22. Zamieszanie (4464 Słowa)

531 32 9
                                    


!!!   NIESPRAWDZANY   !!!


Znów ten dziwny sen. Był on niby nudny, bez większego sensu, ale chciałam trwać w nim jak najdłużej.

* Draco *

Obudziłem się ponownie świetnie wyspany. Ziewnąłem i popatrzyłem na Veronicę, która w najlepsze spała. Wyglądała ślicznie, spokojnie, mógłbym patrzeć na nią godzinami.

Wciąż nie wierzę, że jestem tu z nią, mam ją obok. 

Na zegarze widniała 6:58. Za chwilę będzie budzik, nie chcę by wyjeżdżała, nawet na kilka dni. Pomimo naszej obecnej relacji, w której chcę trwać jak najdłużej, boję się, że nie wróci.

Przedwcześnie wyłączyłem budzik i sam zająłem się pobudką.

Zacząłem od całowania jej szyi i  obojczyków.

- Jak nie wstaniesz, to nie przestanę - uśmiechnęła się, po czym jeszcze mocniej zacisnęła oczy.

- Osz ty - przygryzłem jej płatek ucha. W końcu przeszedłem do ust. Krótki pocałunek rozpoczął tak naprawdę ten dzień.

- Dzień dobry, Draco - otworzyła oczy i się przeciągnęła.

- Dzień dobry, Veronico - 

- O której musisz ruszać? - spytałem.

- O 8:40 idę do Ministerstwa, by coś tam jeszcze uzgodnić z Granger i o 9:00 mnie tu nie ma - podniosła się do siadu.

- Pójdę z tobą - powiedziałem.

- Nie musisz - położyła dłoń na mojej klatce piersiowej, uwielbiałem kiedy to robiła.

- Ale pójdę - złożyła delikatny pocałunek na moich ustach, który musiałem przedłużyć.

- Muszę się już ubierać - powiedziała i wstała. Zabrała przygotowane ubrania, ręczni, po czym poszła się myć. W tym czasie postanowiłem szybko przenieść się do mojego domu i też ubrać normalnie.

(koszula, garnitur, krawat) - standardowo. Ułożyłem szybko włosy i popsikałem się mocnymi, męskimi perfumami.

Wróciłem do domu Veroniki i stawiłem się do pokoju akurat kiedy wychodziła z łazienki. Miała na sobie czarne, długie i eleganckie spodnie z szerszymi nogawkami Biała koszula i czarna marynarka.

Zlustrowała mnie wzrokiem i wygrzebała z szafki biżuterię.

- Zapniesz? - podała mi srebrny naszyjnik z małym szmaragdem na końcu. Stanęliśmy przed dużym lustrem, odwróciłem ją plecami do siebie i nałożyłem naszyjnik powoli zapinając.

Patrzeliśmy na nasze odbicie. Wyglądaliśmy przy sobie... naprawdę dobrze.

- Dzięki - powiedziała gdy w końcu zapiąłem. Nałożyła nie za duże kolczyki i popsikała się perfumami, które były naprawdę pobudzające wszystkie zmysły.

- Idź już na śniadanie, ja muszę sprawdzić czy wzięłam wszystkie dokumenty - zrobiłem tak jak prosiła. 

Zszedłem na dół i dorwałem w ręce proroka codziennego. 


"Jeden z najpotężniejszych czarnoksiężników, Gellert Grindelwald żyje?! "

- Cholera - przeklnąłem.

- Co jest? - podałem jej gazetę.

- Kur*a mać, to miało nie wyjść! - usiadła i nerwowo zaczęła czytać.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz