Chciałbyś - prychnęłam.
- To prawda - zamknął tym samym drzwi, które znów otworzyły się po kilkunastu minutach, aby wyszedł z nich półnagi mężczyzna. Jego włosy były jeszcze mokre, więc pojedyncze kosmyki opadały mu się na czoło. Wyglądał dokładnie tak samo jak za pierwszym razem, zamiast ręcznika miał na sobie białe bokserki. Gdy jednak spojrzałam w stronę jego twarzy, dało się zauważyć znaczącą różnicę, może to coś w jego oczach albo w uśmiechu, ale tym razem wyglądał bardziej ludzko i może mniej bezczelnie.
- Wpatrujesz się we mnie? - Jednak mi się wydawało, znów na jego twarzy zagościł ten sam wyraz twarzy co podczas naszego pierwszego spotkania.
Przewróciłam jedynie, teatralnie oczami, na co chłopak się zaśmiał. Fakt, że spoglądałam na niego trochę za długo, sprawiał, że czułam się żałosna.
- Mam nadzieje, że nie boisz się ciemności - odezwał się w moją stronę i zgasił wszystkie światła. W pokoju zapanowała kompletna ciemność. Zasnęłam, prawie że od razu. Rano obudziły mnie promienie słoneczne przebijające się przez białe delikatne firanki. Spojrzałam w stronę kanapy, na której powinien spać jeszcze Sebastian, nie było jednak po nim śladu. Upewniłam się, że nigdzie go nie ma i bez dalszej analizy zaczęłam  przebierać się w ciuchy, które wczoraj miałam na sobie. Zdjęcia miały zacząć się dopiero po południu, dlatego udałam się do kawiarni, w której wczoraj zostawiłam swoją torebkę. Miałam nadzieję, że tym razem się nie zgubie. Na szczęście dla mnie po kilkunastu minutach wracałam do hotelu z moją własnością w dłoniach.

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz