7. Nowa rzeczywistość (6611 Słów)

791 37 21
                                    

Nie miałam zamiaru budzić chłopaka, bo zegar pokazywał godzinę piątą. Wstałam i poszłam do łazienki.

Stanęłam przed lustrem. Nie była to ta sama osoba, ta była inna. Taka na jaką rodzice mnie wychowali - zimną, pewną siebie i gotową na wszystko dziewczynę.

Moja mama nigdy nie chciała bym była jak ojciec, ale on robił wszystko, aby zrobić ze mnie.... nie oszukujmy się, lecz potwora. Może potem sama z siebie go robiłam? 

Zdjęłam ubranie, w którym zasnęłam i weszłam pod prysznic. 

Zimna woda nie tyle co mnie pobudziła, a rozluźniła. Krople spływające po moich plecach wprawiały mnie w stan normalności, spokoju. Chciałam, by tak było zawsze, ale nadeszła nowa rzeczywistość, w której tak na prawdę zawsze tkwiłam lecz nieświadomie.

Wysuszyłam się, po czym w samym ręczniku poszłam po ubranie i wróciłam. Czarne jeansy, czarny golf, spięte włosy. 

Odłożyłam wczorajszy strój i usiadłam na dużym, czarnym fotelu. Wzięłam jakąś książkę z regału i zaczęłam ją czytać, tylko po to, by skupić się na czymś innym.

Po jakimś czasie zauważyłam, że Draco zaczyna się przekręcać, miał tak łagodny wyraz twarzy. Źle mi się robiło, gdy przypominałam sobie jego wczorajszy widok. Spojrzałam w duże okno, za którym panowała szarość i mrok. Smutny Draco... 

Zawsze był zdenerwowany, zadowolony, markotny, złośliwy, ale smutny? Dopiero w tym roku go takiego ujrzałam... 

Kiedy dzieci mówią o dorosłości są zafascynowane. Zafascynowane wizją tego, że będą mogli wszystko, niektórym udaje się realizować wizję z dzieciństwa, ale dla dużej części dorosłość to rozczarowanie.

Ja musiałam być od dziecka dorosła, w sumie nadal jestem dzieckiem, a przynajmniej chcę nim zostać. Ale nie tu, chcę wrócić do Hogwartu, do przyjaciół i zabrać ze sobą Draco i już nigdy nie dorosnąć.

* Draco *

Otworzyłem oczy. Pierwsze co zobaczyłem to Veronicę. Siedziała już ubrana z książką w ręku, ale obojętnie patrzyła przez okno. 

- Która godzina? - zapytałem z lekko zachrypnięty. Popatrzyła na mnie i na zegarek.

- Za za dwadzieścia szósta - wróciła do książki. Patrzyłem na nią, na chwilę obecną nie miałem nic do zrobienia, bo uznałem że zacznę się przygotowywać o 7.

- jak się spało? - zapytała po chwili, nie odrywając wzroku od lektury.

- Lepiej niż zazwyczaj, wróciły trochę wspomnienia z tamtych świąt. - przypomniałem sobie jak wtedy tez zasnęliśmy razem... Chciałbym wrócić do tamtego czasu.

- Ta, fajnie było - smutno się uśmiechnęła i odłożyła książkę.

- Co będziemy robić przez ten tydzień? - spytała.

- Pewnie będziemy siedzieć w pokojach, a pod wieczór będzie takie o spotkanie i pewnie dwa razy on na takie przyjdzie - odpowiedziałem jej siadając na łóżko.

- Po co to wszystko? -

- Bo jesteś wnuczką Richarda Berkeley'a - znałem prawdę jej rodziny, żal mi się jej robiło, bo nikt jej nic o nim nie powiedział.

- Ty coś o tym wiesz, super. Każdy tylko nie ja - mówiła o dziwo spokojnie.

- Pewnie niedługo się dowiesz - 

- Oby... - rzuciła po czym zamknęła oczy i oparła głowę o fotel. 

- Po śniadaniu możemy pójść razem do ogrodu jak chcesz - powiedziałem.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz