Otwieram oczy i od razu widzę że jestem w szpitalu.
- Co ja znowu tu robię? - pytam.
- Znowu wpakowałaś się w kłopoty i tutaj trafiłaś. - mówi Scott.
- Przecież wyszłam tylko po leki dla Hayden. - mówię.
- Tak i porządnie przez to oberwałaś.- mówi.
- Słyszałam jakieś szuranie a później tylko ciemność. - mówię.
- Miałaś dużo szczęścia plus jest taki że jesteś wilkołakiem. - mówi pani Melissa.
- Do czegoś ta moja druga natura się przydaje. - mówię z uśmiechem.
- Lily czy ty wreszcie możesz przestać żartować na temat swojego stanu zdrowia. - mówi zły Scott.
- Proszę cię przestań nie mam zamiaru się z tobą kłócić o tak bezsensowną rzecz.
- Ty nawet nie bierzesz tego do siebie że mogłaś zginąć.
- Biorę ale wiesz że jestem wolnym człowiekiem.
- Poddaje się naprawdę rób co chcesz ja się poddaje. - mówi podnosząc się z krzesła.
- Proszę cię zostań nie chce być teraz sama. - mówię.
- Wreszcie zrozumiałaś że się o ciebie martwię? - pyta.
- Wiem że się martwisz i to na prawdę doceniam. Kocham cię i nie chcę cię stracić. - mówię.
- Też cię kocham i wiesz że zawsze będę przy tobie.Tej nocy chłopak został przy mnie a ja przytulałam się do niego cały czas sprawdzając czy przy mnie jest. Nie chciałam go stracić on tak naprawdę sprawił że zaczęłam normalnie żyć. Gdyby nie on nie wiem co by teraz ze mną było.
Kolejnego dnia mogłam już wyjść ze szpitala i wreszcie wrócić do domu. Obiecałam Scottowi że będę na siebie uważać dlatego od teraz nie będę tak ryzykować. Dowiedziałam się także o porwaniu Liama i jego dziewczyny. Scott był cały czas w kontakcie z naszymi przyjaciółmi.
- Przecież wiesz że mogę pomóc to nie jest jakieś ryzykowne. - mówię.
- Oczywiście że jest a ty miałaś wstrząs mózgu co bardzo mnie niepokoi. - mówi.
- To ja teraz sobie grzecznie posiedzę w domu a ty wyjdziesz tak? - pyta.
- Taki jest plan ale dołączy do ciebie Lydia abyś nie była sama. - mówi.
- Uduszę cię kiedyś za decydowanie za mnie. - mówię.
- Tez cię bardzo kocham pamiętaj o tym. - mówi wychodząc.Kilka minut po nim do domu przychodzi wspominana przez chłopaka dziewczyna.
- Nienawidzę siedzieć bezczynnie na dupie kiedy nasz przyjaciel jest niewiadomo gdzie. - mówię.
- Ja też ale mogliby mnie zmyć z tej powierzchni ziemi. - mówi.
- Oj Lydia ty swoim głosem byś ich zmiotła. - mówię.
- Jesteś na prawdę kochana.
- Po to tu jestem. Byłyśmy we trzy a teraz została nas dwójka więc musimy trzymać się razem. - mówię.
- Mi też jej brakuje. - mówi przytulając się do mnie.
- To co może zrobimy sobie koktajle malinowe? - pyta.
- Pewnie czemu nie skoro i tak nie możemy im pomóc. - mówię.
- No i świetnie a teraz możemy przestać myśleć o tym tylko się zrelaksować jak za starych dobrych czasów. - mówi.I tak za radą dziewczyny zrobiłyśmy sobie dzień spa i innych różnych babskich rzeczy. Wieczorem Scott wrócił i powiedział że to Theo pomógł znaleźć naszych przyjaciół. Moim zdaniem chłopak czegoś chciał albo serio nam pomagał. Ja niestety myślałam dalej że to pierwsze. Kolejnego dnia dostałam telefon tym razem od Masona który powiedział że to jego nowa sympatia jest kolejną chimerą. Nie wiem co tak ci doktorzy się uczepili bliskich nam osób ale coraz bardziej mnie to denerwowało.
- Co się stało kochanie? - pyta Scott wchodząc do łazienki.
- Corey nowy chłopak Masona jest nową chimerą. - mówię.
- Co ich łączy bo się naprawdę gubię? - pyta Scott.
- Tego musimy się dowiedzieć dziś. - mówię.
- Musimy jechać do mamy aby zobaczyć karty zdrowia. - mówi.
- Tak to ja się ubieram i jedziemy do szpitala. - mówię.W szpitalu od razu kierujemy się do archiwum gdzie czeka już na nas mama Scotta.
- Wyjęłam karty zdrowia wszystkich chimer. - mówi pokazując na teczki.
- Kurde trochę tego jest. - mówię.
- Niestety doktorzy nie próżnują. - mówi pani Melissa.
- No tak teraz będziemy mogli przewidzieć kogo mogą porwać. - mówi Scott.
- Tak tylko co je łączy? - pytam patrząc w karty zdrowia.
- Każda z tych osób miała przeszczep. - mówi pani Melissa.
- Czyli musieli mieć coś przeszczepione aby stać się chimerą? - pytam.
- Na to wygląda nic innego ich nie łączy. - mówi Scott.
- Czyli jednak teraz coś już wiemy. - mówię.
- Corey jest z Masonem czy on też będzie porażką? - pyta Scott.
- Nie wiem ale jak nie to jak wygląda sukces. - mówię.
- Musimy na niego poczekać. - mówi.
- Ile jeszcze zginie nastolatków przez tych idiotów.Po moich słowach wychodzimy ze szpitala aby spotkać się z przyjaciółmi i powiedzieć im czego się dowiedzieliśmy. Niestety dostajemy też wiadomość od Lydii i Stilesa że złodziejem chimer jest Parrish zastępca szeryfa. Tak naprawdę wiedzieliśmy że on czymś jest ale nie wiedziałam że może się okazać kimś kto będzie wynosił ciała nastolatków.
Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że się wam spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!
Pozdrawiam Wiktoliaaa 💜
CZYTASZ
Lily Hale I Scott McCall
FanfictionDziewczyna która przeżyła pożar. Został jej tylko brat i wujek oraz siostra Laura. Decyduje się wrócić do szkoły i ją skończyć. Niedługo później poznaje nowego wilkołaka i chcąc mu pomóc zbliża się do niego co działa w dwie strony. Co się z nimi sta...