25. "Cisza przed burzą" (4246 Słów)

464 27 10
                                    


!!!   NIE SPRAWDZANY   !!!


Obudziłam się przez jakieś krzyki z dołu. Pewnie coś zbili.

Spojrzałam na mój brzuch, do którego przytulony był Draco. Nagle coś zaczął mruczeć pod nosem. Oczywiście nie obyło się bez bólu głowy, ale widok zaspanego mężczyzny poprawił mi trochę humor.

Wczorajsze informacje już zaczynały napływać do mojej głowy, sprawiając mi duże obciążenie i natychmiastowe zmęczenie.

Zaczęłam głaskać blondyna po włosach, było to uspokajające, zarówno dla mnie jak i dla niego.

Powoli otworzył oczy.

- Kurwa mój łeb - mrukną, po czym spojrzał na mnie.

- Mam zejść? - spytał.

- Nie - delikatnie się uśmiechnęłam i dalej gładziłam po głowie.

- Co się wczoraj działo? - 

- Trochę popiliśmy, ty walnąłeś się w głowę, a później pomogłam ci wejść na górę. - westchną.

- Czyli nie najgorzej - 

- Nie najgorzej - przytaknęłam.

- Ale mnie suszy - stwierdził.

- Mnie też - przetarła oczy. Leniwie wstaliśmy i zeszlliśmy na dół.

Na dole wszyscy siedzieli z lekko podkrążonymi oczami i szklanką wody, lub kawy w dłoni.

- To był ciekawy Sylwester - powiedział Alex uważnie analizując nasz wygląd, a później reszta dołączyła.

- Vee, zapnij jeszcze jeden guzik. Nie że mi to przeszkadza, ale kusisz los - Blaise wskazał na mój biust, który prawie odsłaniał całe cycki. Nie no, świetnie.

- I czy to nie jest koszula Draco? - poruszyła brwiami Dafne.

- Zamknijcie się, lepiej powiedzcie co stłukliście - usiadłam za stołem. Ich miny diametralnie się zmieniły i zrobiły niepewne.

- Bo Theodor.. - 

- To nie była moja wina! - zmarszczyłam czoło, na za głośny ton mężczyzny.

- Nie drzyj się, Nott - pomasowałam sobie skronie.

- To było tak. Pansy zaczęła opieprzać Blaise'a, za to, że nie dał jej spać, później Theodor coś jęczał, że się drą, a Monica kazała mu się ogarnąć. Jemu coś się nie podobało jakoś zaczął wymachiwać rękami, a przechodzący obok Jack oberwał, potoczył się i przypadkiem zwalił obraz, który się podarł - wytłumaczyła Tracy.

Odchyliłam się i spojrzałam na obraz, który był podarty. Jakoś mnie to mało obchodziło, na strychu znajdowało się kilka podobnych, a nawet lepszych.

- Mogliście go chociaż wyrzucić - jęknęłam, po czym podeszłam do niego i zobaczyłam z tyłu niego kopertę, przymocowaną do ramy.

- Właśnie dlatego go nie wyrzuciliśmy - powiedziała Pansy.

- Co to jest? - wzięłam do rąk starą kopertę, nie było tam adresata, ani nadawcy.

- Może otwórz - zaproponował Draco, który podszedł do mnie.

- Jeśli to nie jest żart, czy coś, to znając moją rodzinę, nie jest to coś co można czytać na kacu, bo jak zwykle to złe wieści - obróciłam jeszcze kilka razy kopertę w dłoniach.

Dzieci, które nie miały wyboru - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz