26

116 5 0
                                    

Przeglądałam właśnie wpisy w internecie na temat naszego wywiadu, opinie były pozytywne, więc przestałam się martwić. Sama uważałam, że nie wypadłam źle, ale zawsze dobrze było również upewnić się tego od innych.
- Cześć mamuś - przywitałam się z kobietą i pomachałam w kamerę od laptopa, gdzie widziałam jej rozpromienioną twarz, siedząca na tle naszego salonu.
- Oglądałam przed chwilą ten wywiad. Wypadłaś świetnie, a ten twój Sebastian to przystojny chłopak!
- Mamooo ! Nie wierzę, że to powiedziałaś - zawstydziłam się, a ona jakby nigdy nic poprawiła długie włosy i mówiła dalej.
-  Nie mogę się doczekać, aż go poznam.
- Nie chcę cię zasmucić, ale jeszcze sobie poczekasz.
Mama uśmiechnęła się przebiegle, co nieco mnie zaniepokoiło. Chciałam jednak jak najszybciej zmienić temat naszej rozmowy.
- Robiłaś coś ostatnio ciekawego? - pytając, podciągnęłam jedną nogę do siebie, siadając w pokracznej pozycji na kanapie.
- Spotkałam ostatnio Miley, przywitałam się z nią, ale wydawała się jakaś oschła. Wiesz, o co może chodzić?
- Pokłóciłam się z nią - odburknęłam z przywołanym smutkiem i wspomnieniami. Zadając wcześniejsze pytanie, chciałam zmienić temat, ale nie sądziłam, że będzie jeszcze bardziej niekomfortowy od rozmowy o Sebastianie. Przeklęłam się w myślach.
- A co się stało ?
-Nie wiem, czy chcę o tym mówić - powiedziałam, patrząc tym samym w okno. Miasto było rozświetlone, masywne budynki widziane z wysokości, wydawały się być jeszcze bardziej majestatyczne, migotały one tysiącami świateł.
-Na pewno się pogodzicie, przeżyliście przecież gorsze chwile - Jej głos wskazywał, że naprawdę była zmartwiona. Moja mama najlepiej wiedziała, jak bliską relację miałam z Miley, była mi jak siostra, której nigdy nie miałam. Przełknęłam powoli ślinę problem w tym, że nie miałam pewności czy się pogodzimy i przerażało mnie to coraz bardziej.
-A jak tam twoje treningi, dobrze wyglądasz. - Ponowna zmiana tematu, tym razem naprawdę liczyłam, że  nie będzie już gorzej. Nie mogło być już gorzej. Opierając się wygodnie na kanapie, udawałam całkowity luz, mimo iż sytuacja z Miley aż tak bardzo na mnie działała, że miałam ochotę znów się popłakać. Mama od jakiegoś czasu rzeczywiście ciężej i częściej trenuje, co przynosi realnie swoje efekty. Wyglądała o wiele młodziej i musiałam przyznać, że mogłaby łatwo uchodzić za moją siostrę. Zazdrościłam jej tej motywacji do treningów, podczas gdy ona biegała na bieżni, ja zajadłam się burgerami.
- Poznałam faceta, który pomaga mi w treningach. Ma na imię Joe i...
- O mój boże, masz faceta?!
- To jeszcze dosyć skomplikowane, ale można tak powiedzieć - zarumieniła się.
Kobieta zaśmiała się, patrząc gdzieś w przestrzeń.  Odkąd zdarzył się  wypadek zmieniający nasze życie, już na zawsze, moja mama przez wiele lat powstrzymywała się przed związkami. Prawdopodobnie w obawie o mnie. Wiedziała, jak bardzo kochałam i wciąż kocham tatę i nie chciała, abym pomyślała, że chce go zastąpić. Kilka lat temu nawet poruszyłam ten temat, nie chciałam, aby do końca życia była samotna. Zasługiwała na szczęście i miłość. Przez te lata, odważyła się kilka razy wyjść na randkę, a może nawet kilka randek, niestety wszyscy jej faceci po czasie okazywali się albo życiowy nieudacznikami, albo po prostu bliżej im było do kompletnego lenia niż mężczyzny. Naprawdę trzymałam za nią kciuki i liczyłam, że Joe okaże się w porządku facetem.
- Jaki jest ? - zapytałam, licząc na trochę większą ilość smaczków i może jakieś opisu.
- Mogę wysłać ci zdjęcie kochanie - usłyszałam entuzjastyczną odpowiedź
- O mój boże. Tak! - od razu wyciągnęłam telefon, na który przyszło mi powiadomienie od mojej mamy. Otworzyłam zdjęcie i okazało się, że Joe to naprawdę przystojny partner. Na zdjęciu stal z moją mamą i obejmował ją w talii. Był o głowę wyższy i dobrze zbudowany, jego włosy i zarost lekko siwiały, ale dalej pewnie nie jedna dziewczyna w moim wieku obejrzałaby się za nim na ulicy.
- Bardzo przystojny. Ile ma lat? - zapytałam, wciąż przyglądając się zdjęciu.
- Jest kilka lat starszy ode mnie
- Wyglądajcie razem tak... idealnie
Mama się uśmiechnęła i kontynuowana opowieść o Joe. Miał on własną firmę, w której pracował również jako mechanik. Miał córkę w zbliżonym do mnie wieku, od razu uznałam, że muszę ją poznać w końcu możliwe, że będziemy siostrami. Tym bardziej nie mogłam się doczekać święta dziękczynienia, które zbliżało się nieubłaganie. W pracy oczywiście wszyscy mieli wolne, więc mogłam wrócić do domu rodzinnego na 4 dni. Mimo że uwielbiałam to co robię było to wykańczające i marzyłam, aby wrócić do domu. Tym bardziej że od małego incydentu w mieście przed wyjazdem do Włoch w ogóle mnie tam nie było. Byłam za to codziennie na planie. Kolejnego dnia musiałam wyrazić przed kamerą tak ogromną gamę emocji, że na samą myśl bolała mnie głowa. Scena, w której miałam błagać o wybaczenie matkę, której zabiłam dwójkę dzieci, wydawała się abstrakcyjnie trudna. Właściwie, nie wydawała się, a po prostu była abstrakcyjnie trudna. Czytając rano scenariusz, byłam przerażona. Zmiana miejscu nagrań, dodatkowo potęgowała cały stres i ciekawość. Pomijając włochy, nagrywaliśmy głównie w mieście, wszędzie miałam blisko i mogłam dojechać na miejsce taksówkę czy komunikacją miejską. Teraz zdjęcia miały odbywać się poza miastem, gdzie nie dostałabym się bez prawa jazdy. Zaproponowano mi podwózkę na miejsce, ale zrobił to też Sebastian, nie chciałam tworzyć problemów, więc przystanęłam na jego ofertę. Właśnie zatrzymał się, a ja sprawnym ruchem weszłam do środka.
-cześć - powiedziałam w jego kierunku, a na twarzy od razu zobaczyłam pełny uśmiech.
-Twój prywatny szofer Sebastian na miejscu
-Jedźmy w takim razie, za stanie i gadanie ci nie płacę
-Już się robi panienko - powiedział, po czym odpalił silnik i ruszył z miejsca. Na specjalnym statywie miał przyczepiony telefon, na którym zaznaczona była trasa na miejsce, domyśliłam się, że on również pierwszy raz będzie w miejscu, do którego zmierzamy.
-Widziałaś, że dzisiaj będę przed tobą klękać ?  - Zagadał w moją stronę, a ja zastanowiłam się, o co może mu chodzić. Po chwili jednak przypomniałam sobie, że rzeczywiście zapoznawałam się z tym w scenariuszu podesłanym wieczorem. - Wolałbym, żeby było odwrotnie, ale tak też może być
-Bez wplątywania w wypowiedzi tych swoich teksów byś się udusił?
-Co do duszenia...
-Milcz - przerwałam mu, domyślając się w jaką stronę, może pójść jego wypowiedź. Zaśmiał się i skupił już całkowicie na drodze, ja natomiast skupiłam się na nim. Ciemne i eleganckie ubrania,  charakterystyczna pewność siebie i wyrzeźbione rysy twarzy sprawiały, że jego widok był jak zawsze przyjemny i utrudniał mi koncentrację. Podczas jazdy samochodem delikatnie trzymał dłoń na kierownicy, drogą natomiast drugą stukał w skrzynię biegów. Jego ruchy były płynne, a ja czułam się niezwykle bezpiecznie z nim za kierownicą, nie jechał za szybko ani za wolno, był dobrym kierowcą, z racji wczesnej godziny oczy same mi się kleiły, a pewnym momencie całkowicie zamknęły...
-Leah -  czyiś głos docierał do mnie jakby zza mgły, a ja powoli odzyskiwałam świadomość
-co się dzieje?
-Zasnęłaś - zaśmiał się ten sam głos, który wcześniej nawoływał moje imię. Otworzyłam delikatnie oczy, a światło dnia oślepiło mnie piorunująco. Spojrzałam w stronę miejsca, z którego dobiegał mnie przyjemny głos, moim oczom ukazał się Sebastian, który szczerząc zęby, opierał się o klawiaturę i czekał, aż całkowicie się obudzę.
-Jesteśmy już na miejscu? - Zapytałam, rozglądając się wokół mnie
-Mhhh - pokiwał głową, wysiadając tym samym na zewnątrz. Poszłam w jego ślady i również wciąż mocno zaspana, wstałam z wygodnego fotela samochodowego. Zastał mnie niespotykany widok, a raczej zaskakujący. Okazało się, że miejscem, do którego dojechaliśmy, był ogromny dworek. Był on nieco stary i zaniedbany, co dodawało mu uroku, obawiałam się jednak, że praca w tym miejscu nie będzie należała do najbardziej komfortowych. Idąc jednak dwa kroki za Sebastian zobaczyłam znanego mi chłopaka
-Cześć Leah - pomachał mi Chris, a ja szybkim krokiem do niego podeszłam, Sebastian zmierzył nas wzrokiem i bez słowa wszedł do środka, jakby wchodził do własnego mieszkania, miał tupet.
-Uwierzysz, że zasnęłam w samochodzie?
-Ja bym chyba nie mógł zmrużyć oka, twoja scena jest dzisiaj przerąbana.
-Wiem właśnie, wiedziałam rano scenariusz. Przecież tutaj trzeba będzie włożyć więcej emocji, niż przeżyłam przez całe życie. - Mimo mojego pogodnego głosu, wcale nie było mi do śmiechu, byłam przerażona.
-Dosłownie. - powiedział chłopak, rozglądając się po otoczeniu, tym samym podziwiając dworek przed nami.
- Wiesz co to za miejsce?
-Nigdy tu nie byłem, ale podobno zginęła tu cała rodzina w niewiadomych okolicznościach. Mówią, że trochę tu straszy, więc nikt nie chce kupić tego miejsca, jest ogromne i mroczne, więc często wynajmują je pod nagrywanie jakichś filmów. Założę się o studolarówkę, że widziałaś to miejsce gdzieś w kinie.
-Czekaj, czekaj, w tym miejscu naprawdę straszy?
-To bajka Leah, można ją włożyć między historie o krasnalach i smokach. - Mimo jego pewnego tonu głosu, ja przełknęłam głośno ślinę, nie bałam się już sceny, którą mam zagrać, ale duchów zamordowanej rodziny, które będą chciały mnie zamordować.
-Dobra, idę kogoś poszukać - powiedziałam i niepewnie weszłam po schodach, tym samym przechodząc przez podwójne drewniane drzwi, przez które wcześniej przeszedł Sebastian.
-Halloo - krzyknęłam w korytarzu  gdy nie zobaczyłam tam absolutnie nikogo. Stałam w drzwiach i wypatrywałam jakieś żywej duszy, albo martwej ogólniej jakiejkolwiek duszy.Rozglądając się po wnętrzu pomieszczenia, nie dało się, nie zauważyć drewnianych schodów, prowadzących na górę. Gdy wpatrywałam się w nie dłużej, nagle jeden schodek zaskrzypiał.
-Ja pierdole - wrzasnęłam wybiegając z budynku. Nie obyło się jednak bez komplikacji. Stawiając krok na zewnątrz, poczułam opór, którym był mężczyzna... reżyser.
-Wszystko w porządku pani Jones, słyszałem krzyk? - Powiedział, patrząc na mnie jak na wariatkę. Nic nie było w porządku, byłam dorosłą kobietą, a pod wpływem bajeczki opowiedzianej mi przez Chrisa fiksowałam. Niby nie wierzyłam w zjawiska paranormalne i inne takie bzdury, ale ten dworek od razu budził takie skojarzenia. Podejrzanym by było gdyby nie mieszkały w nim duchy.
-Tak, wszystko w porządku, źle się poczułam i musiałam się przewietrzyć?
-Potrzebuje pani medyka ?
-Nie, nie nie - zaprzeczyłam od razu, kiwając dodatkowo głową. - Już w porządku. Kiedy zaczynamy?
-Właściwie to już idę na plan, potrzebuje pani jeszcze chwili na powietrzu czy może...
-Świetnie, w takim razie już idę za panem - przerwałam mu. Mężczyzna skierował się do budynku, a ja znów zobaczyłam te same schody, tym razem próbowałam nie zwracać na nie uwagi i po prostu szłam krok w krok za mężczyzną. Minęliśmy kilka pokoi, aż w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Dużo kamer, świateł i dobrze mi znanych ludzi, tutaj raczej duchy mnie już nie zaatakują.
Miałam przynajmniej taką nadzieję. Szybko okazało się, że zamordowana przed laty rodzina nie była moim największym koszmarem. Przede mną cała na biało stała Jullie. Dziewczyna, której nienawidziłam. Tak właściwie, to nawet nic mi nie zrobiła, ale była tak irytująca samym swoim istnieniem, że miałam jej po dziurki w nosie. Odkąd udawałam związek z Pricem, ona patrzyła na mnie z odczuwalną nienawiścią w oczach tak jak teraz. Omiotła mnie oceniająco wzrokiem, zatrzepotała włosami i odeszła w głąb pomieszczenia. Dzisiejszy dzień nie był taki zły, jak się obawiałam. Najtrudniejsza jak na razie scena udała mi się za pierwszym razem. Podczas odgrywania jej byłam pewna, że usłyszałam kroki na górze, przeraziłam się całkowicie na poważnie, więc nawet nie musiałam grać. Wystarczyło dodać trochę łez i gotowe, efekt chyba wszystkich zadowolił, bo od razu przeliśmy do kolejnych scen.
Jedna, o której Sebastian wspominał w samochodzie, w szczególności zapadła mi w pamięć. Po tym jak cała roztrzęsiona usiadłam na starym drewnianym krześle, Sebastian, który grał mężczyznę pomagającego mi wszystko zatuszować, klęknął przede mną. Złapał moje policzki w swoje dłonie i otarł mi łzy, tym samym szepcząc mi do ucha słowa na uspokojenie. Nie powiem, że ta scena była niezwykle intymna i należała do moich ulubionych. Wiedziałam, że jako widz ekscytowałaby mnie jeszcze bardziej niż teraz. To ten moment w filmie, gdzie bohaterowie zbliżają się do siebie i następuje między nimi wymiana tej iskry, było w tym coś ekscytującego, coś, co sprawiało, że cała sala kinowa w jednym momencie milczała i przestawała oddychać, aby nie zagłuszyć tej wymiany wewnętrznej intymności między bohaterami. Miałam wrażenie, że na ludzie za kamerami, mieli podobne odczucia, atmosfera nagle się zmieniła i wszyscy byli jeszcze bardziej w nas wpatrzeni. Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na ogromną biblioteczkę stojącą za nami. Zainteresowała się nią już wcześniej, co niezwykle rozbawiło Sebastiana. Ja jednak nie widziałam w tym nic śmiesznego, byłam zdruzgotana, że nikt nie pozwala mi się do niej zbliżyć. Cały czas uczestniczyła ona w zdjęciach, a ja nie mogłam wyjąć, żadnej książki i obejrzeć jej z bliska, ból w sercu pozostanie mi pewnie już na zawsze.

Tylko kilka randek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz