Pov: Leia
Założyłam buty i wyszłam z mieszkania. Potrzebowałam się gdzieś przejść. Mało obchodziło mnie to że jest już około północy. Ja po prostu musiałam oczyścić umysł.
Byłam dzisiaj u Nicole i Martina. Przyznam że miło spędza mi się z nimi czas ale ta miłość która wokół nich emanuje potrafi być irytująca. Wiem że tylko okazują sobie uczucia ale jednak kiedy na to patrzę.. cholernie mnie to boli bo wiem że ja też kiedyś taka byłam. Nicole mnie rozumie w tej kwestii i chciała coś z tym zrobić ale przecież nie zabronię im uczuć. Wiem że się kochają i tak wygląda każdy dzień zdrowego związku.
Szłam przed siebie pustym chodnikiem. Wiedziałam gdzie potrzebowałam pójść. Kierowałam się w stronę opuszczonego budynku a dokładnie na jego dach. Kiedyś często tam siedziałam. Paliłam i myślałam o dosłownie wszystkim. Wszystkie szumy w mojej głowie wtedy ucichały. Nie wiedziałam dlaczego ale czułam się wtedy bezpiecznie. Wiedziałam że mogę zrobić wszystko a nikt tego nie oceni. Bo nikogo nie ma wokół.
Szybkim krokiem szłam w stronę mojego celu. W między czasie odpaliłam papierosa którego tak cholernie potrzebowałam. Założyłam na głowę kaptur od bluzy.
Lubiłam być sama. Zauważyłam to już dawno. Bycie samej mi pomagało. Dawało wyciszenie. Mogłam wtedy być sobą. Nie musiałam się martwić o to czy kogoś nie zranię swoim zachowaniem. Jednak była jedna różnica która mnie bolała. Lubiłam być sama.. ale nie samotna. Oddałabym wszystko żeby mieć kogoś takiego jak Tommy. Właściwie.. oddałabym wszystko żeby to właśnie ją mieć przy sobie. Minęły trzy lata a ja nadal myślałam tylko o niej. Wiedziałam że była to moja prawdziwa i jedyna miłość. Nigdy nie wyobrażałam sobie życia z inną kobietą. Nigdy nie widziałam nikogo innego przy sobie niż Tommy. Wiedziałam że nie byłabym w stanie pokochać kogoś innego. Nie jeśli dalej myślałam o kimś kto nie żyje. Nie byłam i nie jestem zdolna do uczuć bo.. przecież dalej czuje coś do Tommy. Czasami zastanawiam się czy to nie jakaś choroba psychiczna. Kochać kogoś kogo już nie ma na tym świecie. Żałosne prawda? Jednak w mojej głowie to tak nie brzmi. Według mnie to pokazuje że na prawdę była jedyną kobietą której byłam w stanie się oddać. No i.. oddałam się jej. Potem chciałam ją mieć na zawsze. A teraz? Teraz mnie bezlitośnie zniszczyła. Zniszczyła mnie swoim odejściem. Odejściem które kosztowało ją jej właśnie życie a mnie.. mnie chyba o wiele więcej.
Po dwudziestu minutach drogi byłam już na miejscu. Weszłam do opuszczonego budynku i powoli po rozpadających się schodach weszłam na samą górę. Otworzyłam klapę prowadząca na dach i weszłam tam.
Do mojej głowy momentalnie wpadły wspomnienia z tego miejsca. Siedziałam tu z Tommy i piłam wino. Paliłam z nią papierosa wtulona w jej klatkę piersiową. Jeszcze wtedy nie wiedziałam żeby doceniać jej bijące serce które czułam od swoimi plecami. Nie wiedziałam żeby doceniać jej głos który słyszałam. Jej dłonie które czułam na sobie. Jej oczy które patrzyły na mnie z czystą miłością. Jej usta które mnie całowały jakbym była największą sztabką złota. Nie wiedziałam żeby doceniać to że tutaj jest. Jest i darzy mnie jedynymi w swoim rodzaju uczuciami.
Spojrzałam na krawędź dachu gdzie zobaczyłam posturę jakiejś osoby. Siedziała przy krawędzi a obok niej stała butelka piwa. Przez jasno świecący księżyc mogłam zobaczyć na prawdę dużo. Powoli podeszłam do krawędzi budynku i usiadłam po przeciwnej stronie niż siedziała dana osoba.
Spojrzałam w jej stronę i byłam pewna że była to kobieta przez co moje obawy całkowicie mnie opuściły. Co prawda było mi obojętne to co się ze mną stanie ale jednak.. nie chciałabym być zabita przez drugiego człowieka. To byłoby najgorsze.
Odpaliłam papierosa i delikatnie odchyliłam głowę do góry. Z tego co widziałam kobietą nie zauważyła mojej obecności. Zerknęłam w jej stronę. Płakała. Księżyc odbijał jej łzy które skapywały na całą twarz. Od zawsze byłam dobrą i pomocną osobą. Co prawda sama sobie nie radzę ale czasami trzeba pomyśleć o kimś innym. Wstałam i podeszłam bliżej kobiety. Usiadłam jakiś metr od niej i nawet nie patrząc na jej twarz zaczęłam mówić.
CZYTASZ
Zniszczyłaś mnie. (T.3)
RomanceTom 3. Nikt nie sądził że mrok może stać się światłem. Nikt nie sądził że to ona mi pomoże. Że to ona jest moim jedynym ratunkiem. Ja też tak nie sądziłam. I bardzo dobrze. Bynajmniej nie robiłam sobie złudnej nadziei bo pomiędzy dniem a nocą jest k...