9. "O proszę!" (9146 Słów)

849 39 66
                                    


Jak zwykle obudziły mnie dziewczyny, które się szykowały.

Dzisiaj byłam nie w sosie. Wydaje się, że zawsze taka jestem, ale dzisiaj to przegięcie. Wszystko mi działa na nerwy. Głośniejsze chodzenie, oddychanie, mruczenie pod nosem, itp., ale wstałam i zaczęłam się szykować.

Mundurek, czyli denerwująca spódnica i reszta kompletu. Włosy rozpuściłam i wykonałam standardowy makijaż, lecz nałożyłam odrobinę za ciemnego, brązowego cienia, ale nadal było ładnie.

Założyłam pierścień od Draco i popsikałam się moimi, jedynymi w swoim rodzaju perfumami.

Nadal nosiłam biżuterię od niego, po mimo naszego ostatniego... niedogadania się. Nadal wiele dla mnie znaczył, bo jestem bardzo nieufna i ciężko wzbudzić we mnie to odczucie, które potrafił wywołać mój były "wróg".

Wyjątkowo nie zeszłam na dół. Usiadłam na łóżku i czekałam na dziewczyny.

- Ej, Vera. Pomożesz mi z dzisiejszą kartkówką z Starożytnych Runów? W ogóle nie wiem po co ja z wami wszystkimi się na to pisałam. - powiedziała Dafne, która ostatnio miała głowę zajętą jak zwykle jakimś chłopakiem.

- Bo miałaś do wyboru to, albo mugoloznastwo, więc nie wiem nad czym się zastanawiasz - przypomniała jej Tracy.

- To jak pomożesz mi? Bo wczoraj uczyliśmy się, ale ja nic nie rozumiem - i tak czy siak pomagałam im tylko po to, by nauczyciele nie doczepiali się do Slytherinu.

Nie to, że jestem jakaś uczynna, ale skoro i tak czy siak wszystko robiłam przed czasem to z nudów im podpowiadałam.

- Ta - rzuciłam beznamiętnie.

- Dzięki! Gdyby się rodzice dowiedzieli, że to zawaliłam ucięli, by mi głowę! - przytuliła mnie, ale nie odwzajemniłam tego, nie chciałam, ale i tak dziewczyna szybko się odsunęła.

- Dobra idziemy już? - przytaknęłam i wyszłyśmy. Chłopaki jak zwykle czekali na dole, lecz najwyraźniej nas nie zauważyli i rozmawiali dalej.

- Masz czas do dzisiaj Smoku, a jak jej nie przekonasz, to będziemy was dręczyć - zaśmiał się Nott i popatrzył w górę, po czym zamilkł.

- Hej dziewczyny! - ocknął się i trochę speszony odwrócił wzrok.

- Chodźcie już - powiedział Blaise, który też był w złym humorze, jak i Draco. Między nimi panowała jakaś napięta atmosfera.

- A im co? - zapytałam obojętnie. Nie szeptałam, ani nie próbowałam ukryć o dziwo mojego zainteresowania. Małego, ale zainteresowania.

- Pokłócili się - dołączył się do nas Alex. W ogóle zapomniałam, że Puchoni mają swój dom na dole.

Osoby z Hufflepuff'u nie lubiły Ślizgonów, jak z resztą każdy inny dom, ale Alex na prawdę nieźle sobie radził w naszym towarzystwie do tego stopnia, że był pierwszym Puchonem, który miał wstęp do naszego dormitorium kiedy chce.

Może wynikało to z tego, że miał ojca w Slytherinie. Matka dostała się do Ravenclawu, tak samo jak jego starszy o 8 lat brat. On był naprawdę pracowity, kreatywny, spokojny i bardzo dokładny.

Nie był wredny, ani źle nastawiony do żadnego z domów, ale wybrał naszą Tracy i musiał się przenieść bardziej na stronę Ślizgonów, niż Gryffonów, po których stronie zazwyczaj byli.

- Mhm - nie chciałam się pytać o co, bo nie potrzebne było mi to do życia.

- Nie chcesz wiedzieć dlaczego? - spytał Puchon. Widziałam, jak chłopaki nam się przysłuchują.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz