2/32 "Widzę duchy" (9461 słów)

93 4 0
                                    

Veronica

Obudziłam się obok Dracon'a, który dalej był w krainie błogich snów.
Rozciągając się zerknęłam na zegar ukazujący godzinę 5:02.

Trzy godziny snu to nie za dużo, pomyślałam przypominając sobie pijacki wieczór i po części noc.
Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół zrobić sobie kawę.

Coraz częściej zaczęłam korzystać z Magii niewerbalnej, bo była niezwykle poręczna, co prawda wymagała większego nakładu pracy i skupienia, ale było warto.

Wspomnianym sposobem przyodziałam się w gruby, wełniany szlafrok i z parującym napojem wyszłam na taras.
Podziwiałam jak słońce wschodzi ponad horyzont budząc całą faunę i florę do życia.

-Piękny widok, nieprawdasz Veronico?- na całym ciele pojawiła mi się gęsia skórka, ten głos słyszałam ostatni raz w sądzie po porażce Voldemort'a.

Spojrzałam w stronę, z której wydobywał się dźwięk, opanował mnie strach. Na ławce, obok idealnie przystrzyżonego krzewu siedział mój ojciec, w dosyć niewyraźnej formie, lecz byłam pewna, że to on.

-Cz...czym jesteś?- to jedyne co udało mi się wykrztusić.

-Twoim ojcem jakbyś nie zauważyła- ten gardzący ton głosu otrzeźwił mnie bardziej, niż poranne świeże powietrze.

-Wiem kim, ale nie dokońca wiem czym-

-Zawsze byłaś bystra, ale z wiekiem chyba ta cecha ci się pogorszyła- poprawił się na swoim miejscu.

-Nie ważne czym, usiądź obok mnie- moje nogi same mną pokierowały, ponownie byłam jego marionetką, która tępo słucha jego rozkazów.

-Co planujesz zrobić?-spytał.

-Z czym konkretnie?-

-Z Grindelwaldem-

-Jest to prawda? W sensie, że jest on moim pradziadkiem- Nie wiem dlaczego prowadziłam dalej tą konwersacje i nie wiem czy to była jawa czy sen.

-Szczerze, sam nie byłem pewny. Znasz historię mojego ojca od Czarnego Pana, był jego dobrym przyjacielem, gdyby nie jego zbyt wielka fascynacja czarną magią i chęć bycia władcą całego świata, może dalej by żył. O samym Grindelwaldzie mało wiem, chociaż próbowałem się w to zagłębiać.- mówił spokojnie.

-To co mam zrobić? O Voldemorcie każdy wiedział, a Grindelwald jest przeszłością, nie ma nikogo żyjącego bliżej go z jego czasów, nie wiemy nic.- zwierzałam się i nie wiem czy słusznie, lecz pierwszy raz przeprowadziłam z "moim ojcem" tak spokojną i luźną konwersacje.

-Najpierw zastanów się po której chcesz stać stronie- spojrzał na mnie... tak łagodnie, z troską.

-Chce tylko zaznać spokoju- popatrzyłam się na ogród i wsłuchałam w rozbudzającą się przyrodę.

- Vee?- Usłyszałam zachrypnięty głos od strony domu, spojrzałam szybko na miejsce obok gdzie przed ułamkiem sekundy siedział mój ojciec.

- Co ty tu robisz o tej godzinie? I z kim rozmawiałaś?- spytał Draco rozglądając się na boki.

-Obudziłam się wcześniej i wyszłam by poukładać myśli- podeszłam do dalej zaspanego blondyna.

-Jak się spało?- od razu zmieniłam temat.

- W miarę dobrze, a tobie?-

- Również- ucałował mnie w czoło i weszliśmy do środka

Po wczesnym śniadaniu uznałam, że sytuacja z ogrodu była tylko moim wyobrażeniem spowodowanym małą ilością snu, alkoholem oraz stresem jaki zaprzątał moją głowę.
Postanowiłam także udać się wcześniej do Ministerstwa, przez moje wczorajsze opuszczenie dnia roboczego musiałam sprawdzić, czy nic nie wymagało mojego potwierdzenia.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz