27

129 5 5
                                    

Nawiedziony dworek, nie był taki nawiedzony, jak się spodziewałam. Kilka razy w ciągu tego tygodnia byłam pewna, że coś mignęło mi przed oczami albo zaskrzypiało na korytarzu, ale jak każdy rozsądny człowiek, uznawałam jednak, że jest to tylko wytwór mojej wyobraźni. Przeżyłam, jednak cały tydzień, więc nie zamierzałam się tym przejmować. Nazajutrz miałam być już w domu na moich długo wyczekiwanym święcie dziękczynienia. Cieszyłam się na te dni wypoczynku, więc gdy reżyser ogłosił koniec dnia, wcześniej przedłużając pracę nad sceną o całą godzinę, miałam wrażenie, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.  Po raz kolejny wracałam wraz z Sebastianem, gdy tylko weszłam pewnie do jego samochodu, on już tam siedział. doga minęła nam tak jak zawsze, chłopak włączył radio, wymieniliśmy kilka zdań, a czas po prostu upłynął.
- Do zobaczenia Jutro Leah - powiedział chłopak, gdy tylko zaparkował pod blokiem
- Jutro jest święto dziękczynienia i wracam do domu -przypomniałam mu, po jego reakcji wywnioskowałam jednak, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę
- No tak - potwierdził jedynie moje słowa
- Więc nie spotkamy się jutro
- Owszem spotkamy. -Jego pewny siebie głos kazał mi wnioskować, że coś knuje. Tylko jeszcze nie wiedziałam co
- Nie
-Zapytaj mamy - mrugał do mnie uwodzicielko tak jak zawsze. Po czym po prostu odjechał, a ja stanęłam tam na chodniku zszokowana, gdy doszło do mnie, co tak właściwie się stało.
Dla pewności wybrałam numer do Mamy i od razu do niej zadzwoniłam.
- CZY TY ZAPROSIŁAŚ SEBASTIANA DO NASZEGO DOMU? - zapytała zdezorientowana i zdenerwowana
- No tak, jakiś problem? - Wcześniej liczyłam, że jednak moje wnioski nie były słuszne, albo chłopak sobie ze mnie żartował. W tamtej chwili moje obawy stały się rzeczywistością. Od razu przypomniałam sobie poranek, po tej nieszczęsnej imprezie, gdy moja mama chciała na chwilę Prica do telefonu. Nie wiedziałam, co knuje, ale gdybym mogła cofnąć się w czasie, nigdy nie przekazałabym mojej własności.
- Dlaczego? - dopytałam odkładając swoje rzeczy na kuchennej ladzie
- Chciałam poznać twojego chłopaka, a znając ciebie, wiedziałam, że nigdy bym się tego nie doczekała. A skoro powiedział, że nie ma żadnych planów na święta, to wzięłam sprawy w swoje ręce. - Milczałam, bo co innego mi pozostawało? Nie wiedziałam, co powiedzieć i co myśleć, więc po prosu milczałam. - jesteś? - Usłyszałam jej ciepły głos
- Tak mamo
- nie cieszysz się?
- Cieszę się... bardzo - W tamtej chwili nie wiedziałam, czy kłamię, czy mówię prawdę. Moje uczucia co do tego wyjazdu były takie jak do tego mężczyzny, sprzeczne. - Widzimy się jutro, kocham cię - Nie czekając na odpowiedź, kliknęłam czerwoną słuchawkę i wciąż w emocjach podreptałam do sypialni. Zdjęłam ubrania i wyłożyłem się na łóżko. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę to zrobiła. Nie mogłam się również na nią gniewać, ponieważ chciała dobrze, ale sama myśl o spędzeniu jednych z nielicznych wolnych dni z nim, przyprawiały mnie o dreszcze. Ostatnio dosyć polubiłam się z Sebastianem, lubiłam z nim spędzać czas, nawet bawiły mnie jego żarty, a on sam nie wydawał mi się taki okropny, ale myśl o tym, że miałam mu pokazać  mój dom i przedstawić moją rodzinę nie był tym, czego na ten moment pragnęłam. Liczyłam, że spędzę te dni w spokoju, odpocznę od wszystkiego i wszystkich. Pogodzę z Miley i spotkam z przyjaciółmi. Okazuje się natomiast, że życie nie może być zbyt piękne. Dopiero co przyzwyczaiłam się do jego obecności, nie wiem, czy dam radę przez całe cztery dni z nim przebywać. Jeśli oboje wrócimy z tego cali i zdrowi - to będzie cud.
Na lotnisku od razu zobaczyłam chłopaka,  nie dało się go nie zauważyć. Nie dość, że założył garnitur jakby, co najmniej wybierał się na wesele, to jeszcze stała przy nim grupka fanek. Trzeba powiedzieć szczerz, że nie zachowywały się cicho. Trochę mu współczułam, ale mógł pójść w moje ślady i  okryć się kapturem, podejrzewam, że i tak ktoś by go poznał, ale nie aż w takiej ilości. Śmiejąc się w duchu i trzymając głowę nisko, odbyłam odprawę. Byłam pewna, że Sebastian nie usiądzie gdzieś daleko, ale on zajął miejsce centralnie obok mnie.
-Czemu nie lecisz pierwszą klasą? - zapytałam, gdy chłopak odłożył bagaż podręczny i opadł na miejsce obok mnie.
-Uwierz mi, też się nad tym zastanawiam
-Nie pytałeś, jaki to samolot, ani gdzie mieszkam. Skąd wiedziałeś ?
-Zostawiłaś bilet na stole, zrobiłem zdjęcie i kupiłem to samo
- Nie mogę się doczekać, aż poznam twoją rodzinkę. Mam nadzieje, że twój tatuś przywita mnie z otwartymi ramionami - powiedział, wyjmując tym samym laptop z torby
- Mam tylko mamę - odpowiedziałam poważnym głosem. Myśl o tacie zazwyczaj nie budziły we mnie płaczu, czy ogromnego smutku, stało się to dawno, temu ból nie zniknął, ale stał się dużo mniejszy, jednak żartowanie bądź głupie teksty Prica były przesadą
- Przepraszam, nie wiedziałem - zrobiło mu się głupio, chociaż tyle 
- W porządku
- Co będziesz robił na laptopie
- Nic - zaśmiał się, dalej wpisując hasło na pulpicie
- To po co go wyjąłeś
- Wyglądam mądrze
Gdy tylko samolot wystartował, mocno się spięłam. Samolot wystartował w górę, a ja miałam ochotę zwymiotować. Lot nie był długi, ale to wzbijanie się w powietrze, a potem lądowanie było najgorsze. Przez całą drogę Sebastian, zagadywał mnie. Rozmawiałam z Pricem trochę o naszych ulubionych filmach, opowiedzieliśmy sobie kilka zabawnych historii z naszego życia, a ja nie sądziłam, że możemy się tak dobrze dogadywać. Fakt jednak, że od jakiegoś czasu dogadywałam się z nim całkiem dobrze, nie sprawiał, że chciałam rodzinne święto spędzić właśnie z nim. Moja mama oszalała, zapraszając go na święta. Gdy tylko wysiadłam z samolotu, buchnęło na mnie powietrze, a ja natychmiast poczułam się jak w domu. Uśmiechnęłam się do chłopaka, i rozejrzałam po lotnisku.
- Zadzwonić po jakąś taksówkę? - zapytał, gdy tylko stanęliśmy na parkingu przy lotnisku.
- Nie trzeba, zaraz powinien przyjechać po mnie kolega.
-Kolega? - popatrzył na mnie, a jego zdziwiony ton głosu idealnie zgrywał się z twarzą, która wyrażała podobne emocje.
- Zazdrosny jesteś? - Wybuchłam śmiechem, wciąż rozglądając się za zielonym samochodem Dylana. Gdy tylko dowiedział się, że dziś przyjeżdżam, od razu zaproponował, że po mnie przybędzie na lotnisko, byłam mu niezwykle wdzięczna.
- Zależy od tego co uważasz o tym koledze.
- Uważam, że jest niesamowicie przystojny, podniecał mnie od zawsze i wskoczyłabym mu do łóżka - zażartowałam z chłopaka, on chyba jednak nie zrozumiał mojego poczucia humoru i spiął się lekko.
- Idziemy na piechotę
- To piętnaście kilometrów - zaśmiałam się, a ona postawił kilka pewnych siebie kroków
- Trudno
-Poza tym idziesz w złą stronę - zaśmiałam się. w tamtej też chwili zobaczyłam znane mi auto i pomachałam szybko w jego stronę. Dylan podjechał w naszą stronę, wyszedł z auta, a ja od razu rzuciłam mu się w objęcia. Sebastian w tym czasie, stał dwa metry za mną i niczym prywatny ochroniarz w milczeniu zaciskał usta.
Bawiła mnie jego nieuzasadniona zazdrość, którą aż kipiał. Jego zachowanie było o tyle absurdalne, że nawet nie byliśmy w związku . Dylan gdy zobaczył chłopaka, uśmiechnął się i podał mu dłoń. Sebastian ścisnął ją chyba zbyt mocno, ponieważ na twarzy mojego przyjaciela dostrzegłam mały grymas. Dupek.
- Cześć, Dylan jestem -  powiedział w jego stronę w dobrym humorze
-Sebastian Price - powiedział, nie ukazując przy tym żadnych pozytywnych emocji.
-Co on tutaj robi? - Szepnął w moją stronę Dylan, gdy wchodziłam do samochodu.
- Mama - odpowiedziałam jednym słowem, wiedząc, że chłopak na pewno zrozumie, o co chodzi.
- Mogłem się tego domyśleć.
Zaśmiałam się z komentarza chłopaka, miał racje. Zaproszenie mojego rzekomego chłopaka, którego znałam krótki czad do domu rodzinnego, było kompletnie w jej stylu.
Pozwoliłam usiąść Sebastianowi z przodu, na co on bez problemu przystał. Było mi trochę głupio, ponieważ Dylan wyglądał na bardzo zakłopotane, próbowałam nawiązać jakąś rozmowę i może sprawić, aby napięta atmosfera się jakoś rozluźniła. Wszystko bez skutecznie, oboje nie chcieli zbyt ze sobą rozmawiać i po prostu siedzieliśmy, słuchając przyciszonego radia.
- wjedziesz do środka - zapytałam Dylana pod domem, Sebastian wysiadł od razu i wyciągał właśnie nasze bagaże z bagażnika, a ja żegnałam się jeszcze z chłopakiem.
- Wiesz, że  chętnie, ale mam jeszcze coś do  załatwienia. Spotkamy się niedługo u Hanny. - Chłopak odwzajemnił mój uścisk. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że w  momencie,  w którym Dylan odjechał spod mojego domu, Sebastian znacznie się rozchmurzył.
- Nie lubię typa - powiedział chłopak
- Nie masz powodów, aby go nie lubić. - Wzięłam swoją walizkę i ruszyłam w kierunku drzwi. Mój dom o tej porze roku zawsze wyglądał fantastycznie, jesienne drzewa dodawały uroku, a krasnale w ogrodzie wyglądały wspaniale. Wspięłam się po kilku schodkach i zadzwoniłam dzwonkiem, otworzyła mi dziewczyna trochę młodsza  ode mnie, nie znałam jej, ona jednak roztwarła buzię, a cała tacka z talerzami po prostu runęła na podłogę.
- O mój boże, to wy!  - Krzyknęła dziewczyna podekscytowana, nawet nie zwracając uwagi na zbite naczynia pod jego stopami, których kawałki całkowicie rozsypały się po podłodze.
-Co tutaj się dzieje? - Usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny, który zbliżył się do drzwi. -Kim państwo są i dlaczego upuściłaś tacę ?  - W tamtej chwili, mężczyzna stanął w drzwiach, a ja poznałam, że był to Joe. Mężczyzna, o którym niedawno opowiadała mi Matka. Domyśliłam się, że dziewczyna, która otworzyła mi drzwi była jego córką.
- To Se...-  zaczęła jąkać się dziewczyna, a ja usłyszałam lekkie parsknięcie śmiechu chłopaka, stojącego za mną. Czy moja mama naprawdę nie pokazała im mojego zdjęcia albo cokolwiek, nie skojarzyli, nazwiska, imion, nic.
-Dzień dobry, ty musisz być Joe. - Podałam rękę zdezorientowanemu mężczyźnie, on odwzajemnił mój gest, ale wciąż nie mógł zrozumieć dziwnego zachowania swojej córki. Sebastian stał pół kroku za mną lekko zdziwiony, ale i trochę rozbawiony całą sytuacją.
- Jestem Leah córk... - zaczęłam, lecz w tamtej chwili moja mama dołączyła do Jego i  córki stojącej w drzwiach. Zaczęła mnie przytulać, a potem wyściskała Sebastiana. O dziwo uśmiechnął się jedynie i również odwzajemnił ciepły uścisk.
- Tęskniłam kochanie. -  Kobieta powiedziała, patrząc wprost na mnie, a potem znów zwracając się w stronę Sebastiana. - Na żywo jeszcze przystojniejszy ten mój zięć
- Mamo, przestań! - odburknęłam na jej słowa
Sebastian się zaśmiał, a chłopak mojej mamy wraz z jego córką wciąż stali zdezorientowani, Joe chyba powoli poznawał Sebastiana, a dziewczyna dalej nie mogła się otrząsnąć. Spojrzałam na jej dłonie, i stanęłam jak wryta.
- Czy to jest pierścionek zaręczynowy ? - pisnęłam. Mama pomachała mi rękę przed twarzą, ostentacyjnie pokazując pierścionek. Był złoty i znajdował się na nim mały diamencik. Wyglądał pięknie.
- Zaręczyliśmy się z Joe - powiedziała i przytuliła mężczyznę
- Ile się znacie?
-Już od dawna słonko - odpowiedziała, a ja zdałam sobie sprawę, jak ślepa byłam. Odkąd tylko zaczęła chodzić na treningi, była szczęśliwsza, ale myślałam, że było to spowodowane aktywnością fizyczną. Okazało się, że nie było to zdrowsze życie, a po prostu życie z Joe.
- Gratulacje - wtrącił się Price swoim niskim głosem. Mówiąc, to patrzył wprost na mnie.  Moja przyszła przyszywana siostra, wciąż nie odezwała się ani słowem
- Chodź Joe, zostawmy młodzież samą - powiedziała moja mama, biorąc mężczyznę za rękę i wracając do środka.  Ja, Price i dziewczyna patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Chłopaka ewidentnie bawiła ta sytuacja, ja za to stałam zakłopotana, natomiast moja przyszła przyszywana „siostra" patrzyła na nas jak na duchy.
-Jestem Leah - przywitałam się z dziewczyną mocno ją przytulając, starając się omijać szkło leżące na podłodze.
-Tiffany... to znaczy tiff. Cześć
-Widzę, że mnie znasz więc nie będę się przedstawiał - powiedział nonszalancko Chłopak stojący obok mnie.
-To Sebastian - powiedziałam lekko zniesmaczona zachowaniem Price, za kogo on się uważał ?
- To jakiś żart czy dalej śnie? - skomentowała dziewczyna, Sebastian się zaśmiał, a ja wzięłam głęboki oddech i weszłam do domu. Chłopak wziął wszystkie torby i szedł zaraz obok mnie, dotrzymując mi kroku.
- Skoro zaprosiłam mojego chłopaka bez mojej wiedzy to gdzie będzie spał?- rzuciłam w stronę mojej mamy, dopiero w tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że Sebastian nie ma gdzie spać.
- Wiem, że to robicie. Także osobiście nie widzę problemu, abyście spali razem, tylko nie bądźcie za głośno - Powiedziała w moim kierunku, a ja się wzdrygnęłam. Sebastian natomiast parsknął śmiechem. Dlaczego moja mama nie mogła być typową religijną kobietą?  Seks dopiero po ślubie i inne takie, nie ona musiała wciskać mnie do jednego łóżka z obcym facetem.
- Tak chyba nie wypada, może Sebastian będzie spać na kanapie? - Zaproponowałam w jego kierunku, wiedziałam, że nie byłam w tamtej chwili zbyt miłą osobą. Miałam w głowie myśl, że to on  nie zapytał mnie nawet o zdanie na temat tego przyjazdu.
- Chyba zwariowałaś, że twój chłopak ma spać na niewygodnej kanapie.
- Wcale nie jest taka niewygodna - odparłam.
- Nie ma nawet takiej opcji kochanie - powiedziała mama, jednoznacznie zakańczając naszą rozmowę. Sebastian nie wtrącał się w naszą wymianę zdań. Zdawałam sobie sprawę, iż dalsza kłótnia mogłaby wzbudzić podejrzenie, przecież jako jego dziewczyna powinnam się cieszyć, że mogłabym spędzić z nim noc. On na pewno się cieszył, wyszczerzył się w szczerym uśmiechu i rozglądał po wystroju kuchni w której właśnie staliśmy.
- Bardzo dziękuję za troskę - odpowiedział Sebastian, tym swoim typowym dla siebie w trakcie podrywu głosem.
- To my pójdziemy się rozpakować - Wspięłam się na schody, dając chłopakowi sygnał, aby poszedł za mną. wszystkie torby zostawiłam mu, on bez słowa wziął jednak wszystko i nawet bez większego wysiłku wytargał po schodach, otworzyłam drzwi mojego pokoju i odkryłam, że wszystko wygląda tak, jak to zostawiłam przed wyjazdem. Nawet bluzka, którą w ostatnim momencie postanowiłam jednak ze sobą nie brać, leżała w takiej samej pozycji na dywanie. Weszłam do pokoju i od razu usiadłam na łóżku, Sebastian zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po pokoju
- Ładnie tutaj - skomentował wygląda mojego pokoju, po tym jak stanął na środku i przypatrywał się tablicy korkowej zawieszonej koło drzwi.
- To takie irracjonalne, że tu ze mną jesteś.
- Mi tam się podoba. Oprócz tego, że spędzę święta z dziewczyną, która mnie za dupka i jej przyszywaną siostrą, która jest moja psychofanką.
-Hej! Nie uważam cię już za dupka, a Tifanny możliwe, że jest twoją psychofanką - zaśmiałam się. Ostatnie słowa mówiąc trochę ciszej, aby nikt oprócz niego mnie nie usłyszał.
- Czemu się zgodziłeś, aby tu przyjechać ?
- Po prostu chciałem. -  Nie kontynuował tematu, wciąż rozglądał się po pokoju, zatrzymał uwagę na kilku zdjęciach wiszących na ścianach.
-Jesteś bardzo podobna do taty - odezwał się nagle Sebastian, gdy oglądał kolejne zdjęcia w białych ramkach.
- Powiedział Sebastian, a ja pierwszy raz w życiu usłyszałam takie słowa.
- Naprawdę?
- Tak
Podobna do taty, powtórzyłam te słowa w myślach. Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób, ale podobała mi się taka wizja. Sebastian czasami potrafił powiedzieć coś niezwykłego. Podeszłam do lustra przy oknie i uśmiechnęłam się do siebie, szczerze się uśmiechnęłam, a w oku zaświeciła mi mała łza, w tamtej chwili znów usłyszałam głos Sebastiana.
-Twoja mama jest nawet gorąca
- Co ty w ogóle mówisz człowieku?  - Wzdrygnęłam się, zdawałam sobie sprawę, że moja mama była ładna, ale takich słów nie spodziewałam się nawet po nim. - Jesteś obrzydliwy
- To komplement ? - wyszczerzył się, siadając ciężko na łóżku.
- Jak sobie wyobrażasz wizytę tutaj? - zapytałam, zmieniając temat. Nie miałam ochotę na rozmowę o mojej mamie w takim kontekście.
- Spędzimy rodzinnie czas, potem się z tobą prześpię. - Po tych słowach zagryzł wargę,  a ja popatrzyłam na nim takim wzrokiem, że gdyby mógł zabijać, to mężczyzna dawno leżał, by już martwy. - No i zrobimy jeszcze inne takie rzeczy, które pary robią w święto dziękczynienia.
- Wiesz, że śpisz na podłodze - wyrzuciłam pewna siebie, wiedząc jednocześnie, że dyskusja ta nie będzie łatwa.
- Nie mam zamiaru spać na podłodze - odparł od razu, patrząc na mnie z uśmiechem.
- No to mamy problem. Ja  w swoim pokoju też nie będę spać na podłodze - podparłam się o parapet, splatając ręce na piersi.
- Ty masz problem gwiazda, według mnie jest wspaniale.
- To będą długie święta - powiedziałam pod nosem. Chłopak wyłożył się na jednej połowie łóżka, przymykając jednocześnie oczy i kładąc ręce za głowę. Po co mi było to wszystko?

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz