♡14♡

494 51 2
                                    

Tydzień później
Pov: Tommy

Ubrana w czarną kominiarkę, bluzę i dresy powoli przemieszczałam się po wielkiej Willi. Starałam się być nieuchwytna nawet kątem oka. Była noc co było dla mnie ułatwieniem. Musiałam wkraść się do biura szefa aby wykraść klucze do budynku aby z niego wyjść. Dopiero potem mogłam zacząć zastanawiać się jak bezgłośnie otworzyć bramę.

Tak na prawdę nie miałam na to żadnego planu ponieważ wymyśliłam to przed chwilą. Leżałam w łóżku I myślałam co robię nie tak. Dlaczego nie mogę być szczęśliwa. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę że ptak zamknięty w klatce nigdy nie będzie szczęśliwy.

Bezszelestnie przebiegłam po schodach na sam dół i skierowałam się do korytarza gdzie szef miał swoje biuro. Wiedziałam jednak że pierwsze co muszę zrobić to wyłączyć kamerę przed wejściem do pomieszczenia. Przesuwałam się przykuta do ściany wzdłuż korytarza. Kamera była w rogu. Tak na prawdę jeden zły ruch a zapalą się wszystkie światła w korytarzu które są na ruch widziany w kamerze. Podeszłam do niej od dołu i stając na palcach kliknęłam czerwony przycisk. Kamera momentalnie przestała świecić zieloną diodą. Ja za to otworzyłam drzwi i podeszłam do biurka. Zaczęłam szybko i panicznie przeszukiwać szuflady wiedząc że szef może w każdej chwili wstać i wejść do biura. W żadnym zakamarku biurka nie było klucza co mnie przeraziło. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w którym panował mrok. Za oknem była pełnia księżyca przez co moim oczom ukazał się błysk na półce. Podeszłam tam i od razu wzięłam do ręki zobaczony klucz. Wyszłam z biura i szybkim krokiem poszłam w stronę drzwi wyjściowych unikając każdej napotkanej kamery. Praktycznie bezszelestnie włożyłam klucz do zamka i go przekręciłam. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Od razu podbiegłam do muru który stanowił w jakiejś postaci płot posesji i Zaczęłam szukać miejsca gdzie mogłabym się wspiąć. Jednak nigdzie nie było takiego miejsca. Mur był wysoki i zupełnie płaski jeśli chodzi o strukturę. Przy bramie były kamery i światła wyczuwające ruch więc nie mogłam tamtędy wyjść. Zaczęłam obchodzić całą posesję dookoła aby znaleźć punkt ucieczki.

- Nie ruszaj się albo cie odstrzelę - warknął głos za mną przez co odruchowo uniosłam ręce do góry w geście poddania - na kolana przodem do mnie - dodał kobiecy głos przez co doskonale wiedziałam że na szczęście była to Aurora

No tak. Przecież to ona dzisiaj miała pilnować posiadłości nocą.

Odwróciłam się w jej stronę i patrząc jej w oczy przyłożyłam palec do ust aby nic nie mówiła.

- Tommy? - zapytała patrząc mi w oczy - co ty kurwa odpierdalasz? - dopytała chowając broń i podchodząc do mnie

- ciszej - odparłam szeptem - zrywam się stąd, nie ma szans że dłużej tu wytrzymam

- To ja Ci kurwa próbuje ogarnąć samochód omal nie dając dupy szefowi a ty postanawiasz sobie stąd spierdolić bez mojej wiedzy i zapierdalać do Los Angeles na piechotę? - zapytała tonem jakby miała do mnie problem - pojebało cie?

- Ale o chuj ci chodzi? Doskonale wiesz że nie chce tutaj być bo jest mi cholernie trudno a jak w końcu zbieram w sobie odwagę i próbuje uciec to nagle masz do tego problem - parsknęłam w jej stronę

- Nie mam problemu do tego że uciekasz tylko do tego że nie myślisz, nie przeżyłabyś chociażby jednego dnia idąc na piechotę, daj sobie czas a wszystko będzie prostsze - warknęła - a teraz zapraszam - złapała mnie jak policjant więźnia - zapierdalasz do swojego pokoju - dodała ściągając mi kominiarkę - gdzie ty niby chciałaś się potem ukryć co?

- u mojej mamy - wyjaśniłam idąc tam gdzie mi nakazała co jakiś czas próbując się wyrwać

- biedna starsza kobieta, dostałaby zawału zdając sobie sprawę że widzi ducha własnego martwego dziecka - parsknęła śmiechem - ogarnij się Tommy i daj sobie pomóc a nie ciągle idziesz na własną rękę

Zniszczyłaś mnie. (T.3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz