30. Tym razem... niech górę wezmą emocje (4001słów)

54 5 2
                                    

Witam witam, wracam po długiej nieobecności, przeczytałam ostatnio od nowa całą książkę i przypomniałam sobie za co ją kochałam. Chce wrócić trochę do tego w tym roku bo wiem jaką przyjemność mi sprawiało pisanie jej.
Było to aktualnie 4 lata temu podczas covida, więc liczę że jest jeszcze ktoś tutaj kto nie zapomniał.
Mój styl pisania prawdopodobnie się zmienił, może będzie mniej błędów, ale zobaczymy.
Po tylu latach, w końcu czas na scenkę 18+ w ramach zadośćuczynienia.

















Kolejne dni były synonimem słów takich jak zamęt, dezorientacja i panika, a w centrum wszystkiego nie stał sam Grindelwald, a jego rzekoma wnuczka Veronica Barkley.... a może Grindelwald?

Veronica

Ciągłe wizyty Pottera jak i Pani Minister Granger/Weasley stawały się coraz bardziej wyczerpujące.
Kręciły się wokół tego samego tematu, a wręcz podświadomie miały wprawić mnie w poczucie winy.

- Dlaczego nikogo od razu nie zawiadomiłaś, mogliśmy wysłać dementorów, aurorów, kogokolwiek, bo nie uciekł by za daleko - chodził w kółko Potter trzymając dłoń na czole. Przez częste odwiedziny prawie wydreptał dziurę w moim gabinecie.

- Powtarzałam to wielokrotnie, nie miałam jak, chciałam go od razu zabić lecz zmienił tor mojego zaklęcia trafiając w wilkołaka na trybunach. A po tym co mówił... - przerwałam. Zmęczenie i monotonność dawało się we znaki, sprawiając, że prawie powiedziałam prawdę.
Jak to miałoby wyglądać. Wracam do Anglii, po wielu latach ucieczki przed odpowiedzialnością za bycie prawą ręką złoczyńcy i mordercy, po czym okazuje się, że dawny, rzekomo martwy super złoczyńca żyje i ma się świetnie, a i jeszcze jedno jestem jego wnuczką.

- Co ci mówił? - spytała Granger

- Manipulował, mówił wiele rzeczy o mojej rodzinie, zdradzał "sekrety", które patrząc po historii mego rodu nie byłyby szokujące. Cóż przynajmniej nie chciał wprawic mnie w poczucie winy jak niektórzy- spojrzałam na nich wszystkich lodowatym wzrokiem, próbując zmienić temat.

- Największa manipulatorka została zmanipulowana? Dobre żarty. - wycedził przez zęby Ron, który jak zwykle był rzepem u boku Pottera.

- Nie powiedziałam, że zostałam zmanipulowana. Manipulował. Próbował to robić.
Nie uważasz Weasley, że jakby mu się udało to by mnie tu nie było? -

- Albo byłabyś i wprowadzała zamęt, chaos, była krete... -

- Ron - przyhamował go Potter.

Jedyne co zrobiłam to westchnęłam i się zaśmiałam. Nie miałam sił na to, chciałam jedynie usiąść w moim biurze w domu ze szklanką whiskey i dobrą książką.

- Zamknijcie mnie w Azkabanie lub zwolnijcie, albo jeszcze lepiej wyślijcie na drugi koniec świata, nie interesuje mnie to. Jestem oddana swojej pracy jak nikt inny w tym Ministerstwie, a czy ponownie widzi mi się być czarnym charakterem? Szczerze... Nie za bardzo. - zapadła cisza.

- Sama Pani Minister powiedziała, że dzięki mnie wszystko lepiej funkcjonuje, czy są postępy w sprawie Grindelwalda? Oczywiście, że tak, ale minimalne. O Voldemorcie wiedzieliśmy więcej, bo nie był czarodziejem sprzed wieku. Teraz osoba, która by nam się najbardziej przydała byłby jego dawny przyjaciel Dumbledor - Harremu zasiwcily się oczy.

- Skąd wiesz, że przyjaźnił się z Dumbledorem - odchyliłam głowę do tyłu i westchnęłam głośno.

- Sama książka " Życie i kłamstwa Albusa Dumbledore'a" powinny ci dużo mówić, bo wątpię czy bardziej zagłębiałeś się w inne książki historyczne. - dogryzłam bliznowatemu.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz