Rozdział 14

41 3 0
                                    

4/4 ostatni na dziś!!!

Otwieramy cele Issacowi i wychodzimy ale niestety mamy problem. Jakaś zielona jaszczurka bo nawet nie wiem jak to nazwać zaczyna nas atakować. W korytarzu widzę jak Stiles i Derek leżą na podłodze i nie mogą się ruszyć. Nagle wszystko się dzieje tak szybko że i ja dostaję z ogona tego ochydztwa i padam na ziemię.

- Derek co to do cholery jest? - pytam.
- Nie wiem nigdy takiego stworzenia nie widziałem. - mówi.
- Nie mogę się nawet ruszyć. - mówię.
- Spokojnie ja już ruszam palcami u stóp. - mówi.
- A co jeśli coś się stanie Scottowi? - pytam.
- Da sobie radę jest silny. - mówi.

Po chwili w pomieszczeniu pojawia się Scott.

- Ten stwór uciekł. - mówi.
- A my przez niego nie możemy się ruszyć. - mówi Stiles.
- Dobra Derek weź Stilesa a ja Lily. - mówi Scott.

Po chwili jestem już na rękach chłopaka i wracamy do domu. Kolejnego dnia okazuje się że nowe stworzenie które grasuje w Beacon Hills zabija ludzi. To na pewno on zabił ojca Issaca. Chłopak to potwierdził kiedy razem z Derekiem odjeżdżali. Nie wiem kto to może być nawet. Ale wiem że Lydia i Jackson przeżyli ugryzienie alfy to musi być jedno z nich. Czułam się bezradna w tej kwestii bo nawet nie wiedziałam jak z tym walczyć. Dziś miał się pojawić nowy dyrektor w szkole. Nagła śmierć poprzedniego wszystkich zaskoczyła. Nie wiem co za idiota przyjdzie tutaj ale no cóż tak ma już być. Gdy wchodzimy do szkoły od razu zauważam dziewczyny więc kieruje się w ich stronę.

- Cześć dziewczyny. - mówię.
- Lily jak dobrze że jesteś. - mówi Alison.
- Coś się stało? - pytam.
- Tak mój dziadek został nowym dyrektorem. - mówi dziewczyna.
- Czyli co nie możemy ze sobą gadać.
- No właśnie nie. Teraz jestem kontrolowana na każdym kroku. - mówi.
- Współczuję ale no cóż potajemnie musimy się spotykać. - mówię.
- Tylko to nam zostało. - mówi.
- Dobra lecę do Scotta i Stilesa. - mówię i odchodzę.

Na wf trener wymyślił sobie wspinaczkę. Jestem w parze ze Stilesem ale chłopak nie ma ze mną żadnych szans no i gdy przychodzi nasza kolej wygrywam to starcie. Chłopaki śmieją się z Stilińskiego ale no cóż jestem wilkołakiem i nie miał żadnych szans. Kolejną parą była Erica i Scott. Dziewczyna z tego co wiem to ma epilepsje i nie może takich ćwiczeń wykonywać. Jednak trener chyba nie zwrócił uwagi. Po dziewczyna spada i zaczyna się trząść. Trener wzywa karetkę pogotowia i szybko zabierają ją do szpitala.

- Co za idiota jak on mógł nie wiedzieć że ona choruje. - mówię.
- Pewnie to przeoczył. - mówi Stiles.
- Idiota naprawdę. Może powinniśmy ją odwiedzić w szpitalu i zobaczyć jak ona się czuje. - mówię.
- Dobry pomysł jednak to ja się z nią wspinałem. - mówi Scott.
- No to postanowione.

Po lekcjach razem z chłopakami pojechaliśmy do szpitala. Odnaleźliśmy odpowiednią sale i weszliśmy. Dziewczyna leżała na łóżku odwrócona tyłem do nas.

- Cześć Erica jak się czujesz? - pytam.
- Jak mam się czuć jak wszyscy mnie widzieli w najgorszym dla mnie momencie. - mówi zrozpaczona.
- Spokojnie my to załatwimy. - mówię.
- Nie trzeba już i tak jestem ofiarą tej szkoły. Wiecie najgorsze jest to że wcześniej było dobrze ale gdy powstały telefony ,  ktoś to nagrał i wrzucił do sieci a ja stałam się jeszcze większym pośmiewiskiem. A teraz wyjdźcie bo chcę zostać sama. - mówi a my zgodnie z życzeniem dziewczyny wychodzimy. Gdy wracamy do domu pani Melissa krząta się w kuchni.

- O wróciliście myjcie ręce i siadajcie do stołu. - mówi.
- Pewnie już idziemy. - mówię.
.
Po chwili idziemy do łazienki i myjemy ręce. Gdy wracamy pani Melissa stawia na stół zapiekankę.

- Jeju jak ładnie pachnie. - mówię.
- Mam nadzieję że będzie wam smakować. - mówi a po chwili każde z nas nakłada sobie i zaczynamy jeść.
- Pychota naprawdę smakuje cudownie. - mówię.
- Cieszę się bardzo a co będziecie robić w weekend? - pyta.
- Ja to szczerze mam klasówkę z chemii więc będę się uczyć jeżeli coś oczywiście nie wypadnie. - mówię.
- A ty Scott? - pyta.
- Ja jeszcze nie wiem ale też może się poucze. - mówi chłopak.
- Nie może tylko na pewno. Mimo że Lily ci pomaga to twoje oceny nie są takie świetne. - mówi.
- Pomogę ci Scott wyjdziesz na prostą.
- Lily kochanie ty jesteś jego dziewczyną a nie nauczycielką. - mówi.
- Spokojnie dam radę on daje mi wsparcie więc ja jemu też muszę je dać. - mówię.
- Dlatego cię kocham. - mówi Scott.
- Ja ciebie też.

Po kolacji razem ze Scottem sprzątamy a potem ja idę pod prysznic. Po chwili dołącza do mnie chłopak.

- Dziękuję że mnie broniłeś przed mamą. - mówi kładąc ręce na moje biodra.
- Przecież to prawda kochasz mnie wspierasz więc i ja to robię. - mówię odwracając się do niego przodem.
- Jesteś najlepszym co mnie spotkało.
- Ty tak samo gdyby nie ty nie wiem czy nie dostałabym jakiejś depresji. - mówię.
- Nie mów tak jesteś najsilniejszą osobą jaką znam. - mówi.
- To tylko maska a tak naprawdę w środku jest krucho ze mną.
- Ja jestem teraz twoim oparciem. Gdy ty upadsz ja stoję i pomagam ci wstać. - mówi.
- Jesteś najlepszy nie mogłam wymarzyć sobie lepszego chłopaka. - mówię.
- Kocham cię. - mówi.
- Ja ciebie też bardzo. - mówię całując go.

Po wspólnym prysznicu i bardziej gorących chwilach kładziemy się do łóżka.

- Dobranoc kochanie. - mówi całując mnie w czoło.
- Dobranoc.

Kolejnego dnia gdy idziemy do szkoły czuję się dziwnie. Czuję że coś się stało i to ma związek z moim bratem. Gdy wchodzimy do szkoły na korytarzu stoi nowy dyrektor. Obserwuje mnie i Scotta intensywnym przeszywającym wzrokiem.

- Dzień dobry panie dyrektorze. - mówię.
- Dzień dobry. - odpowiada niechętnie a my odchodzimy w stronę szafek.
- Lily nie igraj z ogniem. - mówi Scott.
- Było nawet zabawnie w szkole nic nie może nam zrobić bo to miejsce publiczne. - mówię.
- Tak ale po za nią może cię dorwać. - mówi.
- Spokojnie ja tak łatwo się nie poddaje. ,- mówię.
- To na pewno.

W porze lunchu jest strasznie tłoczno. Każdy chcę usiąść i zjeść a mało miejsca. Siedzę i czekam aż Scott i Stiles do mnie dołączą. Nagle do stołówki wchodzi dziewczyna która zrobiła wielkie glow app swojego wyglądu i już wiem że to nową beta Dereka. Erica podchodzi do naszego stolika i zaczyna mówić.

- No widzisz Lily twój brat mnie uratował. - mówi.
- Raczej zniszczył życie bo teraz nie jest bezpiecznie na tworzenie nowych bet. - mówię.
- Mylisz się.

I się nie myliłam dziewczyna była za bardzo odważna. Myślała że wszystko można załatwić od tak i nie poniesie się konsekwencji a jednak.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa 💜

Lily Hale I Scott McCallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz