Rozdział 21

48 1 4
                                    

3/3 ostatni na dziś!!

Dziewczyna która miała wypadek razem z Issacem chciała jak najszybciej zobaczyć się ze Scottem i na dodatek mną. Nie wiemy co jej się stało a Issac jest ranny i do tego nieprzytomny. Wiemy tyle co nic. Jednak rany Issaca nie leczą się tak szybko bo zadał je wilkołak rangi Alfy. Coś czuję że to będzie jeden wielki armagedon. Po tym wszystkim jedziemy do Dereka aby pomógł Scottowi z tatuażem. Tak wiec po przywitaniu się z bratem i wymienieniu spojrzeń z wujkiem Derek przystąpił do działania. Scott musiał trochę pocierpieć skoro chciał aby tatuaż był widoczny. Stiles gdy Derek zaczął przypalać skórę Scotta od razu zemdlał. Jest odważny ale gdy zobaczy dużo krwi albo igły i tym podobne to mdleję. Po wszystkim zbieraliśmy się już do domu aż Scott zobaczył że mój brat pomalował drzwi ale tylko z jednej strony. Wyciąga pazury i zaczyna drapać po chwili ukazuję się jakiś znak.

- Co to jest Derek? - pytam.
- Nic co powinno was interesować. - mówi.
- Co to jest do cholery?! - ponawiam pytanie.
- To znak stada alf. - mówi Peter.
- Co informują nas że tu przybędą? - pytam.
- Oni już tu są. - mówi Derek.
- Co my teraz zrobimy? - pytam.
- Ja z Issacem całe wakacje szukamy Ericy i Boyda. - mówi Derek.
- Jak to? - pytam.
- Zaginęli a ja podejrzewam że to sprawka alf. - mówi Derek.
- Wiecie gdzie się znajdują? - pytam.
- Issac śledził ich ale na marne bo nic nie pamięta. - mówi.
- Deaton może coś na to poradzi. - mówię.
- Nie chcę go o nic prosić. - mówi.
- Nie bądź egoistą Derek. - mówię.
- Lily nie wiesz jak to jest być alfą. - mówi zły.
- Masz rację nie wiem ale chcę ci pomóc abyś odzyskał stado. - mówię.
- Nie to miałem na myśli przepraszam.
- Nic się nie stało niech Issac przyjdzie wieczorem do kliniki. - mówię.
- Jaka ty się władcza zrobiłaś. - mówi.
- No a jak braciszku trzeba bo inaczej się w tym świecie nie da. - mówię.
- To widzimy się wieczorem.
- Okej do zobaczenia.

Potem wracamy do domu jestem taka zmęczona ale muszę odrobić lekcje i akurat będę mogła iść do kliniki aby
dowiedzieć się gdzie znajduje się Erica i Boyd. Derek może się wściekać ale to Deaton znał naszą mamę i był jej dobrym przyjacielem. Niech się za dużo nie wychyla bo nie wie tyle co Deaton. Przy odrobiniu lekcji Scott dużo mi przeszkadzał i jego dekoncentracja mnie była nie do wytrzymania skoro miałam mieć odrobione dobrze lekcje.

- Scotty skarbie wiesz że chcę mieć dobrze odrobione te lekcje. - mówię.
- Wiem jesteś zdolna ale nie mogę się powstrzymać. - mówi.
- Miałeś całe wakacje jeszcze ci mało? - pytam
- Cały czas jest mi ciebie mało. - mówi.
- Musisz teraz się trochę powstrzymać  mamy na głowie co innego. - mówię.
- Za godzinę przecież mamy się tam z nimi spotkać. - mówi.
- Dla ciebie godzina to mało. - mówię.
- Jestem wilkołakiem to dlatego. - mówi uśmiechając się.

Po tej rozmowie wreszcie i on usiadł do lekcji z dziś. Przecież tamta nowa idiotka by nas zabiła gdybyśmy nie nadrobili materiału. Czuję że będą z nią kłopoty i to duże. Po godzinie wreszcie mogliśmy się zebrać i jechać do kliniki. Znowu musiałam wsiąść na motor ale Scott nie szarżował więc było super. Gdy dotarliśmy reszta już na nas czekała.

- I jak wiecie jak odzyskać pamięć? - pytam.
- Tak jest jeden sposób ale bardzo ryzykowny. - mówi Deaton.
- Dlaczego? - pyta Scott.
- Issac musi zanurzyć się w wannie pełniej lodu aby jego tętno spadło do minimum. - mówi.
- Jak to do minimum? - pytam.
- Na granicy życia i śmierci. - mówi.
- Zgadzam się musimy się dowiedzieć gdzie jest Erica i Boyd. - mówi Issac.
- Issac na pewno to jest ryzykowne. - mówi Scott.
- Tak muszę to zrobić. - mówi.
- Jesteś gotowy? - pyta Deaton.
- Tak. - mówi chłopak.

Po chwili wchodzi do wanny i zanurza się w niej. Widzę jak walczy z wyjściem z niej ale ma jednak silną wolę. Deaton zaczyna zadawać mu pytania na temat tamtej pamiętnej nocy. Chłopak odpowiada na nie i po chwili wiemy gdzie znajdują się bety mojego brata ale jest jeden haczyk. Issac widział tam martwe ciało Ericy więc nie wiemy czy to prawda czy może jednak nie. Miejmy nadzieję że dziewczyna żyje. Issac wychodzi z wanny i ubiera się jednak nie pamięta co nam powiedział.

Pełnia przyszła szybciej niż przypuszczaliśmy i to właśnie dziś mieliśmy uwolnić Boyda i Erice. Ja Scott i Derek mieliśmy się przedostać do banku narodowego przekopując się przez ścianę. Przez łoki toki Peter z Stilesem mieli nam mówić w którą stronę mamy iść. Tak więc stoimy w odpowiednim miejscu i zaczynamy po woli wchodzić do banku. Po kilkunastu minutach prawie jesteśmy na miejscu.

- Scott musicie zawrócić. - mówi Stiles przez łoki toki.
- Nie ma mowy Stiles jesteśmy już na miejscu. - mówi Scott gdy wchodzimy do banku.
- Derek oni nie widzieli pełni od 3 miesięcy wiesz co to oznacza. - mówi Peter.
- Musimy ich uratować. - mówi Derek.

Potem idziemy szukając zaginionych wilkołaków. Nagle znajdujemy Boyda i jakąś dziewczynę ale nagle widzę w niej moją siostrę Corę. Alison rozsypała zmielony jarząb wokół nas i dzikich bet. Już wiedziałam że Erica nie żyje. Gdyby żyła byłaby tu z nimi a jej nie ma. Cora i Boyd bardzo byli silni i nie mogliśmy z nimi wygrać tej walki. Jednak gdyby poszli na wolność skrzywdziliby innych ludzi. Gdy czułam że tracę siły Alison wykonała ruch. Przerwała krąg w którym się znaleźliśmy i wypuściła wilkołaki.

- Coś ty zrobiła!! - krzyczy Derek.
- Uratowałam ci życie nie musisz dziękować. - mówi.

Każde z nas przeszukuje bank wzdłuż i wszerz. Derek znajduje martwe ciało Ericy. Zaczyna płakać a ja nie wiem co mam zrobić. Wiem tylko że musimy jak najszybciej znaleźć Core i Boyda.

- Myślisz że wszystko jest takie łatwe w życiu? - pyta Derek Alison.
- Nie mogłam patrzeć oni byli od was silniejsi i mogli was zabić. - mówi.
- Zabić to mogła twoja matka Scotta. - mówi Derek.
- Derek ona nie miała tego wiedzieć. - mówię zła.
- Lily Scott o czym on mówi? - pyta.
- O tym że gdy chcieliśmy złapać Jaksona w klubie wtedy twoja matka schwytała mnie i chciała zabić rozpuszczając w powietrzu wilcze ziele. - mówi Scott.
- To nie możliwe. - mówi dziewczyna.
- Taka prawda Alison nie chcieliśmy ci o tym mówić. - mówię.
- Dlaczego nie? - pyta.
- Bo nie chciałam abyś tak zapamiętała matkę. - mówię.
- A jednak powinnaś. - mówi i po chwili wychodzi.
- Tak może i powinnam ale ona i tak tego nie zrozumie. - mówię.

Potem jedziemy motorem Scotta za śladami Cory i Boyda ale niestety coś idzie nie tak. Śledząc ich nie wiemy gdzie się znajdują. Derek jest coraz bardziej zdenerwowany a ja martwię się o ludzi z Beacon Hills. Nagle dostaje telefon od Stilesa.

- Lily Lydia znalazła ciało nad basenem. - mówi.
- Jak to znalazła? - pytam.
- Zadzwoniła do mnie cała roztrzęsiona że znalazła ciało. Wyszła z domu i coś ją ciągnęło w to miejsce i nagle znalazła martwego chłopaka.
- Myślisz czy mógł go zabić wilkołak? - pytam.
- Nie wiem ale ma rozciętą szyję i nic po za tym. - mówi.
- Stiles jak coś zauważysz to dzwoń do mnie. - mówię.
- Nie ma sprawy. - mówi i się rozłącza.
- Nie możliwe żeby tak szybko przedostali się do miasta. - mówi Derek.
- Musimy poprosić kogoś o pomoc. - mówi Scott.
- Masz kogoś konkretnego na myśl? - pytam.
- Tak muszę wykonać tylko jeden telefon. - mówi i po chwili odchodzi.

Gdy wraca mam nadzieję że ma dobre wieści.

- Pomoże nam. - mówi.
- A kto to? - pyta Derek.
- Chris Argent.

I już wiem że będą kłopoty.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że rozdział się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa 💜

Lily Hale I Scott McCallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz