5. Rozłąka (13 288 Słów)

1.3K 38 16
                                    


Jestem właśnie w pociągu. Jest 8 rano. Siedzę oparta o szybę z zamkniętymi oczami. Myślałam o wczorajszym balu. Był idealny, gdyby nie małe drobiazgi, lecz koniec doprowadził mnie do obecnego skupienia i milczenia.

- Vee (czyt. Wi)... Możemy porozmawiać? - zapytał mnie blondyn przerywając ciszę, która była dość napięta. Otworzyłam oczy i powoli odwróciłam głowę w jego stronę. Ciężko mi było na niego patrzeć.

- Jestem trochę zaspana, możemy później? - powiedziałam prawdę, ale i chciałam uniknąć... co prawda nieuniknionej rozmowy z Draco.

- ... Musisz to wydłużać? Nie możemy od razu? - powiedział z wyrzutem.

- mówię, jestem zaspana -

- to co robiłaś w nocy? - zapytał Teo. Nie było w tym, ani niczego sprośnego, ani złośliwego.

- nie mogłam zasnąć - powiedziałam szczerze wracając do mojej wcześniejszej pozycji.

Siedzieliśmy tak przez godzinę. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Ciągle o nim myślałam, o tym co mi powiedział. Żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i czegoś wtedy powiedzieć.

Wstałam i przeciskając się przez dziewczyny udałam się do łazienki. Gdy wyszłam stanęłam na pustym korytarzu. Było tu mi jakoś dziwnie dobrze. Nie było ludzi, ani nieprzyjemnej atmosfery.

Czyli na ten moment - idealnie. 

Stanęłam przy oknie i uchyliłam je delikatnie. Zimne, poranne powietrze delikatnie oplotło moją twarz dając mi wewnętrzny spokój.

Dlaczego ja się wtedy nie odezwałam ? Mogłam chociaż powiedzieć zwykłe okej, nie byłoby tej całej szopki i nieprzyjemnej atmosfery, którą stworzyłam przez, tak naprawdę pierdołę.

Powinnam to wyjaśnić, ale mam jakiś dziwny opór, bo źle się z tym czułam. 

Dla każdego wydaje się to błahe, lecz dla mnie... dla mnie też jest to błahe.

Ale przed nim się zatkałam i zastanawiałam co powiedzieć. Wyciągnęłam małe pudełeczko z kieszeni. Było od Draco, nadal nie otworzyłam mojego prezentu. Jakoś się bałam.

Zaczęłam je obracać, gdy nagle usłyszałam ten głos. Wiedziałam, że prędzej, czy później się pojawi.

- Nadal nie otworzyłaś ? - staną obok mnie i zaciągną się przyjemnym powietrzem.

- Tak jakoś wyszło - zaśmiałam się lekko nadal patrząc na pudełeczko.

Postanowiłam zobaczyć co tam jest, kiedyś musiałam z nim porozmawiać o tym i kiedyś musiałam otworzyć prezent od chłopaka, więc czemu by nie zrobić tego wszystkiego na raz.

Otworzyłam, a w środku był mały srebrny pierścionek, kiedy go tylko dotknęłam zaczęły wychodzić słowa, które wywołały u mnie śmiech.

"Zgodzisz się ze mną pójść na jakąś kolację jeszcze w czasie ferii ?"

Popatrzyłam na chłopaka uśmiechnięta.

-Pierścionek, kiedy tego potrzebujesz przypomina ci jakąś zabawną, lub lekko żenującą chwilę twojego życia, byś mogła się czasem uśmiechnąć. - powiedział uśmiechając się na moje szczęście. Na prawdę byłam szczęśliwa.

Rzuciłam się chłopakowi na szyję i tuliłam go naprawdę długo, ale nie przeszkadzało mi to.

Po chwili lekko zarumienieni odsunęliśmy się od siebie.

- Dziękuję... Nie musiałeś - powiedziałam zakładając pierścionek na palec. Był idealny.

- Bardziej ty nie musiałaś. Te perfumy to zapach, który mógłbym czuć cały czas. Mają w sobie wszystko. - uśmiechnął się.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz