30

128 6 0
                                    

Wieczorem Sebastian leżał w krótkich czarnych spodenkach,  na połowie mojego łóżka i przeglądał coś w telefonie. Był wieczór, a w pokoju święciła się tylko lampka solna. Ja za to siedziałam przy toaletce i patrząc na siebie ściągałam nawilżająca maseczkę do twarzy w płachcie, którą znalazłam w łazience. Spojrzałam na niego i po prostu uśmiechnę, on odwzajemnił ten gest. Kładąc się do łóżka, chwilę myślałam, jak to zrobić, aby zbytnio nie zbliżyć się do chłopaka podczas snu. Nie chciałabym powtórzyć sytuacji sprzed wczorajszej noc. Zaczęłam odgradzać się grubą warstwą poduszek, co Sebastian skwitował uśmiechem.
- Nie rozumiem, po co to robisz. Całowaliśmy się, przytulałaś się do mnie, a wczoraj zasnęłaś mi na ramieniu.
- Nie wypominaj mi grzechów Price - odrzekłam, poprawiając kolejną poduszkę i umacniając barierę.
- Moglibyśmy częściej grzeszyć - westchnął chłopak i wyłączył telefon, odkładając go na szafkę nocną, Przykrył się kocem znalezionym wcześniej w szafie, nie miałam drugiej kołdry, a ja ze swojej na pewno nie zrezygnuje - Dobranoc Leah
- Dobranoc - odpowiedziałam, podziwiając stworzoną przeze mnie zaporę. Liczyłam, że nic nie wydarzy się podczas nocy i poduszki zdadzą egzamin.
Wyłączyłam lampkę i odwróciłam się plecami do Sebastiana. Zasnęłam w  rytm jego równego oddechu. Rano obudziło mnie jego krzątanie się, gdy wyjmował swoje rzeczy z walizki.
- Co ty wyprawiasz? - powiedziałam zaspana, przerzucając się na drugi bok i zakrywając głowę poduszką.
- Śpij dalej, już wychodzę. Przepraszam, że cię obudziłem - odpowiedział szybko.
- Gdzie idziesz?
- Pobiegać - odpowiedział, wychodząc z pokoju przebrany i gotowy do wyjścia.
- Mogę z tobą? - Nie wiem właściwie, dlaczego zapytałam, mam wrażenie, że moja wersja mnie, która jeszcze prawie spała, uznała ze to świetny pomysł
- No to się pośpiesz - rzucił i wyszedł z pokoju, zerwałam się, wyciągając moje leginsy i wytarty dres. Gdy wyszłam z domu, Sebastian już na mnie czekał. Poczułam zimne powietrze, ale i poranną wilgoć, którą uwielbiałam. Wzięłam głęboki oddech i pobiegłam cicho zaraz za Sebastianem. Już po pierwszym odcinku, byłam niesamowicie zmęczona, podczas gdy Price, wciąż wyglądał jak młody bóg.
- Ładnie tutaj - powiedział w pewnym momencie, rozglądając się po otoczeniu. Ja w tym samym czasie prawie wypluwałam płuca i ledwo co stałam na nogach. Nie chciałam się jednak do tego przyznać. Wystarczyło jednak, by rzucił na mnie wzrokiem,  od razu zaproponował przerwę. Usiadłam na ławce, łapiąc powietrze, podczas gdy Sebastian stał nade mną i uśmiechał się jakby zadowolony, że doprowadził mnie do takiego stanu. Podejrzewam, że doprowadzanie mnie do stanu gdzie nie mogłam oddychać, było jego pasją. Teraz jednak odczuwałam najmniejszy wstyd.
- Chcesz wracać? - zapytał uśmiechnięty
- Tylko o tym marzę- odpowiedziałam od razu bez zastanowienia. Po dłuższej przerwie wstałam i próbowałam znów truchtem wrócić do domu, Sebastian zdecydowanie zwolnił swoje tempo. Doceniałam, że nie czuł się zirytowany, a przynajmniej dobrze to maskował.
- Spędzimy święta u ciebie ? - zapytał chłopak, wycierając swoje świeżo umyte włosy o ręcznik. Stał właśnie w progu łazienki, i dopiero co wyszedł spod prysznica.
- Idziemy do babci - odpowiedziałam. Co roku spędzaliśmy święta właśnie tam i mimo tego, że nawet tego nie poruszałam tego tematu z mamą, wiedziałam, że nic w tej kwestii się nie zmieniło. Było to wręcz pewne.
- Poznam rodzinkę - Uśmiechnęłam się, a on rzucił ręcznik na krzesło, stojące przy toaletce.
- Ej, posprzątaj to - Seb popatrzył na mnie nieco zdziwiony, chyba nie był przyzwyczajony do takich słów ze strony kogokolwiek. To właśnie jemu zazwyczaj usługiwali. W teatralny sposób zrobił jednak to, o co prosiłam. Odwiesił różowy materiał na haczyku w łazience i wrócił do mnie.
- Co wypada założyć - zapytał, przeglądając coś w telefonie, tym samym leżąc na skraju łóżka. Popatrzyłam na niego zdziwiona, uznałam jednak, że może u niego w rodzinie nie obchodziło się święta dziękczynienia. Wydawało mi się to raczej mało prawdopodobne, ale  nie chciałam dopytywać.
- Załóż po prostu coś eleganckiego, ale bez przesady
- Myślisz, że może być?  - Sebastian mówiąc to grzebał w swojej walizce, w tamtym momencie jednak w jego oczach pojawił się błysk, a on wyciągnął białą koszule i eleganckie czarne spodnie.
- Będzie idealnie, idę po coś do jedzenia - Stwierdziłam, przyglądając się koszuli, wyobraziłam sobie jego w tych ubraniach i było to miłe wyobrażenie, bardzo miłe - Nie idziesz ze mną? - zapytałam zdziwiona, orientując się, że chłopak co prawda wstał znad walizki, ale tylko po to, żeby rzucić się na łóżko z laptopem.
- A co będziesz tęsknić gwiazda? - Założył ręce za głowę i odpowiedział złośliwie.
- Chciałbyś i nie mów tak do mnie - powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, schodząc po schodach na dół. Poczułam zapachy z kuchni, które mieszały się z perfumami mojej mamy. Budziło to miłe poczucie i aż chciało się zbiec na dół jak najszybciej.
- Cześć mamo, co robisz? - Zeszłam na dół i zobaczyłam kobietę w niebieskiej sukience, krzątającą się po kuchni.
- Obiecałam babci, że zrobię sałatkę, ale rozgotowałam warzywa i teraz muszę zrobić wszystko od nowa - westchnęła żałośnie, a mi zrobiło się jej natychmiastowo żal.
- Pomóc ci - Widziałam, że jest już lekko zdenerwowana i nie byłabym sobą, gdybym nie zaproponowała pomocy. Gotowałam niezbyt dobrze, ale wystarczyło aby pokroić warzywa.
- Kocham cię - powiedziałam w moją stronę, gdy podeszłam do blatu i zaczęłam obierać marchewki znajdujące się w jednej z misek. Po  godziny wspólnej pracy sałatka była gotowa, a mama wstawiła ją do lodówki, aby przyprawy zdążyły nadać wszystkim składnikom odpowiedniego aromatu. Zabrałam się za robienie kanapek, w lodówce znalazłam ser, wędzoną szynkę i warzywa.
- Oczywiście nie chce ci wyliczyć i jedz, ile chcesz. Tylko czy 8 kanapek to nielekka przesada? - Usłyszałam głos mamy, gdy zobaczyła mój talerz
- To też dla Sebastiana - zaśmiałam się, nawet nie zdając sobie sprawy, że  nie zapytałam chłopaka, czy ma na coś ochotę. Miałam nadzieję, że będzie głodny, ponieważ w innym wypadku, nie wiedziałam, co zrobić z górą jedzenia na talerzu.
- Gdybym wiedział, że będziesz robiła mi kanapki to już dawno bym z tobą zamieszkał - usłyszałam jego głos, gdy zastawiona naczyniami weszłam do pokoju.
- Mama była w kuchni i patrzyła na mnie, Musiałam też zrobić dla ciebie - skłamałam.
- Mah tak się tłumacz - powiedziałam, ściągając pierwszą kanapkę z talerza, tym samym wbijając w nią swoje zęby. Oboje popijaliśmy kanapki czarną herbatą z miodem imbirem, połączenie to odkryłam już w dzieciństwie i je uwielbiałam.
Sebastian ubrał ciuchy, które pokazał mi już wcześniej. Ja natomiast zdecydowałam się na sukienkę, którą miałam na sobie już wielokrotnie, była prosta i czarna, ale jednocześnie bardzo ładna. Gdy oboje stanęliśmy przed domem, czekając jedynie na mamę, ona wyszła i od razu podała Sebastianowi kluczyki.
- Skarbie, masz prawo jazdy co nie? Poprowadzisz? Gorzej się dzisiaj czuję.
-Coś się stało ? - zapytał, przechwytując kluczki i zaciskając je w pięści. - I tak oczywiście, poprowadzę.
-Nic się nie stało, po prostu nie chce mi się dzisiaj patrzeć na drogę - zaśmiała się i poszła w kierunku samochodu, tym samym wsiadając na miejsce pasażera. Chłopak wsiadł jak do siebie i przekręcił kluczyki, ruszając przed siebie. Wcześniej moja mama wpisała odpowiedni adres i zaczepiła  telefon na plastikowym uchwycie.
- Cześć babciu - krzyknęłam, gdy tylko znalazłam się pod jej domem. Jak zawsze biła od niej energia. Siwe gęste włosy związała w kok, na szyi zawieszony miała sznur pereł, a jej elegancki strój wyglądał pięknie.
- Cześć słoneczko - podeszła do mnie od razu i mocno mnie przytuliła.
Babcia, przytulając mnie, spojrzała w stronę Sebastiana.
-To ten twój sławny chłopak - babcia teatralnie wyciągnęła ręce w jego stronę.
- Dzień dobry, Sebastian Price - Wyciągnął w jej kierunku rękę, moja babcia nawet na nią nie spojrzała, lecz od razu go przytuliła, Sebastian stał spięty, ale po chwili odwzajemnił uścisk. Chłopak musiał się lekko schylić, ale na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech. Moja mama podała swojej  miskę z sałatką i razem weszły do jej domu. Popatrzyłam na Sebastiana, wskazał ręką, abym weszła pierwsza, po czym zamknął za nami drzwi. Rozejrzałam się po przedpokoju, nic się jednak nie zmieniło, odkąd byłam tutaj ostatnio raz. Na ścianach rozłożona była czerwona tapeta, a na ścianie wisiał duży obraz przedstawiający różę. Miejsce było przytulne, ale osobiście nie odnalazłabym się w tej przestrzeni.
Gdy zajęliśmy miejsce przy rozkładanym stole, Sebastian od razu poszedł do toalety. Wychodząc, minął się z Joe i Tiffany. Mężczyzna, miał na sobie elegancki garnitur i wyglądał o wiele schludniej niż wcześniej. To były jego pierwsze święta w naszej rodzinie i cieszyłam się, że spędza je właśnie tutaj. Była to dodatkowa okazja na poznanie go. Tiffany za to nie śmiało usiadła obok swojego ojca, wyglądała na trochę przerażoną i wcale jej się nie dziwiłam. Prawdopodobnie na jej miejscu też byłabym przerażona. Jej rude loki opadały na ramiona, na twarzy widniał trochę sztuczny uśmiech. Przywitałam się z nią, chcąc, aby poczuła się lekko pewniej. Moja misja się nie powiodła, dziewczyna dalej spięta wyprostowała się na krześle i poprawiła sukienkę, aby nie zaginała się na brzuchu,
Wszyscy powoli się zbierali, a babcia przynosiła jedzenie, powoli zapełniając w ten sposób stół. Zapytałam, czy mogę w czymś pomóc, ale jak co roku spotkałam się odmową. Babcia razem z mamą zawsze twierdziły, że zrobią to lepiej. Rozglądając się po salonie, moją uwagę zwróciła para wchodząca do środka - Thomas wraz z kobietą, której nie znałam
- Cześć Leah - powiedział z wyższością Thomas i wskazał wysoką szczupłą kobietę w czerwonej sukience  - Poznaj Jenny, moją nową partnerkę - Dziewczyna sztucznie się uśmiechnęła, co skwitowałam równie udawanym grymasem. Wyglądała jak każda inna, którą czasami miałam wrażenie, że wynajmuje. Te wszystkie laski były idealne, a on chwalił się nimi niczym zdobyczami na rodzinnych uroczystościach. Znienawidzony przeze mnie kuzyn, przywitał się z wszystkimi. Od razu zobaczyłam, że chłopak chciał usiąść obok mnie. Prawdopodobnie, aby przez całą kolację chwalić się, jaki to on cudowny, nie jest i czego to on nie osiągnął.
- Mój partner tutaj siedzi - odpowiedziałam, z szerokim uśmiechem. Wiedziałam, że pokrzyżowałam mu plany i niesamowicie mnie to rozweseliło. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę również, że przyszłam tutaj z międzynarodową gwiazdą jako moich chłopakiem. Nie widziałam jeszcze jego miny na widok Sebastiana, ale poczułam satysfakcję.
- Twój chłopak? - dopytał z niedowierzaniem tym swoim głupim głosem. Podejrzewałam, że nie zajmował się światem gwiazd, ale mimo wszystko byłam zdziwiona, że nie wiedział o mojej karierze. Zabawa z uświadomienia mu czym się zajmuje, będzie jeszcze większa. Gdy usiadł z mojej drugiej strony i uśmiechnął się obrzydliwie w tej swojej ulizanej fryzurze. Nienawidziłam tego chłopaka, od zawsze chciał być lepszy. Od zawsze chciał być bogatszy, od zawsze się wszystkim chwalił, po prostu od zawsze. Miałam wrażenie, że jego życie to ciąg rywalizacja, do której ja w pewnym momencie dołączyłam. Mój chłopak jak w zwolnionym tempie wyszedł z łazienki i poprawił włosy, napinając jednocześnie mięśnie. Kątem oka widziałam reakcję Thomasa i jego dziewczyny, oboje zaniemówili. Jenny zaczęła się poprawiać, a ja w jej wzroku zobaczyłam to co w oczach wszystkich lasek lecących na Sebastiana. Jego dziewczyna pragnęła Praca, a Thomas to dostrzegł. Uśmiechnęłam się szeroko z myślą, że w tym roku to ja wygrałam.
-Twój chłopak jest bardzo podobny do... - zaczął Thomas w moją stronę, gdy Sebastian, przechodząc przez salon, patrzył wprost na mnie.
-To jest Sebastian Praca - powiedziałam od razu, rozwiewając wszystkie jego wątpliwości. Brunet podął rękę mojemu kuzynowi i jego nowej kobiecie, uśmiechając się do nich pewny siebie, a ja po raz kolejny ucieszyłam się, że tu ze mną przyjechał. Moja mam miała czasami dobre pomysły. Wiedziałam, że to próżne, ale nie porzucę corocznej tradycji rywalizowania, dla mnie to była jedynie zabawa, dla Chrisa to była poważna sprawa, co bawiło mnie jeszcze bardziej. Tym bardziej że ucierałam mu właśnie nosa. Gdy tylko upewniłam się, że para znów na nas patrzy, pocałowałam Sebastiana miękko w policzek i pogładziłam go po policzku, aby okazać więcej czułości.
-Wyglądasz cudownie kochanie - powiedziałam na tyle głośno, aby inni również usłyszeli.  Nigdy nie widziałam Sebastiana, aż tak zdezorientowana, patrzył na mnie tak jak na wariatkę. Jego mina jasno wskazywała, że podejrzewa u mnie gorączkę.  - Wyjdziemy na chwile do sypialni, muszę ci coś powiedzieć - wstałam i skierowałam się do pokoju gościnnego, przegryzłam również usta, aby wzmocnić efekt. Sebastian wciąć w konsternacji, lecz bez zastanowienia wstał i poszedł od razu za mną. Wchodząc do pokoju obok, przestałam udawać, podnieconą na widok Sebastiana i upewniając się, że drzwi są zamknięte, odsunęłam się do chłopaka i wybuchłam śmiechem.
- Jest sprawa - zaczęłam po cichu, stojąc przy drzwiach.
- Widzę właśnie - Chłopak wciąż nie wiedział, o co chodzi, a moja mina była bezcenna
- Nienawidzę go - zaczęłam tłumaczył
- tego blondyna ?
- taaak, to totalny dupek. Jest moim kuzynek i zawsze na świętach dziękczynienia ze sobą rywalizujemy,
- Chyba zaczynam rozumieć - zaśmiał się cicho i podrapał się po głowie, jego mięśnie uwydatnione były przez materiał koszuli, ale ja dałam się rozproszyć.
- Nie to, że chce cię wykorzystać, ale musimy wyglądać na bardzo zakochanym. Nic nie zdenerwuje bardziej niż moje szczęście z bogatym i sławnym na całym świecie facetem.
- To brzmi jak podłe wykorzystanie - zaczął chłopak - ale wchodzę w to
- Naprawdę? - Moje słowa brzmiały dosyć podle, ale chłopak, uśmiechając się, tak po prostu się zgodził.
- Doskonale wiesz, że aby się zbliżyć, mógłbym udawać twojego lokaja.
-Brzmisz jak świr, ale skoro proponujesz to może...
-Żartowałem, chodźmy już - Chłopak nacisnął klamkę, a drewniane ciężkie drzwi lekko się otworzyły
-Nie czekaj, wyjdzie, że coś knujemy skoro tu przyszliśmy bez powodu - Zatrzymałam go, łapiąc go za ramię
-No ale knujemy
-To może... udamy, że no wiesz, coś robiliśmy ?
-A może coś zrobimy? - Zapytał złośliwie
-Rozepnij pierwszy guzik w koszuli, i udawajmy zadowolonych - Chociaż widząc zazdrosną twarz Thomasa, nie musiałam udawać.
- Zrozumiano gwiazda - powiedział chłopak i zrobił to co mu poleciłam, było to delikatne, ale na tyle zauważalne, że budzi podejrzenia. Chłopak roztrzepał również nieznacząco włosy
- Nie mów tak do mnie
- Jesteś tak gorąco, gdy mi rozkazujesz - szepnął a my wróciliśmy do stołu.
Podchodząc do stołu, zobaczyłam przy nim wujka Jewella i jego żonę Ammy. Oboje byli przed pięćdziesiątką. Ciocia Ammy wyglądała sympatycznie, okulary na zakrzywionym nosie, kwiatowe ubrania i gruby warkocz. Wujek Jewell miał natomiast lekką nadwagę, nosił koszulę w kratę i spodnie, które były o rozmiar za duże. Lubiła jednak tę dwójkę i uśmiechnęłam się na ich widok. Usiadłam obok kuzyna,
- Sebastian? - odezwała się Tiffany, która siedziała po drugiej stronie stoły, spojrzałam na nią z zaciekawieniem. Nie sądziłam, ze tak szybko odważy się coś powiedzieć. - Podałbyś sałatkę, proszę - dokończyła, a mój chłopak... nie, nie, nie on nie był moim chłopakiem. Spanikowałam w myślach, dlaczego w ogóle tak pomyślałam ? Sebastian sięgnął po niebieską miskę z sałatką i podniósł ją do góry, aby nachylając się nade mną podać jej miskę. Jego mięśnie były imponujące i widziałam, że siksa od kuzyna też zwróciła na nie uwagę.  Widziałam  to w jej oczach, patrzy na niego tak jak ja... Pokaże jej, kto tu rządzi.  Przytuliłam się do ramienia Sebastianam, szczerząc tym samym swoje zęby w ironicznym uśmieszku. Widziałam, że chłopak pod moim dotykiem trochę się rozluźnił, i spojrzał mi prosto w oczy. W pewnym momencie moja mama przyniosła indyka i położyła go na stole, święta oficjalnie zaczęły się na dobre. Według tradycji  naszej tradycji, którą od zawsze pamiętam. Wszyscy dostawaliśmy karteczki i wpisywaliśmy na niej jedną rzecz, za którą byliśmy wdzięczni. W końcu to dzień dziękczynienia. Gdy dostałam swój biały kawałek papieru. Sebastian popatrzył na mnie zdziwiony, wyjaśniłam mu wszystko, a po kilku minutach wszyscy oddali swoje anonimowe kartki.
-To, kto chce czytać? - Zapytała mama, wiedząc, że przecież i tak co roku do niej należy ta fucha - Nikt? zaskakujące - powiedziała i wyjęła pierwszą kartkę.
- Jestem wdzięczny z daną mi szansę - mama przeczytała pierwszą kartkę i przerzuciła ją na drugą kupkę. Była to moja karteczka, uśmiechnęłam się gdy usłyszałam swoje słowa.
- Za dom nad głową - przeczytała kolejną, a ja szczerze nie miałam pojęcia kto mógł to napisać - Jestem wdzięczny za dzisiejszego burgera - przeczytała, a wszyscy się zaśmiali. Miałam podejrzenia, że to wujek Jewell. Sięgnęła po kolejną kartkę, otworzyła ją delikatnie - O to moje - szepnęła - Dziękuję za wiele rzeczy, ale najbardziej za wszystkie szczęśliwe chwile - Uśmiechnęłam się, naprawdę cieszyłam się, że moja mam była szczęśliwa. Życzyłam jej tego z całego serca. Mama przeczytała jeszcze kilka kartek, żadna nie brzmiała jednak jak ta Sebastiana. Wciąż zastanawiałam się, za co chłopak może być wdzięczny. Jego życie było idealne, mnóstwo pieniędzy, sława i ogromny talent. Mógłby do końca życia nie robić już nic, a i tak żyłby na poziomie, o którym wszyscy możemy tylko marzyć. Moja mama otworzyła ostatnią kartkę i uśmiechnęła się pod nosem
-To jest ciekawe: Jestem wdzięczny za moją definicją spokoju.
To zdecydowanie był Sebastian, popatrzył na mnie, a nasze oczy się spotkały. Mógł napisać tam wszystko, natomiast napisał, że jest  wdzięczny za mnie. Zrobił to w taki sposób, abym znaczenia domyśliła się tylko ja. Po przeczytaniu wszystkich wdzięczności mama podzieliła indyka i wszyscy jedliśmy go ze smakiem. Dziewczyna Thomasa cały czas wpatrywała się w Sebastiana, i chichotała z każdego jego żartu. Zaczynała mnie powoli irytować.
- Od kiedy jesteście razem ? - zwrócił się w moją i Sebastiana stronę Wujek. Nie lubiłam tych wszystkich typowych świątecznych pytań, ale tym razem przynajmniej nie były tak głupie jak zawsze. Na słowa: kiedy w końcu znajdziesz sobie chłopaka, albo moje ulubione: zegar tyka, a ty dalej bez faceta. Mimo tego, że nie mam dopiero dwadzieścia lat.
- Nie długo, ale to szczere uczucie - odpowiedział wujkowi, nabijając kolejny kawałek indyka na widelec, tym samym powoli go przeżuwając.
- Czym się zajmujesz Sebastianie? - zapytał mój wujek, a Sebastian popatrzył na niego tak jak wcześniej na mnie, gdy się w niego w tuliłam, czyli jak na wariata. Nie był przyzwyczajony do takich pytań, zazwyczaj każdy go znał i podejrzewam, że nawet nie wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie. Jewell  jednak kompletnie nie orientował się w świecie kina. Wiedział, że zaczęłam coś próbować w tym kierunku, ale chyba nie zdawał sobie sprawę, że nie gram już w osiedlowych teatrach.
- Zajmuje się aktorstwem - odpowiedział chłopak.
- No to chyba wam się nie przelewa w życiu - skwitował mój wujek, na co lekko parsknęłam śmiechem. Wujek popatrzył na mnie jak na wariata, a Sebastian natomiast odłożył szklankę z sokiem pomarańczowym na stół.
- Jest jak jest - odpowiedział Sebastian, udając niewzruszonego. Znałam go na tyle, że potrafiłam wyczytać rozbawienie z jego oczu. Był dobrym aktorem, ale oczy zawsze zdradzały każdego, nawet jego.
- ile jesteś w stanie wyciągnąć w miesiąc ? - Zapytał wujek bez skrępowania.
- Bracie! - krzyknęła moja mama oburzonym głosem, przepraszająco patrząc w naszą stronę - Nie pytaj o pieniędzy przy stole - dodała od razu
- Oj przestań. Jestem ciekawy, ile młodzi są w stanie zarobić - Przypatrywałam się całej sytuacji z zaciekawieniem, nie chciałam, żeby Sebastian mówił o swoich zarobkach.
- Zależy od miesiąca, ale kilka...
- Kilka tysięcy? To nawet nie jest tak źle jak myślałem - wtrącił się wujek, przerywając mu wypowiedź.  Sebastian otrząchnął tylko i z uśmiechem dokończył swoją wcześniejszą myśl.
- Kilka milionów - Odpowiedział poważnie. Wujek zaśmiał się, myśląc, że to żart. Rozejrzał się jednak po wszystkich przy stole i zaniemówił. Podejrzewam, że nikt oprócz niego nie był zdziwiony, miałam jednak szczerą nadzieję, że Thomasa zakuło nieco serce. Wujek jednak nie wiedział, co powiedzieć. Podrapał się zakłopotany po głowie
-Nie żartujesz? - dopytał, wszyscy jednak zaprzeczyli
- Mamo, podałabyś mi tę sałatkę - przerwałam niezręczną ciszę, wskazując na sałatkę z ryżem i tuńczykiem leżąco obok mojej mamy. Wcale nie miałam na nią ochoty, ale to skrępowanie wujka zaczęło mnie samą przerażać.
Przerażał mnie też fakt, że facet siedzący obok mnie naprawdę jest bogaty. To nie było bogactwo, na zasadzie mogę pojechać sobie na jakąś wyspę raz do roku i mam ładniejszy dom od sąsiadów. Sebastian miał pieniądze z rzędu, mogę kupić całą wyspę i domy sąsiadów. Przerażało mnie to. Podejrzewam, że byłam jedyną dziewczyna Sebastiana, znaczy się, jedyną osobą udając jego dziewczynę, którą to przerażało, a nie podniecało. Uśmiechnęłam się do chłopaka i nałożyłam sobie trochę sałatki na talerz, mam wrażenie, że każdy patrzył mi na ręce i zaczęło mnie to trochę stresować. Kilka ugotowanych ziarenek ryżu spadło na biały obrus, odłożyłam więc miskę i chciałam pozbierać kawałki sałatki ze stołu, drugą ręką szturchnęłam jednak kubek z sokiem Sebastiana i wszystko wylało się wprost na niego.
- Japier... - krzyknęłam, na co cała rodzina od razu wybuchnęła śmiechem łącznie z Sebastianem, który na torsie miał teraz ogromną mokrą plamę. - Przepraszam,  naprawdę przepraszam, nie chciałam, zaraz dam ci jakąś koszule, na pewno będzie coś na strychu  - powiedziałam, myśląc o ubraniach mojego taty, które mam przyniosła tutaj. Nie chciała się ich pozbyć, ale jednocześnie nie dawała rady codziennie na nie spoglądać. Przełknęłam ślinę, a moja mina od razu zrzedła jeszcze bardziej
- Chodź - Złapałam rękę bruneta i pociągnęłam go za sobą.
- Leah nic się przecież nie stało - zaczął do mnie, dostrzegając moje zdenerwowanie. Zaprowadziłam go na gore i weszłam po schodach na strych. Od razu ujrzałam kartony z jego rzeczami, nie wszystkimi - najważniejsze zostały w domu, ale cała reszta była tutaj. Mama wyniosła je w czerwonych kartonach, więc poznanie ich, nie stanowiło problemu. Otworzyłam pierwszy karton, znajdowały się tam jego spodnie, wytarte lekko Jeansy i krawat znajdujący się na samej górze, widząc te ubrania, moje oczy się lekko zaszkliły
- Hej Leah - zagadał nieśmiało rozkojarzony. - Co ty wyprawiasz? To tylko koszula - uśmiechnął się, ja natomiast spojrzałam na niego.
- Tak, tak wiem, przepraszam - Powiedziałam siadając na podłodze, Sebastian usiadł obok mnie i włożył mi niesforny kosmyk za ucho.
- Chyba wiem o co chodzi - odpowiedział jedynie i zbliżając się bliżej, przytulił mnie. Jego koszula była wciąż mokra, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.
- Mogę zostać w samej marynarce - zaproponował w pewnym momencie, cichym głosem.
- Widziałam, jak ta dziunia się na ciebie patrzy, nie ma takiej opcji - skwitowałam poważnie, a Sebastian zaśmiał się, tym samym rozpinając wszystkie guziki swojej mokrej przez sok pomarańczowy koszuli.
- Leah Jones jest o mnie zazdrosna. Nie sądziłam, że dożyje takie chwili - powiedział głośno, na co nawet ja teraz się lekko zaśmiałam. Podeszłam do innego kartonu i znalazłam w nim, białą koszulę, podejrzewałam, że będzie za mała, ale jak się nad tym zastanowić to nawet lepiej. Uśmiechnęłam się w duchu i podałam mu delikatnie złożone ubranie.
- Jesteś pewna?
- W Końcu ta ja cię oblałam - Sebastian założył koszulę, a ja przyglądnęłam mu się dokładnie, koszula mocno opinała mu mięśnie czego od początku się spodziewałam.
Wróciliśmy do stołu, spędzając w miłej atmosferze jeszcze kilka godzin. Thomas dzisiaj nawet nie próbował się negocjować, wiedział, że nie ma żadnych szans. Jego dziewczyna próbowała kilka razy zagadywać do Sebastiana, to był niezwykle żałosny widok. Thomas patrzył na to, czując prawdopodobnie to samo co ja - to natomiast był piękny widok. Wracając do domu późnym wieczorem, czułam się szczęśliwa i przejedzona, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Leżąc obok Sebastian, przyznał mi się, że bardzo dobrze się bawił, cieszyłam się, że czuł się komfortowo. Tym bardziej, że kolejnego dnia wybierałam się do znajomych i byłam pewna, że on również będzie chciał iść ze mną. Znając go, wiedziałam, że za żadne skarby nie odciągnę go od tego pomysłu.

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz