27. "Wiem, mam to najwyraźniej we krwi" (5490 Słów)

391 23 11
                                    


NIESPRAWDZANY


Nie mogę zasnąć, jest 3:50, a ja do tej pory nie zmrużyłam oczu.

Wstałam i się ciepło ubrałam, nałożyłam płaszcz i wyszłam.

Natknęłam się na aurorów, którzy pilnowali korytarzy Hogwartu.

- Pani Berkeley, coś się stało? - spytał brunet.

- Idę się przejść - wyminęłam ich.

- O tej porze nie można tak o chodzić po terenie zamku - 

- Ta zasada dotyczy uczniów, proszę się zapoznać z regulaminem - powiedziałam i zeszłam na dół.

Postanowiłam udać się na stadion Quiddicha.

Natknęłam się na jeszcze kilku strażników, lecz teraz poszło mi łatwiej.

Właśnie wychodziłam ze szkoły, aż na mojej drodze stanęła McGonagall.

- Veronica - uważnie mi się przyjrzała.

- Co tu robisz o tej porze? - spytała, poczułam się jak na 3 roku, gdy postanowilismy uciec na błonia i zostaliśmy przyłapani dokładnie w tym miejscu przez McGonagall.

- Nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam się przewietrzyć - wyjaśniłam.

- Myślę, że nie zostaną odjęte Slytherin'owi punkty - przypomniałam sytuację, dyrektorka się zaśmiała.

- Nadal pamiętam jak się broniliście - uśmiechnęła się.

- Z marnymi skutkami - 

- Niestety - potwierdziła.

- Jest bardzo zimno, nie radzę chodzić za długo, bo ostatnio jest przyrost odnotowanych ataków wilkołaków - i poszła dalej zostawiając mnie.

Zdziwiło mnie jak normalnie przebiegła ta rozmowa, lecz wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.

Usiadłam na trybunach, po czym spojrzałam w niebo.

Było bardzo gwieździste i czyste.

Ponownie wróciłam wzrokiem do boiska, które było białe i jasne przez śnieg.

Usłyszałam wycie wilków, a bardziej chyba wilkołaków. Nie przejęłam się tym.

Zamyśliłam się, myślałam o niczym, a tak naprawdę nie wiedziałam o czym myśleć, nie potrafiłam wybrać jednego tematu.

Czy ludzie mi wybaczyli, zapomnieli, czy po prostu udają, że zapomnieli? Zawsze umiałam poradzić sobie z takim problem, lecz teraz, poczułam jak ktoś chciał się po prostu obalić mur i skorupę, która chroni mnie.

Wiem, że jestem silniejsza niż kiedyś, ale czy wystarczająco czujna? 

Od kiedy Draco jest przy mnie... jestem ufniejsza, ale to nie jest najlepsza zmiana.

- Siedzenie o tej porze na dworze w zimę jest zarezerwowane dla osób, które naprawdę muszą zostać sam na sam ze swoimi myślami - głos, który dobiegał z boiska nie miał właściciela, przynajmniej nie widziałam go.

- Kto tu jest? - spytałam w miarę spokojnie.

- Nie krzyczysz czegoś w stylu "pokaż się!", albo moje ulubione "wyjdź, abo pożałujesz!" - zaśmiał się męski głos.

- Jeśli jesteś uczniem, to radzę ci wracać do szkoły -powiedziałam znużona odrobinę, chciałąm pobyć sama, a ktoś postanowił robić sobie jaja.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz