Rozdział 18

38 5 3
                                    

Dziś jest kolejna pełnia. Nie czuję się jakoś źle czy coś ale wiem że będzie dużo się działo. Zawsze tak jest że w ten dzień najwięcej się dzieje. Po za tym mamy zaproszenie do Lydi na urodziny. Szykowaliśmy się aby dziewczyna wiedziała że staraliśmy się dla niej. Zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy po czym przyszedł czas na sukienkę.

Gdy zeszłam na dół czekał już na mnie Scott

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy zeszłam na dół czekał już na mnie Scott.

- Pięknie wyglądasz kochanie. - mówi po czym całuje mnie w policzek.
- Ty też wyglądasz nieźle. - mówię.
- To co idziemy. Stiles powiedział że będzie już tam na nas czekał. - mówi.
- No tak on za Lydią szaleje. - mówię.
- Tak tyle lat a on nadal zakochany w niej. - mówi.
- Na tym polega miłość choć nie wiem czy jego to już jest obsesja. - mówię.
- To też jest możliwe ale wiesz jaki jest Stiles. - mówi.
- No tak a teraz chodźmy bo impreza czeka. - mówię.

Potem wsiadamy do auta i jedziemy pod dom Lydi. Nie dochodzą z niego żadne rozmowy ani śmiechy coś jest nie tak. Dziewczyna otwiera nam drzwi i jest uśmiechnięta ale wiem że coś się za tym kryję. Od Stilesa dowiadujemy się że nikt nie przyszedł i nawet nie miał zamiaru.

- Musimy coś zrobić olewamy ją już kilka tygodni. - mówię.
- Ja zadzwonię do chłopaków z drużyny. - mówi Scott.
- Ja zadzwonię do drużyny pływackiej. - mówi Alison.
- A ja ściągnę trochę dziwnych ludzi. - mówi Stiles.

Tak więc po wykonaniu telefonów po godzinie dom Lydi Martin pęka w szwach. Ludzie świetnie się bawią a gospodyni jest uśmiechnięta co najważniejsze. Ja właśnie szukam Scotta popijając pącz. Nagle widzę że coś się dzieje Stiles coś mówi do chłopaka ale ten jednak nie reaguje więc ruszam w ich stronę.

- Stiles co się dzieje? - pytam chłopaka.
- Coś się dzieje z Scottem to przez ten pącz nie pij go lepiej Lily. - mówi.
- Scotty kochanie jestem tutaj. - mówię do chłopaka.
- Lily przecież byłaś tam. - mówi pokazując na schody.
- Cały czas byłam przy basenie. Rozmawiałam z Alison nie było mnie przy schodach. - mówię.
- Coś się dzieje to przez ten pącz.

Po chwili słyszymy jak ktoś woła o pomoc. W basenie znajduje się Matt który jak widać nie umie pływać. Scott rzuca się do basenu aby pomóc chłopakowi. Po chwili obydwoje są już na brzegu a ja analizuje tą scenę. Deaton powiedział że to pan kanimy boi się wody a teraz właśnie mam dowód że to może być Matt. Jednak wolę poczekać z moimi oskarżeniami ale widzę że Scott też się domyślił. Po imprezie wracamy do domu razem z Scottem.

Po pełni dowiadujemy się że Lydia wskrzesiła Petera i ten teraz żyje ale nie ma takiej mocy jak wcześniej. Jednak nie to było najważniejsze Jakson nadal grasował a my nie wiedzieliśmy jak mamy udowodnić że to Matt nim kieruję. Jednak przełom zrobił się gdy kamera nagrała go jak wychodził od jednej dziewczyny ze szpitala i na pewno to on ją zabił. Tak więc my teraz czekamy na panią Melissę aby złożyła zeznania. Czekamy ale jednak ktoś nam przeszkadza. Na komisariat wchodzi Matt a za nim Jakson pod postacią kanimy.

- No proszę takie miłe spotkanie. - mówi chłopak.
- Czego tu szukasz? - pytam.
- Macie coś co jest mi bardzo potrzebne. - mówi.
- Czego chcesz? - pyta Scott.
- Jesteście istotami nadprzyrodzonymi Lily i Scott jako wilkołaki Lydia też czymś jest Derek wilkołak. Jakson jako kanima. A ty Stiles w co się zamieniasz? - pyta.
- Yeti ale to w sezonie zimowym. - mówi żartując.
- Robisz sobie ze mnie jaja. A ja potrzebuję waszego zapisu wszystkich istot nadprzyrodzonych. - mówi.
- Chodzi ci o bestiariusz? - pytam.
- Nie wiem jak wy to nazywacie. - mówi.
- A po co ci ten bestiariusz? - pyta Scott.
- Po to. - pokazuje odkrywając koszulkę a tam widać łuski jak u kanimy.
- To się nazywa równowaga w naturze zabijasz niewinnych ludzi i to dlatego. - mówię.
- Nic nie wiesz a teraz ruszcie się twoja mama Scott przyjechała. Czy wie że biegasz po nocach jako wilkołak? - pyta patrząc na chłopaka.
- A co cię to obchodzi co? - pytam.
- Lily ślicznotko zamknij się bo jeszcze oberwiesz. - mówi.

Potem akcja dzieje się w zawrotnym tępie. Pani Melissa zostaje wsadzona do celi przez Matta a pan Stiliński przywiązany obok celi. My za to musieliśmy pokonać tego idiotę. Na nasze nieszczęście Scott oberwał kulkę a pani Melissa chciała go opatrzeć i się wydało widziała nas w naszych drugich wcieleniach. Widziałam jej strach bała się nas i szczerze miała czego. Mogliśmy powiedzieć jej wcześniej a wtedy może by nas zrozumiała. Później dowiedzieliśmy się że Matta zabił Gerard i to teraz on jest właścicielem kanimy a my mamy przerąbane.

Kilka dni później razem ze Scottem wracamy do domu po szkole. Zastajemy jednak tam Gerarda który przetrzymuje panią Melissę za pomocą Jaksona.

- Dacie mi tego czego ja chcę a ona będzie bezpieczna. - mówi.
- Scott Lily proszę zgódźcie się. - mówi zrozpaczona.
- Wyjdź porozmawiamy na zewnątrz. - mówi Scott.

Gerard przystaje na jego propozycję i wychodzą a ja zostaję z mamą Scotta.

- Lily czy wy jesteście bezpieczni? - pyta.
- Nie zawsze ale staramy się abyśmy byli chodź jest to bardzo trudne. - mówię.
- Dzieci wy ratujecie całe miasteczko a nikt o tym nawet nie wie. - mówi.
- I tak będzie najlepiej jak tak zostanie. Ludzie nie są gotowi aby poznać świat nadprzyrodzony. Pani zareagowała gwałtownie i nie odzywa się pani do nas. To co ludzie o nas będą sądzić. Jesteśmy potworami?
- Lily ja bardzo cię przepraszam to był dla mnie szok i musiałam to przetrawić. - mówi.
- Rozumiem panią. Ja jestem wilkołakiem od urodzenia i to właśnie przez moje pochodzenie moja rodzina zginęła. - mówię mając łzy w oczach.
- Lily kochanie teraz to my jesteśmy twoją rodziną. Jesteś dla mnie jak córka i nie wyobrażam sobie jakby cię tu nie było. - mówi a po chwili mnie przytula. Czuję się tak bezpiecznie tak jak w domu u mamy w ramionach.
- Dzięki pani poczułam że jestem normalną nastolatką a nie wilkołakiem na którego tylko polują. - mówię.
- Tu jesteś bezpieczna i nie ważne czym jesteś. Kocham cię tak samo jak Scotta. - mówi.
- Jest pani najlepszym co mnie w życiu spotkało. No może jeszcze Scott. - mówię.
- A co to za łzy? - pyta Scott wchodząc do pomieszczenia.
- Łzy szczęścia liczą się? - pytam.
- Oczywiście mam przy sobie dwie najważniejsze kobiety i to jest teraz najważniejsze. - mówi przytulając nas.

I to była piękna chwila przed chwilą grozy.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że rozdział się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa 💜

Lily Hale I Scott McCallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz