Wracamy do domów na "wakacje".
- Czyli zgodzicie się? - spytał Nott.
- Raczej tak - powiedziała Pansy, a reszta im przytaknęła.
- A ty Vee? Jak ci będą kazać się przyłączyć do Śmierciożerców, to zgodzisz się? - wyrwał mnie z zamyślenia czarnoskóry.
- Pewnie tak - i wróciłam do patrzenia przez szybę. Wszystko przez ten miesiąc sobie objaśniłam i nic mi nie będzie mącić.
W mgnieniu oka dotarliśmy na miejsce.
- To do zobaczenia - zaczęli się żegnać uściskami.
- Pa - szybko rzuciłam i wyszłam z pociągu. Czekali już na mnie rodzice i skrzat domowy, który wziął wszystkie bagaże.
- Witaj Veronico - przywitał się ojciec i wystawił do mnie dłoń. Kiedy za nią złapałam znalazłam się w moim ogromnym domu.
Wiedziałam, że ojciec w tej chwili ma lepszy humor, więc wolę wytłumaczyć teraz moje słabe oceny z próbnych SUM.
- Ojcze. Tamte oceny... - przerwał mi uciszając mnie gestem dłoni.
- Wtedy mnie poniosło. Twoja matka przypomniała mi o tym jak dużo masz na głowie. - zdziwiła mnie jego odpowiedź i to bardzo.
- Czyli nie przyniosłam ci hańby? - spojrzałam na niego badawczo.
- Nigdy mi nie przyniosłaś hańby Veronico. - rozgryzłam go. Czegoś chciał, albo byłam mu do czegoś potrzebna. Chociaż wiedziałam, że nie kłamał. Nigdy nie kłamał.
Ucieszyło mnie to nawet, ale to oznacza, że najgorsze przede mną.
- Coś muszę zrobić? - zapytałam.
- Będziesz potrzebna Czarnemu Panu i udasz się na dwór Malfoy'ów za 2 tygodnie, czeka cię kolejne zadanie. - wytłumaczyła matka.
- Kolejne? -
- Pan pokłada w tobie duże nadzieje i darzy zaufaniem, nie zawiedź go jak młody Malfoy- powiedział poważnie ojciec.
- Ja nie zawodzę - podniosłam pewnie głowę do góry, czym najwyraźniej zadowoliłam ojca.
- Zaraz kolacja, odśwież się. Skrzat cię zawoła. - pokiwałam głową i ruszyłam na górę. Zrobiłam to co kazali.
W końcu mogłam założyć coś, co będzie mogło odsłonić więcej niż dłoń. To lato było wyjątkowo upalne, a ja męczyłam się w szkole chodząc w ciągle długich rękawach.
Nie zmieniałam spodni. Ubrałam gładką, czarną koszulkę i związałam włosy. Zaczęłam rozpakowywać niektóre księgi z kufra do czasu, aż nie przyszedł jeden z naszych domowych skrzatów.
Mieliśmy aż 3, ale rodzice zostawili jednego w dworze Malfoy'ów, by mógł służyć Voldemortowi.
Rodzice już zaczęli kolację, usiadłam i zabrałam się za posiłek.
- Pan był zadowolony z efektów twojej pracy. - rzucił nagle mój ojciec.
- Cieszy mnie to -
- Jak w szkole? - spytała mama.
- Tak jak miało być w planie - o dziwo kolacja minęła w dość spokojnej atmosferze.
*2 tygodnie później*
- Ile ja będę tam? - zadałam pytanie rodzicom.
- Nie wiem, ale idź już - odpowiedział ojciec. Skinęłam głową i wyszłam przed rezydencję. Ubrana byłam jak zwykle. Na czarno - koszula, jeansy, buty.

CZYTASZ
Dzieci, które nie miały wyboru - Draco Malfoy
Fiksi Penggemar~Krew Dracona zaczęła mieszać się z wodą, nadając marmurowej podłodze rubinowego koloru. Jedyne co trzymało jego umysł w ryzach to wypowiadane w cierpieniu imię szarowłosej~ AKTUALNIE TRWAJĄ POPRAWKI, WIĘC DUŻA CZĘŚĆ MOŻE SIĘ RÓŻNIĆ!!! Od autorki: ...