Pov: William
- szefie! - usłyszałem za plecami głos Tysona
- tak Tyson? - zwróciłem się w jego stronę
- musimy zorganizować jakąś akcje, nie ukrywam że niektórym z nas brakuje pieniędzy - westchnął lecz jego twarz przez cały czas ukazywała powagę
- niech Harry skontaktuje się z Josephem, on na pewno potrzebuje ludzi do roboty - powiedziałem
- Ale.. szefie.. to twoja część roboty - powiedział zakłopotany
- Dobra, dajcie mi jeden dzień a będziecie mieli co robić - odparłem po chwili namysłu
- Nie odnajdujesz się na tej pozycji co nie? - zapytał opierając się o ścianę korytarza
- Od początku mówiłem że nie nadaje się na szefa tego wszystkiego, to ona była do tego stworzona, ja byłem tylko jej prawą ręką - przetarłem twarz dłońmi
- jeśli dalej tak pójdzie to wszyscy zbankrutujemy i będziemy musieli znaleźć normalną pracę - powiedział a ja wyczuwałem szczyptę pretensji do mojej osoby
- postaram się to naprawić Tyson - zapewniłem mu - dajcie mi kilka dni żebym się w to jakoś wkręcił
- To kilka dni trwa już od trzech lat szefie, ja rozumiem że to ciężka robota i to dzięki byłej szefowej wszystko grało jak w zegarku ale kurwa, jej już nie ma, ty zostałeś nowym szefem i musisz zrobić wszystko żeby było jak kiedyś - wyjaśnił zdenerwowany
- daj mi kurwa spokój dobra? - warknęłam w jego stronę - obiecuje że za jakiś czas będziemy się kąpać w hajsie
- mam nadzieję bo jeśli nie to nasz cały gang się rozpadnie - fuknął po czym odszedł
Ja za to skierowałem się do mojego biura. Siadłem na fotelu i przez kilka minut pusto patrzyłem w okno. Coraz bardziej zdaję sobie sprawę jak ja się do tego kurwa nie nadaje. Nie potrafię załatwić kasy tak łatwo jak robiła to Tommy. Nie potrafię okręcić sobie wszystkich wokół palca tak jak ona. Po prostu nie umiem być taki jak ona. Kiedy ona żyła wszystko było łatwiejsze. Teraz to na mnie wszystko spadło. Klub i cały gang. Prowadzenie klubu nie jest trudne ale to drugie.. nigdy nie patrzyłem na to z tej strony. Ile ona musiała się natrudzić żeby to wszystko działało. Teraz kiedy zostałem z tym sam zaczynam dostrzegać jak cholernie ciężko to utrzymać. Jak ciężko zaplanować akcje. Chociażby jeśli chodzi o głupie przewiezienie towaru za granicę. Tak na prawdę gdyby nie Joseph i jego pomoc już dawno byśmy spadli na samo dno. Nie potrafię się nimi wszystkimi zająć. A teraz przecież moim interesem jest to aby oni wszyscy mieli za co żyć. To ja jestem teraz na szczycie tego wszystkiego i to ja teraz tym rządzę. Mimo że słabo mi to wychodzi i to cholernie słabo. Muszę się wziąć w garść i robić to co kiedyś robiła Tommy. Muszę zacząć grać nieczysto żebym miał z tego korzyści. Tylko teraz.. jak to rozegrać?
- mogę? - usłyszałem głos Coffee dochodzący od strony drzwi
- wejdź Coffee - westchnąłem patrząc w jej stronę
- potrzebujesz pomocy? - zapytała siadając na kanapie
- Nie, dam radę
- weź przestań pierdolić - prychnęła - nie radzisz sobie z tym William, nie potrafisz ogarnąć chociażby jednej akcji a nie dasz sobie pomóc
- Bo kurwa skoro Tommy sobie radziła z tym sama to ja też dam radę - warknąłem
- Ale ty nie jesteś Tommy! - podniosła głos - jesteś William Evans i kurwa doskonale wiesz że sobie z tym nie poradzisz, potrzebujesz pomocy, poza tym Tommy nie była w tym wszystkim sama! Miała ciebie William i to ty byłeś jej wsparciem w tym wszystkim więc do jasnej cholery pozwól mi być kimś takim! Pozwól mi być twoim wsparciem a uwierz że będzie ci łatwiej! - wykrzyczała a ja przez cały czas na nią patrzyłem - samemu nic nie osiągniesz - dodała już spokojniejszym tonem
CZYTASZ
Zniszczyłaś mnie. (T.3)
RomanceTom 3. Nikt nie sądził że mrok może stać się światłem. Nikt nie sądził że to ona mi pomoże. Że to ona jest moim jedynym ratunkiem. Ja też tak nie sądziłam. I bardzo dobrze. Bynajmniej nie robiłam sobie złudnej nadziei bo pomiędzy dniem a nocą jest k...