Rozdział 22

36 3 0
                                    

Kiedy Derek dowiedział się że to Chris Argent ma nam pomóc chciał roznieść Scotta ale go powstrzymałam.

- On nam pomoże przecież jest myśliwym i tropi wilkołaki. - mówię.
- Lily nigdy nie czerpaliśmy pomocy od łowców. - mówi Derek.
- Teraz czasy się zmieniły a ty nadal żyjesz przeszłością. - mówię.
- Nawet mnie nie denerwuj. - mówi.
- Pomoże nam inaczej mogą skrzywdzić kogoś rozumiesz. - mówię zła.

Po godzinie znajwia się Chris i zaczyna nam tłumaczyć jak złapiemy Core i Boyda.

- To są ich ślady. - mówię.
- To są wasze ślady ich zadeptaliście. - mówi.
- Pomoże nam pan ich złapać prawda?
- Tak tylko musicie znaleźć miejsce gdzie schowacie dwa wściekłe wilkołaki. - mówi.
- W szkole w archiwum mają stalowe drzwi może tam. - proponuje Scott.
- Dobry pomysł to teraz musimy rozstawić sprzęt. - mówi Chris.

I tak oto dzięki łowcy wiedzieliśmy że Coraz i Boyd wcale jeszcze nie dotarli do miasta i na pewno nie zabili tamtego mężczyzny z nad basenu. Goniliśmy ich aby dotarli w odpowiednie miejsce i tak właśnie dzięki temu uratowaliśmy ludzi którzy nocowali w lesie. Gdy dotarliśmy pod szkołę od razu zwabiliśmy ich w odpowiednie miejsce.

- Słyszę więcej niż 2 bicia serc. - mówię.
- Kto tam może być? - pytam.
- Nie wiem ale wejdę tam a wy zamknięcie drzwi za mną. - mówi Derek.
- Nie ma mowy oni mogą cię zabić. - mówię.
- Bez dyskusji Lily nie pozwolę zabić tamtej osoby. - mówi.
- Okej tylko szybko. - mówi Scott otwierając drzwi.

Derek szybko wchodzi a Scott zamyka w mgnieniu oka.

- Uduszę go jak tylko stamtąd wyjdzie. - mówię.
- Spokojnie wyjdzie jest silny i ma do kogo wracać. - mówi Chris.
- Mój brat to najbardziej szalony człowiek jakiego znam. - mówię.
- Ale jest bardzo zawzięty i lubi poświęcać się dla dobra innych. - mówi Scott.
- Tej cechy w nim nie lubię. - mówię.

Rano gdy budzę się nadal jestem w szkole i śpię oparta o ramię Scotta. Chłopak już nie śpi więc wstajemy i otwieramy drzwi do archiwum. Tam znajdujemy Dereka Boyda i Corę. Naszym tajemniczym gościem z wczoraj okazała się nasza nauczycielka angielskiego.

- Nudzi się pani w domu co? - pytam.
- O czym ty mówisz? - pyta.
- Gdyby nie mój brat już by pani nie żyła. - mówię pokazując jej pazury.
- Ty też jesteś...
- Jestem a teraz niech się pani zastanowi nad swoim bezmyślnym zachowaniem. - mówię.

Kobieta patrzy jeszcze na mnie a późnej wychodzi.

- Nieźle jej powiedziałaś. - mówi Alison.
- Kretynka żeby siedzieć w szkole po nocy. - mówię.
- No właśnie nudzi jej się. - mówi dziewczyna.
- Nie wiem ale najwyraźniej tak. - mówię.
- Musimy ich zabrać. - mówi Chris pokazując na Boyda i Corę.
- No tak przecież ich tak nie zostawimy tutaj. - mówię.

Potem transportujemy Corę i Boyda do loftu Dereka. Na kanapie kładziemy ich oboje aby odpoczęli a sami ruszamy do siebie. Przebieram się szybko i ruszamy do szkoły gdzie bliźniacy i Isaac mają konfrontacje.

- Scott Lily to oni tak poturbowanli tą dziewczynę są ze stada Alf. - mówi Issac.
- Nie możemy robić porachunków w szkole Issac. - mówi Scott.
- Ale to oni mogli zabić Erice. - mówi zły.
- To tragedia że ona nie żyje ale nie możesz tego robić w taki sposób. - mówię.
- Lily wiesz że chcę dobrze. - mówi.
- Ty idioto myślisz że zabijanie to dobra zemsta a tak poza tym to oni są alfami a ty tylko betą i nie dasz im rady. - mówię.
- Ale...
- Żadne ale koniec tematu. - mówię.

Potem każde z nas idzie na lekcje. Siadam w klasie a obok mnie siada jeden z bliźniaków.

- Ty jesteś siostrą Dereka. - mówi.
- Jestem a co ci do tego. - mówię.
- Twój brat by nam się przydał. - mówi.
- Oj raczej nie pójdzie na wasze propozycje. - mówię.
- Jeszcze zobaczymy. - mówi przekonująco.
- Nie wiem który jest który ale chłopaku nie bądź taki hop do przodu bo ci tyłu zabraknie. - mówię.
- Jestem Aiden a ty jesteś dobrze wygadana. - mówi.
- No cóż w tym świecie trzeba skoro jestem jako jedyna dziewczyną. - mówię.
- Twoja przyjaciółka też jest więc nie jesteś sama. - mówi.
- Skup się na lekcji a nie. - mówię.

Po tych słowach chłopak się nie odzywa i słucha nauczycielki. Czy on myśli że mój brat się do nich przyłączy co za idiota. Jestem ciekawa kto jest przywódcą tego stada. Z tym to muszę iść do Dereka.

Po lekcji idę się przebrać bo mamy wf.
Razem z dziewczynami wychodzimy i okazuje się że mamy biegać. Szykują się zawody i to dlatego chodź nie wiem czy któraś z nas się zakwalifikuje. Chociaż może ja z moją nadprzyrodzoną siłą. Przecież mogę to wykorzystać dla dobra drużyny czyż nie. Biegniemy trasą wyznaczoną przez trenera. Nagle widzę jak bliźniacy pierwsi biegną a za nimi Issac. Scott biegnie zaraz za chłopakiem. Muszę przyspieszyć bo zaraz się pozabijają. Dobiegam i widzę jak Issac siedzi na jednym z bliźniaków.

- Issac przestań! - krzyczy trener.
- Issac!! - krzyczy Scott i chłopak się odrywa od bliźniaka. Trener patrzy ze zdziwieniem na Scotta.

Nagle znajdujemy chłopaka z ostatniej klasy który przy drzewie siedzi martwy. Dziewczyny wszystkie wpadają w pisk.

- Wszyscy odsunąć się. - mówi trener.
- Panie trenerze trzeba zadzwonić do szeryfa. - mówi Scott.
- Masz rację trzeba zadzwonić. - mówi.

Po 30 minutach docierają odpowiednie służby. Szeryf zabiera dowody i po godzinie wracają na komisariat razem z ciałem.

- Wszyscy wracamy do szkoły. - mówi trener.

Po tym incydencie każdy w szkole siedzi jak na szpilkach. Kto zabił jedynego z naszych uczniów i co do licha dzieje się w naszym miasteczku. Po lekcjach od razu udałam się do brata aby zobaczyć co się dzieje z Corą i Boydem. Wchodzę do loftu bez pukania i zastaję brata walczącego z siostrą.

- No takiego czegoś się nie spodziewałam tutaj przychodząc. - mówię.
- Lily tak się cieszę że cię widzę. - mówi Cora przytulając mnie.
- Ja też nawet nie wiesz jak się cieszę że żyjesz. - mówię mając łzy w oczach.
- Jestem taka szczęśliwa że tu jestem i że wy tutaj jesteście. Słyszałam o nowym Alfie który jest z rodziny Hale i musiałam tu wrócić. - mówi.
- Tak alfą byłaby Laura ale nasz kochany wuj ją zabił dla statusu. - mówię.
- Nie bądź taka sarkastyczna droga Lily. - mówi Peter.
- Wiesz że dla mnie nie istniejesz. - mówię.
- Możliwe ale chciałem wytłumaczyć naszej kochanej Corze dlaczego to zrobiłem. - mówi.
- Już jej powiedziałam dla statusu i aby szybciej wyzdrowieć. - mówię sarkastycznie.
- Kocham twój charakter naprawdę. - mówi śmiejąc się.
- A ja twojego nie. Dlaczego Derek jeszcze go tu trzymasz? - pytam.
- Jest mi potrzebny dziś był tu Deucalion z Kali mam dziś z nimi spotkanie jutro wieczorem. - mówi.
- Pójdziemy wszyscy z tobą bo na pewno bez walki się nie odbędzie.
- Nie mogę was poświęcić.
- Weź nawet tak nie mów i tak ci pomożemy. - mówię.

I tak właśnie nastał czas spotkania z Deucalionem i jego stadem. Derek stoi wraz z Boydem i Issacem a my chowamy się w drugim planie. Nie wiadomo co ślepemu wilkołakowi strzeli do głowy. Już wiedziałam kto jest ich przywódzcą bo spotkaliśmy go w szpitalu razem ze Scottem na początku września. Deucalion doskonale wtedy wiedział kim jesteśmy i co robimy.

Niestety negocjacje z nim są do kitu i odpalamy plan b. Razem z Issacem staram się pokonać olbrzyma jakim są bliźniacy ale to na marne. Cały czas nas pokonują i lądujemy na ścianie. Tak trwa już kilkanaście minut. Nagle widzę jak Enis i Derek walczą a po chwili obaj spadają w przepaść. Widzę tylko wzrok mojego brata jakby mnie nim przepraszał.

- Nie !!! - krzyczę.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa 💜

Lily Hale I Scott McCallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz