12. "Sectumsempra" (7331 Słów)

786 35 10
                                    

*Draco*

Zaczął się kolejny miesiąc - marzec. Niby wiosna, niby zima, lecz raczej nikt nie przepadał za tym miesiącem.

Gryffonka się już wybudziła, ale nadal leży w szpitalu. Na szczęście nic nie pamięta, ale z czasem może sobie kojarzyć i przypominać niektóre rzeczy.

Tego się obawiałem.

- Wreszcie koniec tego cholernego tygodnia - powiedziała Dafne przychodząc na obiad i rzucając torbą z książkami na podłogę.

- No. Jutro lecimy do Hogsmeade, a wy z nami. - pokazała na mnie i na Veronicę palcem Pansy.

Szarooka nic nie odpowiedziała, tylko wróciła do grzebania w talerzu i czytania jakiejś książki o historii zaklęć.

Pewnie nadal pracowała nad połączeniem tych trzech zaklęć. Jest taka uparta, denerwujące to się staje.

Podkreślała coś leniwie ołówkiem.

- Tym razem nie noszę waszych torb - powiedział Nott.

- Nie zaszkodzi ci, przecież ćwiczysz. A im bardziej umięśniony, tym lepiej. - puściła mu oczko Millicenta, która miała dość mocne, czerwone usta, od których wiele osób nie mogło odwrócić wzroku.

Ja jakoś czułem lekki wstręt do niej. Niby się z nią przespałem, lecz... to była chwila i nic nie znaczyła.

- Ale wam też nie zaszkodzi się spocić - na to wszystkie prychnęły. Moje myśli wróciły do szafki zniknięć, pokoju życzeń, Dumbledor'a i Gryffonki. Nie mogę się w ogóle skupić. Nie wiem jak dziewczyna potrafi robić tyle rzeczy na raz.

Mąci w szkole każdemu i sieje zamęt i ciągły niepokój, nadal się świetnie uczy, tworzy nowe zaklęcia, a przy tym wszystkim nie popełnia błędów i idzie do przodu.

Ale widać jaką cenę za to płaciła. W tym tygodniu trochę więcej zaczęła jeść, ale ze snem nic się chyba nie zmienia.

Wracając... Szafka zniknięć robi minimalne postępy. Próbuję cały czas z dwoma przedmiotami, ale za każdym razem dużo jednego ubywa. 

Nagle Veronica wstała nadal zapatrzona w książkę i wyszła.

- I ona nie jest Krukonem. - pokiwał głową Goyle.

- Popatrz na jej charakter i podstaw sobie byle jaką osobę z Ravenclawu - zaśmiali się.

Udaliśmy się na kolejne lekcje, jak zwykle Veroniki nie było. Ja musiałem chwilę odpocząć od szafki zniknięć.

Za miesiąc mamy próbne SUMY, a w maju te pod koniec roku. Musiałem chociaż je dobrze napisać. 

Dwie ostatnie lekcje minęły dobrze, bo nie mieliśmy ich z Gryffindorem. Postanowiłem zajść do Jęczącej Marty.

Zjawa naprawdę mi pomagała w tym roku. Mogłem się spokojnie wyżalić i dać upust części emocji. Wszedłem do łazienki.

- Zapomniałaś czegoś? - spytała Marta, ale kiedy zobaczyła, że to ja powiedziała do siebie ciche "ups".

- Ktoś po za mną do ciebie przychodzi? - spytałem, wydała się zakłopotana.

- Ja nic o tobie nikomu nie powiedziałam - 

- Ale czy ktoś przychodzi? - powtórzyłem spokojnie.

- Tak... - powiedziała delikatniej i z mniejszym zakłopotaniem.

- Kto to? - zadałem kolejne pytanie.

- Nie mogę ci powiedzieć - 

- A jaka jest ta osoba? - usiadłem pod ścianą, moje miejsce było cieplejsze. Najwyraźniej ten ktoś siada w tym samym kącie.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz