6

190 4 0
                                    

Zaraz po odebraniu telefonu od Pana Smitha, zaczęło burczeć mi w brzuchu. Ostatni posiłek jadłam w samolocie i teraz mocno dało to o sobie znać. Rzuciłam smartfona na miękkie łóżko, upewniłam się, że nie poleciał on na podłogę i bezpiecznie wylądował na pościeli. Wyskoczyłam z sypialni i podreptałam do kuchni, zapominając jednak, że nie zrobiłam żadnych zakupów. Otworzyłam lodówkę i cóż za zaskoczenie była pusta...
Poleciałam do sypialni, aby zabrać kilka rzeczy między innymi czarną torebkę, a na siebie zarzuciłam obcisłą materiałową sukienkę i dłuższą katanę. Do wszystkiego dobrałam moje ulubione niebieskie tenisówki i wyszłam z apartamentu. Dwa razy upewniając się, że zamknęłam drzwi. Wychodząc, spotkałam starszą parę, mogliby być w wieku moich dziadków, przywitali się ze mną, co trochę mnie zdziwiło. Nie znaliśmy się, lecz zdałam sobie sprawę, że mieszkamy w tym samym budynku, więc prawdopodobni należało wymienić kilka grzeczności. Idąc ulicami Nowego Yorku, byłam zakochana, czułam się tutaj świetnie. Wcześniej na telefonie wyszukałam najbliższy sklep spożywczy i wyznaczyłam do niego trasę, więc nie miałam żadnego problemu z dotarciem na miejsce. Zrobiłam zakupy mniej więcej na dwa dni. Wchodząc do budynku, spotkałam znanego mi już mężczyznę Mikeala, w przeciwieństwie do naszego pierwszego spotkania, dzisiaj był ubrany nieco luźniej. Miał na sobie biały T-shirt czarną kurtkę i porwane dżinsy. Jego wygląd zdecydowanie przyciągał wzrok i byłam pewna, że nie jedna dziewczyna ogląda się za nim na ulicy. W momencie, w którym mnie zobaczył, uśmiechnął się. Muszę przyznać, że bardzo mi to schlebiało. Był piekielnie przystojny.
-Miło mi cię widzieć Leah - powiedział, gdy podeszłam do niego trochę bliżej. Zaczerwieniłam się na te słowa, on jednak kontynuował.
- Pomyślałem, że może spotkalibyśmy się dzisiaj wieczorem na kolację... oczywiście jeśli chcesz?- wyrzucił z siebie niespodziewanie.
- Wiesz... - zaczęłam, zmieszana powoli nie wiedząc, co odpowiedzieć, oczywiście bardzo chciałam iść, ale dopiero co się poznaliśmy i zdrowy rozsądek podpowiadał, że to obcy facet.
-O nieee- wtrącił się w moją niezgrabną odpowiedź, tym samym kładąc sobie rękę na czole i udając zawstydzenie, na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi, lecz on kontynuował
- Masz już kogoś? - na chwilę zacisnął usta, aby potem znów je otworzyć i rozwinąć swoją wypowiedź - Wiedziałem. Taka piękna kobieta nie byłaby singielką - przetarł oczy i przejechał ręką po twarzy.
Wyczułam, że tą słabą grą aktorską próbował mnie trochę rozbawić i rozluźnić atmosferę co zdecydowanie mu się udało.
Mimo tego, że w mojej głowie zdrowy rozsądek wciąż walczył z chęcią spotkania się z tym facetem, przybrałam pewną siebie pozę i z uśmiechem na twarzy odpowiedziałam, najodważniej jak potrafiłam
- Nie, nie mam nikogo i chętnie z tobą wyjdę
- ufff - przerysowanie westchnął ulgą
- Co ty na to, że przyjdę po ciebie o 19 i razem pójdziemy do mojej ulubionej restauracji nie daleko Central Parku?
-Świetnie
Przez cały dzień leniłam się na kanapie, nie wyściubiając nosa spod koca. Po podróży najwyraźniej potrzebowałam regeneracji. Gdy spojrzałam na zegarek, natychmiastowo się przeraziłam. Za trzy godziny idę na randkę z Mikealem. Wyskoczyłam jak poparzona z miejsca i pobiegłam brać kąpiel, zadbać o włosy i odpowiedni makijaż. Pierwsze dwie godziny minęły w ferworze łazienkowego szykowania się, aż nadszedł czas na stylizację. Przerzucając wszystkie swoje ciuchy w walizce, dwie sukienki szczególnie zwróciły moją uwagę.
Pierwsza z nich miała dekolt w kształcie litery V, błękitny materiał sięgał do połowy uda, a cała była wysadzana srebrnymi diamencikami.
Druga natomiast była nieco dłuższa, pudrowy różowy materiał pięknie podkreślał moją sylwetkę, plecy były zabudowane za to dekolt ładnie wyeksponowany i bardzo podobało mi się, to jak w niej wyglądam. Zdecydowałam, że pierwsza sukienka bardziej nadaje się na imprezę niż kolację w restauracji, więc postanowiłam na różową, tym samym dobrałam do niej zdecydowanie za wysokie obcasy i czarną małą torebkę.
Równo o dziewiętnastej Mike zapukał do moich drzwi, mimo że stałam dosłownie krok od nich, postanowiłam, że nie otworzę od razu i chwile poczekam. Nie chciałam przecież, żeby pomyślał,  że na niego czekałam pod drzwiami, może i robiłam to od 10 minut, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć a w szczególności nie Mike. Wyszłabym na jakąś desperatkę.
Otwierając po chwili, ujrzałam piękny widok. Mike miał na sobie czarny drogi i dobrze dopasowany garnitur, pod marynarkę założył białą lekko rozpiętą koszulę przy szyi, co dodawało mu luzu. Gdy zobaczyłam, co trzymał w dłoni, zaniemówiłam. Piękny ogromny bukiet białych róż z gipsówką, który na pewno kosztował majątek, podał mi go z uśmiechem na twarzy, tym samym znów składając pocałunek na mojej dłoni.
- Skąd wiedziałeś, że gipsówki to moje ulubione kwiaty? - powiedziałam, prawie piszcząc, nikt jeszcze nigdy nie dał mi tak pięknego bukietu.
- poczta pantoflowa - powiedział rozbawiony, drapiąc się z tyłu głowy, po jego zachowaniu wywnioskowałam, jednak że kłamał. Zmrużyłam oczy i zgromiłam go wzorkiem.
- Dobra, poszedłem do kwiaciarni i poprosiłem o bukiet dla pięknej kobiety na pierwszą randkę. Przyjmijmy jednak inną oficjalną wersja zdarzeń. Mianowicie: jesteśmy sobie pisani i takie rzeczy się po prostu wie.
- Mocne słowa jak na początek znajomości
uśmiechnął się jedynie, nic nie odpowiadając już na moje słowa.
Odłożyłam kwiaty do wazonu znalezionego w kuchni i razem z Mikealem udaliśmy się do windy.
Było nieco chłodno, więc od razu pożałowałam, że założyłam sukienkę. Nie odezwałam się jednak ani słowem i szłam tam, gdzie prowadził mnie Mike.
- Właściwie to nic o sobie nie wiemy
- Nie przypominaj mi nawet, że zaufałam obcemu facetowi, który może okazać się psycholem albo seryjnym mordercą, który jedyne czego chce to zamordowanie mnie - wypaliłam bez namysłu.
- uważasz, że jestem psycholem ? - mówiąc to, udawał urażonego. Nieco mnie to  zmieszało, ale trochę też rozbawiło.
- Dobrze wiesz, że nie to miałam na myśli.
Zaśmiał się i zmienił temat, ucieszyło mnie to ponieważ bałam się, że może rzeczywiście poczuł się w jakiś sposób zraniony moimi słowami. Zawsze wszystko analizowałam, dlatego logicznie rzecz, myśl taka pojawi się w mojej głowie.
- Skąd jesteś ? - chłopak od razu zmienił temat.
- Z małego miasteczka w Indianie - odpowiedziałam i zapytałam go o to samo
- Moja mama urodziła się w queens a mój tato w Brooklynie. Gdy się poznali i urodziłem się ja, przeprowadzili się na Manhattan. Także jestem w stu procentach z Nowego Yorku - mówiąc to, uśmiechnął się pod nosem, jakby wspominał właśnie dzieciństwo.
Pod koniec swojej wypowiedzi wzruszył ramionami i dalszą część drogi przeszliśmy w niezręcznej ciszy. Zatrzymaliśmy się przed białym oszklonym budynkiem, przekroczyliśmy próg drzwi, a kelner pokierował nas do stolika na uboczu. Miejsce to wyglądało na bardzo drogie, usiadłam na
przeciwko Mikeala i uśmiechnęłam się do niego szeroko i sięgnęłam po Menu. Oboje zamówiliśmy makaron Carbonarę i mrożoną wodę z cytryną i miętą.
-Czym się zajmujesz? - zapytałam Mikeala, chcąc przerwać niezręczną ciszę.
- Mam własną firmę
- typowe - zaśmiałam się
Przechylił nieco głowę i ujrzałam iskierki w jego ciemnych oczach, przegryzł wargę i zapytał
- A ty? Co robisz w mieście?
- Kojarzysz Brada Mikeala? - zapytałam pokiwał głową więc ciągnęłam dalej - Jestem główną aktorką w jego najnowszym filmie - mówiąc to splotłam dłonie i położyłam na nie brodę, uśmiechając się zalotnie.
- Okeeeej, tego się nie spodziewałem - powiedział poprawiając się na krześle, zaśmiał się również nerwowo, co wydało mi się bardzo słodkie - zdecydowanie nie jest to typowe
znów się zaśmiałam, w tamtym momencie podszedł do nas kelner, mając na tacy nasze posiłki, położył mój posiłek przede mną i życzył smacznego. Sięgnęłam po widelec i nawinęłam na niego trochę makaronu. Muszę przyznać, był PRZEPYSZNY.
Rozmawialiśmy z Mikiem cały wieczór, śmiejąc się i wymieniając historiami z naszego życia. W momencie, w którym przyszedł moment płacenia i na stole został położony rachunek, oboje sięgnęliśmy po niego w tym samym czasie, a nasze ręce się zetknęły, tym samym niczym w jakieś komedii romantycznej popatrzyliśmy sobie w oczy. Nie było w tym jednak żadnych fajerwerków, jego dłoń była przyjemna w dotyku, lecz nic poza tym.
- Zapłacę za siebie - powiedziałam wyciągając portfel.
- Leah, nie ma nawet takiej możliwości - mówiąc to pokręcił głową i wyciągnął kartę, płacąc za wszystko, wiedziałam, że i tak nie uda mi się nic zdziałać.
Wyszliśmy z lokalu gdy na zewnątrz zrobiło się ciemno, gdybym była, sama prawdopodobnie bym już spanikowała, obawiając się o swoje życie, lecz z Mikealem czułam się bardzo bezpiecznie. Wracaliśmy spacerkiem, idąc bardzo blisko siebie, nie przełamaliśmy jednak bariery i nie złapaliśmy się za ręce. Odprowadził mnie pod drzwi, żegnając się z nim, wspięłam się na palce i złożyłam pocałunek na jego policzku
- Dziękuję za dzisiejszy wieczór
Kolejne dni minęły mi szybko i nie zbyt intensywnie. Głownie spacerowałam po Central Parku, zachwycając się ludźmi i widokami bądź wylegiwałam się na kanapie, oglądając moje ulubione seriale po raz tysięczny. Kilka razy wybrałam się nawet na małe przebieżki, mimo że kochałam zgiełk w centrum miasta to wczesną porą na zewnątrz, było względnie spokojnie i pusto. Puszczałam swoją ulubioną muzykę w słuchawkach i rozkoszowałam się chwilą. Nie napotkałam jednak więcej mojego sąsiada, nie chciałam nachodzić go w domu. Nie posiadałam jego numeru, więc siłą rzeczy nie spotkaliśmy się na kolejnych randkach, liczyłam, jednak że się to zmieni i nie długo znowu się z nim zobaczę. Jedno jest pewne, ten tydzień uświadomił mi, że zakochałam się w Nowym Yorku i kompletnie przepadłam w tym mieście.
Nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień - początek mojej kariery. - Wychodząc z mieszkania, zaczęłam się stresować. Mimo kilku niskobudżetowych produkcji i występów w lokalnym teatrze nie miałam więcej doświadczenia, nigdy nie byłam na profesjonalnym planie filmowym o tak ogromnej skali.
Dostałam dokładny adres, więc nie miałam problemu z dostaniem się na miejsce. Wychodząc z taksówki, pożegnałam się z kierowcą, przełknęłam niewidzialną gulę w moim gardle i postawiłam kilka kroków przed siebie. Przed drzwiami dostrzegłam grupkę ludzi w moim wieku, większość z nich wyszła tutaj na fajkę. Kompletnie ich nie kojarzyłam, więc podejrzewałam, że to statyści.
Czmychnęłam obok nich nie zauważona, po wejściu do środka mocno się zdziwiłam, panował w nim względny spokój, budynek był hotelem a właściwie małym hotelikiem. Wnętrze prawdopodobnie wpisywało się w stylistykę filmu i było na tyle zróżnicowane, że perfekcyjnie nadawało się do nagrania dużej ilości scen w jednym miejscu.
Rozejrzałam się dokładniej po holu i podeszłam do grupki ludzi stojących przy recepcji. Dyskutowali o czymś ze sobą, stanęłam obok nich, nie chcąc przeszkadzać w rozmowie, cierpliwie czekałam, aż zakończą swoją dyskusję. Oni jednak spojrzeli na mnie i zamilkli. Nie miałam pewności czy nie są oni obcymi ludźmi kompletnie niezwiązanymi z filmem, mimo tego musiałam kogoś zapytać, gdzie mogłabym się udać
- Nazywam się Leah Jones. Przepraszam, że przeszkadzam, lecz jest to mój pierwszy dzień na planie i nie wiem, gdzie się co znajduje. Czy wiedzą państwo, w którym miejscu są garderoby... albo inne miejsce?
Leah Jones, mistrz konstruowania wypowiedzi. Mężczyźni wskazali jednak mi drogę, więc ładnie podziękowałam i odeszłam we wskazanym kierunku. Każdy pokój był podpisany wiszącą na nich białą kartką, także wystarczyło znaleźć jedynie moje nazwisko. Nic trudnego. Czytając każdą plakietkę, czasami napotykałam znane mi nazwiska, lecz wciąż nie mogłam znaleźć swojego. Korytarz był praktycznie pusty. Podejrzewałam, że wszyscy aktorzy albo jeszcze nie przybyli, albo udali się już do swojej garderoby. W końcu znalazłam swoje imię: Leah Jones (rola główna)
Dosyć niepewnie pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Garderoba, nie była duża, a na jednej ze ścian zobaczyłam drzwi, możliwie prowadzące do łazienki. Nie miałam pojęcia co robić, więc usiadłam na kanapie w kącie pomieszania i rozglądałam się wokół siebie. Oprócz kanapy w pokoju znajdowało się przede wszystkim duże lustro, przed którym stała na pierwszy rzut oka wygodne krzesło. Na ścianach wisiały jakieś typowe obrazki, podłodze brakowało dywanu, a wcześniej wspomniane drzwi właśnie się otworzyły. O kuźwa, zerwałam się z miejsca, chcąc jak najszybciej uciec, ale było już za późno. Podczas gdy ja stanęłam jak wryta, mężczyzna, który właśnie prawdopodobnie brał prysznic, spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Nie miał na sobie koszulki, był cały mokry, a w pasie miał obwiązany jedynie ręcznik. Od razu rozpoznałam, w nim znanego mi z telewizji mężczyznę. Sebastian Price stał właśnie przede mną w samym ręczniku i uśmiechał się do mnie. Podszedł  bliżej i nagle w pomieszczeniu zrobiło się jakby ciaśniej.
-zgubiłaś się ? - zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie, poprawiając jedną ręką swoje mokre włosy, z których wciąć kapała woda. Zdezorientowanie, które wymalowało się na mojej twarzy, prawdopodobnie było komiczne. Chciałam się przedstawić i już otwierałam usta, aby wypowiedzieć pierwsze zdanie, on jednak mnie ubiegł.
- Jesteś statystką i chcesz się ze mną przespać? - szepnął niskim głosem, podchodząc bliżej mnie w taki sposób, że ostatnie słowo wypowiedział mi do ucha. Po czym spojrzał na mnie z poczuciem wyższości. Co za obrzydliwy człowiek. No dobrze, fizycznie nie był obrzydliwy, ale jego zachowanie sprawiało, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. On kontynuował bez czekania na moją odpowiedź.
- Muszę się trochę zrelaksować, więc... w sumie - powiedział przeciągle. Jesteś nawet hot lalka - wyszeptał ostatnie słowo z rozciągniętym na twarzy aroganckim uśmiechem.
W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Wiedziałam, że nie ma on najlepszej reputacji, ale nie spodziewałam się, że jest takim obcesowym... Palantem.
W tamtym momencie dostałam jakiegoś przypływu odwagi i jak nie ja  podniosłam gwałtownie rękę i spoliczkowałam go.
- Dupek - wykrzyczałam z oburzeniem, podeszłam do drzwi, wyszłam na korytarz, zatrzaskując je tym samym z głośnym trzaskiem.
Co on sobie wyobraża? Uznał mnie za jakąś jego dziwkę. Przez chwilę nie mogłam dojść do siebie, od tamtej pory wiedziałam już, że to nie będzie łatwa współpraca. Nie żałowałam jednak swojej reakcji, była słuszna. Co najgorsze zdawałam sobie sprawę, że nie jedna kobieta była by zachwycona z jego propozycji i by na nią przystała, pewnie już nie jedną tak zaciągnął do łóżka.
- Obrzydliwe - szepnęłam do siebie tak, żeby nikt nie słyszał. Zdałam sobie sprawę, że tamta garderoba była podpisana moim imieniem. Powinnam raczej go  stamtąd wygodzić, a nie sama uciekać. Czemu w ogóle tam był?
Niczym zbawiciel na mojej drodze pojawił się pan Smith. Stalkowałam go wcześniej na Instagramie, wszędzie poznałabym tę kozią bródkę i niski wzrost.
- Dzień dobry, Leah jak miło Cię widzieć. Czemu nie jesteś jeszcze w swojej garderobie? Zaraz zaczynają się zdjęcia. - Anioł, a nie człowiek, anioł
- Właśnie, nie mogłam znaleźć swojego nazwiska.
- No przecież tutaj jest - mężczyzna wskazał mi pokój po lewej stronie, a ja poczułam się jak idiotka.
-Boże, rzeczywiście. Bardzo dziękuję za pomoc - mężczyzna poszedł dalej, zostawiając mnie przed drzwiami.
Weszłam do domu, pokój wyglądał bardzo podobnie do tego, w którym wcześniej zastałam Prica, tym razem znowu zobaczyłam kogoś w rzekomo mojej garderobie. Co jest z nimi nie tak?
- Przepraszam to chyba pomyłka - powiedziałam od razu, chcąc jak najszybciej wyjść. Ewidentnie miałam jakiegoś pecha. Na kanapie zobaczyłam przepiękną kobietę, miała na sobie biały T-shirt i podarte ogrodniczki, a jej rozpuszczone czarne włosy opadały na ramiona, tworząc niezwykle dla oka miły widok.
- Nie, to nie pomyłka Nazywam się Lizzy Pilns i jestem charakteryzatorką na planie, czekałam na ciebie - uśmiechnęłam się jej słowa. Charakteryzatorka jak to pięknie brzmiało.
- O w takim razie, miło mi poznać. Leah Jones jestem.
-Rozgość się szybciutko i zaraz wyczarujemy na twojej twarzy cuda - powiedziała, wskazując fotel znajdujący się przed dużym lustrem. Odłożyłam kurtkę na wieszak, i usiadłam na wskazanym przez nią miejscu. - Były korki w mieście, że trochę się spóźniłaś? - zapytała mnie kobieta, wyciągając prawdopodobnie najdroższe kosmetyki, jakie widziałam ze swojego kuferka.
- Właściwie to byłam na czas, ale w mojej garderobie był już ktoś inny.
- W sensie? - dopytała
Opowiedziałam jej całą tę historię, nie szczędząc jej moich odczuć na temat Sebastiana. (Nie wspomniałam jednak, że mimo to uważam go za zabójczo przystojnego, nigdy tego nie przyznam)
Pół godziny później makijaż był gotowy, byłam nim zachwycona.
-To niesamowite Lizzy - wykrzyczałam, chcąc skoczyć jej na ramiona - jeszcze nigdy nie wyglądałam tak pięknie. Moja rola nie wymagałaby fikuśnych charakteryzacji, a raczej makijażu w stylu no mace-up, Lecz sposób, w jaki pomalowała mnie Lizzy był niesamowity. Moja uroda została delikatnie podkreślona i czułam się jak najpiękniejsza kobieta na świecie. Wychodząc, wskazała mi strój na przenośnych wieszakach i powiedziała, że powinnam go założyć.
- Dziękuję
- To moja praca panno Leah, nie ma za co dziękować.
- Miłego dnia Lizzy - krzyknęłam, gdy brunetka zamykała za sobą drzwi.
Jeszcze raz popatrzyłam na siebie w lustrze, przyglądnęłam się dokładnie swojemu odbiciu. Wyciągnęłam telefon, zrobiłam zdjęcie swojego odbicia w lustrze. Wysyłając je mojej przyjaciółce
Miley: Wow, każdy facet klękałby teraz na twój widok, błagając, byś na niego spojrzała.
Zaśmiałam się z jej odpowiedzi, był taki w jej stylu. W osobnej wiadomości wysłała również kilka emotikon diabełka. Cała Miley
Podeszłam do wieszaka i zdjęłam z niego czerwoną sukienkę z rozcięciem na udzie, była seksowna, lecz zarazem piękna i uwodzicielska. Przebrałam się w nią i znowu spojrzałam  na telefon
Miley: księżniczka
ja: Kocham
Miley: też siebie uwielbiam
"Księżniczka" wypowiedziałam to słowo na głos, nadając im większego znaczenia.
Wchodząc na plan, zobaczyłam reżysera rozmawiającego z grupką aktorów, za moment miały zacząć się zdjęcia a mimo tego  kiedy podeszłam trochę bliżej, jego oczy spoczęły na mnie. Przywitałam się z operatorami kamery i oświetleniowcami. Podeszłam do grupki, która od razu przyciągnęła moją uwagę, aby poznać całą obsadę.
Najbardziej cieszyłam się jednak z wizji poznania reżyseria. Wiedziałam, że Brad Mikeal bym wybitnym człowiekiem. Przed przyjazdem tutaj zapoznałam się z jego filmami i muszę przyznać, że każdy był niesamowity.
- Jest i nasza debiutująca gwiazda pani Jones - zwrócił się do mnie Mikeal
Przywitałam się z wszystkimi i wymieniłam kilka grzeczności. Fakt, że reżyser od razu mnie poznał, sprawił, że poczułam się wspaniale, Miesiąc temu nawet nie śniłam, że Brad się do mnie odezwie, a teraz nazwał mnie debiutującą gwiazdą i pamiętał moje nazwisko.
Mojej uwadze nie umknęło jednak przeszywające i lekko zaskoczone spojrzenie
-Panie Price? - Zwrócił się do niego reżyser
-Tak? - odpowiedział jakby wyjęty z transu, mężczyzna wciąż, jednak spoglądał w moją stronę.
- poznałeś już panią Jones? Będzie twoją filmową partnerką, mam nadzieję, że oboje znajdziecie wspólny język.
Sebastian podał mi dłoń i jakby wcześniejsza sytuacja nie miała miejsca.
-Miło mi panią poznać - powiedział z tym samym uśmiechem Zdecydowanie miał tupet, podałam mu jednak rękę i nieszczerze się uśmiechnęłam. Podczas tej wymiany udawanej uprzejmości popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Podczas gdy ja zostałam w gronie głównej obsady, nieśmiało przysłuchując się ich konwersacji, Sebastian odszedł  bez słowa i zaczął rozmawiać z dziewczyną z bardzo długimi nogami, która gdyby chciała, mogłaby zostać światowej klasy modelką. Chociaż, prawdopodobnie już nią była. Nie wiem, jaka była jej rola przy produkcji filmu, ale aktualnie stała się celem Price. Po jej głupkowatym rechocie wywnioskowałam, że podoba jej się otrzymana atencja, i wcale bym się nie zdziwiła gdyby skończyli dzisiaj w tym samym łóżko.
Reżyser wyjaśnił mi wszystkie aspekty dotyczące pracy na planie, które powinnam na razie wiedzieć, starałam się wszystko zapamiętać, myślałam nawet nad wyciągnięciem telefonu i zanotowaniem wszystkiego w aplikacji, ale szybko wyobraziłam sobie ich reakcję i wybiłam sobie z głowy ten pomysł.
Dzień zdjęciowy minął mi bardzo szybko. Głównie dlatego, że moim jedynym zadaniem było przyglądanie się całemu procesowi i nie stanęłam dzisiaj przed kamerą. Ucieszył mnie fakt, że nie starłam się znów słownie na planie z Sebastianem, a jedynie minęliśmy się bez słowa kilka razy na planie. Za każdym razem, patrzył na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem. Nie odezwał się ani jednym słowem, ciekawe czy podczas naszej kolejnej rozmowy, znowu zaproponowałby mi seks?
Podczas szykowania się do wyjścia w garderobie, usłyszałam pukanie do drzwi, gdy je otworzyłam, moim oczom ukazała się wysoka dziewczyna, którą już wcześniej widziałam wśród aktorów. Miała ciemniejszą karnację, czarne włosy związane w dwa długie warkocze i metalowe okulary. Była przepiękna i wyglądała na bardzo sympatyczną.
- Leah prawda ? - Zapytała mnie dziewczyna.
-Dziękuję... - Powiedziałam lekko zmieszana, nie wiedząc, o co może jej chodzić.
- Ja jestem Annette, ale przyjaciele mówią mi Ann.
- Leah Jones, miło mi cię poznać
- Zapraszam wszystkich w piątek na karaoke, żeby się lepiej poznać i zintegrować
- Ten piątek?
- No tak
- Jasne, czemu nie, na pewno wpadnę - odpowiedziałam jej od razu, cieszyłam się, że będę mogła poznać tych ludzi lepiej.  - Dziękuję za zaproszenie.
- Nie masz za co dziękować kochana, ale teraz muszę już lecieć. Do jutra Leah
- Miłego - odpowiedziałam, po czym dziewczyna szybkim krokiem odeszła w głąb korytarza.
Tylko żeby nie było tam Sebastiana. Przebrałam się szybko w swoje ubrania, byłam zmęczona emocjami, które mi dziś towarzyszy. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu i wziąć relaksującą długą kąpiel. Gdy przekroczyłam próg garderoby i szybkim krokiem zmierzałam w stronę drzwi, usłyszałam powiadomienie. Gdy tylko wyciągnęłam telefon z kieszeni i skupiłam na nim swoją uwagę, zderzyłam się z kimś, kto ewidentnie przewyższał mnie swoją masywnością. Poleciałam na posadzkę z głośnym hukiem, a gdy spojrzałam w górę, ujrzałam wysoką sylwetkę Sebastiana. Price trzymał w ręku kawę, która wylała się na nas oboje, szczęście w nieszczęściu, że była już letnia i się nie poparzyliśmy.
- Szlag - krzyknął Sebastian gdy zorientował się, że jego białą koszulę pokryła ciemna plama po czarnej kawie. Popatrzył z góry na moją żałosną postać i ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się, nie jednak w szerzy sposób, w jaki normalni ludzie chcieliby przekazać, że nic się nie stało. O to, to nie. On uśmiechnął się w najbardziej naśmiewający i arogancki sposób, jaki tylko dało się uśmiechnąć.
- Tatuś nie nauczył cię, jak się chodzi? - W tamtej chwili zastygłam. Nie wiedział, nie mógł wiedzieć, nie powiedział tego specjalnie, ale i tak cholernie zabolało.
Gdy leżałam w kałuży kawy, analizując słowa Sebastian, ten podał mi dłoń, aby pomóc mi wstać. Jego niedoczekanie. Podparłam się i jednym płynnym ruchem wstałam na równe nogi. Niebezpiecznie zakołysałam się przy jego klatce piersiowej. Zadarłam brodę do góry, patrząc na jego twarz, prychnęłam głośno i obracając się na pięcie, wyszłam z budynku. Gdy przekraczałam próg, jedna łza poleciała mi po twarzy. Price powiedział o jedno słowo za dużo.

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz