Rozdział 11

70 7 0
                                    

DZIŚ MINI MARATON MAJÓWKOWY !!
1/4

Połączyliśmy siły z wrogiem co jest dla mnie nie pojęte ale nie mieliśmy wyjścia. Chciałam jak najszybciej ocalić brata który jak się okazało znajdował się pod posiadłością Argentów. Razem ze Scottem gdy weszliśmy od razu na drodze stanęła nam Kate.

- Więc to on jest nową betą. - mówi do Dereka.
- Nikt nikogo nie zabił a ty torturujesz niewinnego. - mówię.
- Oj Lily kochana siostra Dereka może to od ciebie zacznę zabijąc cię. - mówi śmiejąc się.
- Nikt nigdy nie skrzywdzi mojej siostry. - mówi Derek rozrywając więzy.

Potem powala Kate i uciekamy wszyscy z tego więzienia. Choć czuję że jeszcze się spotkamy i to nie w najlepszych okolicznościach.

- Derek wszystko w porządku? - pytam.
- Tak Lily nie musisz się martwić jest okej. - mówi przytulając mnie.
- Nie rób tak więcej bo tego nie przeżyje. - mówię.
- Spokojnie wzięli mnie z zaskoczenia to dlatego. - tłumaczy się.
- Ona powinna zginąć. - mówię.
- Jeszcze przyjdzie na nią czas zobaczysz Lily. A tobie Scott dziękuję też że pomogłeś mojej siostrze. - mówi
- To nic takiego wiesz że zawsze jej pomogę nawet jeśli będzie to złe.
- Tylko pamiętaj masz ją traktować jak księżniczkę. - mówi.
- Już to robi a ty nie musisz się wtrącać w mój związek. - mówię.
- Lily ja tylko go ostrzegam. - mówi.
- Spadaj. - mówię do brata.

Po tej rozmowie chcieliśmy wcielić plan w życie. Kate musiała zapłacić za podpalenie naszych bliskich. Chcieliśmy aby i jej brat dowiedział się co zrobiła i że zabiła niewinne osoby. Zebraliśmy się całą czwórką przed spalonym domem. Dołączyła do nas Alison która celowała w nas z łuku. Nie wiedziałam co się stanie tego wieczora. Kate z Chrisem także dotarli kobieta chciała nas od razu zabić lecz pojawił się Peter w postaci Alfy. Wiedziałam że musi być jakaś prowokacja z jego strony. Bez tego nie byłoby przedstawienia. Trzymałam się kurczowo ręki Scotta. Ten wiedział jak bardzo się stesowałam. Chciałam zapobiec tej rzezi ale niestety Peter zabił Kate która wyjawiła przed wszystkimi że podpaliła mój rodzinny dom. Jej brat był wściekły ale nic już nie mógł poradzić. Chciałam aby już to się skończyło. Po chwili Peter chcę zabić także dwóch innych łowców ale na drodze staje mu ja ze Scottem. Stiles dzięki Lydi podpala Petera kwasem który go powala. Gdy jest już w postaci człowieka podchodzi do niego Derek który go zabija. Ja momentalnie zamykam oczy. Derek wstaję od martwego Petera i mówi.

- Teraz to ja jestem alfą.
- Derek mogliśmy to inaczej zrobić. - mówię.
- On by i tak nas dręczył Lily. - mówi.
- Nie musiałeś go zabijać. - mówię.
- Lily.. - mówi ale ja odchodzę.

Chcę znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Mój brat okazał się mordercą a ja jestem rozwalona psychicznie.
Z moich rozmyśleń wyrywa mnie Scott.

- Lily proszę zaczekaj. - mówi łapiąc mnie za ramię.
- Scott on.. - jąkam się.
- Wiem chodź tu do mnie. - mówi i po chwili jestem w jego ramionach.
- Zabierz mnie stąd proszę.
- Już chodźmy zaprowadzę cię do Deatona. - mówi.
- Nie nie chcę tam iść on tam może mnie szybko znaleźć. - mówię.
- Zabiorę cię do siebie moja mama nie będzie mieć nic przeciwko. - mówi.
- Kocham cię Scotty. - mówię.
- Ja ciebie też Lily.

Potem nawet nie wiem kiedy znajdujemy się u niego w domu. Chłopak od razu zaprowadził mnie do siebie do pokoju. Położyłam się na łóżku i czekałam aż wróci z herbatką.
Po chwili w drzwiach stanął mój chłopak który cały czas miał mieszaną minę tak samo jak uczucia do tego co się stało przed godzinę. Nie wiem czy mogę jakoś porozmawiać z Derekiem nawet nie wiem czy potrafię po tym jak z zimną krwią zabił Petera. Wiem że może on nie był najlepszym wujkiem ale nie zasłużył na śmierć.
Scott kładzie się obok mnie na łóżku i przytula mnie do siebie. Po chwili odpływam i nawet nie chcę myśleć co będzie dalej. Następnego dnia budzę się i widzę że Scott nadal śpi. Czuję z dołu jak jego mama pichci jajecznicę i bekon. Oj moje ulubione śniadanie ale nawet nie wiem czy mogę iść. Kurcze trochę się cykam. Jednak szybko mija mi stres i schodzę na dół. Przy kuchence stoi pani Melissa. Gdy odwraca się w moją stronę uśmiecha się serdecznie.

- Dzień dobry kochana jak się spało? - pyta.
- Dzień dobry pani spało się świetnie jak na okoliczności z wczoraj. - mówię
- Coś się stało moja droga? - pyta.
- Nie nic z czym nie miałabym sobie nie poradzić. - mówię.
- Jak coś to jestem tutaj i bardzo chętnie ci pomogę. Nie jestem tylko mamą twojego chłopaka. - mówi.
- Dziękuję pani bardzo. - mówię.
- To co masz ochotę na śniadanie? - pyta.
- Pewnie a co pani przygotowała? - pytam choć dobrze wiem.
- Jajecznica bekon i grzanki. - mówi.
- Świetnie normalnie moje ulubione śniadanie. - mówię uśmiechając się
- To dobrze bo nie wiedziałam co lubisz a może na co uczulona jesteś.
- Spokojnie zjem to co pani przygotowała. - mówię.
- Cieszę się kochanie.
- Oj i nasz królwiecz wstał. - mówi pani McCall.
- Dzień dobry mamo. - mówi chłopak.
- Hej. - mówi do mnie całując mnie w policzek..
- Cześć jak się spało? Mocno się rozpychałam? - pytam.
- Ani trochę spałaś jak suseł. - mówi.
- Tak bo ci uwierzę. - mówię.
- Mówię prawdę.
- Niech ci będzie.
- To co dzieciaki jaki plan na dzisiejszy dzień? - pyta pani McCall.
- Szczerze to nie wiemy ale na pewno chcę odwiedzić Lydie w szpitalu. - mówię.
- O no to mogę was podwieść w jedną stronę a potem może Stiles was odbierze. - mówi kobieta.
- Dobry pomysł ale muszę się w coś przebrać i wrócić do Deatona. - mówię.
- Spokojnie mogę ci coś pożyczyć chyba mamy podobny rozmiar. - mówi pani Melissa.
- To super dziękuję pani. - mówię.
- Ależ nie ma za co kochana. - mówi.

Po śniadaniu mama Scotta daje mi ubrania na przebranie i po kilkunastu minutach jedziemy do szpitala zobaczyć co z Lydią. Gdy wchodzę do jej sali widzę dziewczynę która może zmienić się w wilkołaka bo przeżyła ugryzienie. Peter zapłacił za swoje zbrodnie a ja mam wyrzuty sumienia że to wszystko moja wina. Po odwiedzinach razem ze Scottem jedziemy do Deatona po kilka moich rzeczy. Pani Melissa zgodziła się bez wahania abym u nich przez chwilę pomieszała. Scott mówił że nie wie co w jego mamę wstąpiło ale wiedziałam że jest szczęśliwy skoro się dogadujemy.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Zaległy z wczoraj. Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Kończymy właśnie sezon 1!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa 💜

Lily Hale I Scott McCallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz