Pov: Leia
Tak jak wczoraj się założyłyśmy, przebiegłyśmy dziesięć kilometrów. Tak się składało że właśnie tyle było do moich rodziców od miejsca z którego zaczynałyśmy więc uzgodniłyśmy że właśnie tak się spotkamy.
- cześć mamo, cześć tato! - powiedziałam zdyszana wchodząc do domu
- cześć córcia - powiedziała mama wychodząc z kuchni
- Tommy już do was dotarła? - zapytałam z uśmiechem nie widząc jej w salonie
Zapewne byłam pierwsza.
- jakieś piętnaście minut temu - zaśmiała się mama - poszła do ciebie na balkon zapalić
- kurwa.. - sapnęłam pod nosem
- słownictwo - ostrzegła mnie wystawiając palec w moją stronę - coś się stało że obie do nas przybiegłyście?
- założyłyśmy się wczoraj kto ma lepszą kondycję - machnęłam ręką - jak widać, Tommy zawsze musi wygrać
Po tych słowach poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Zaraz potem Tommy zeszła na dół.
- jak tam kochanie? - zapytała z dumnym uśmiechem - zmęczona?
- Nie licząc tego że dwa razy prawie wyplułam płuca? To nie - zakpiłam - a ty jak się trzymasz?
- bardzo dobrze, mogę przebiec jeszcze tak z cztery razy - zapewniła siadając obok mnie
- To co dzieciaki - zaczęła moja mama wchodząc do salonu - zmęczone to pewnie i głodne, zapraszam na obiad
- Jezusie, jak ja tęskniłam za twoimi obiadami - przyznała Tommy idąc w stronę kuchni
- cieszy mnie to, ale tylko spróbuj dotknąć deseru a dostaniesz ścierą po łapach - zagroziła moja mama widząc że Tommy już zmierza w stronę blachy z ciastem
- groźby są karalne - spojrzała w naszą stronę moja krótkowłosa - poza tym, to może być przystawka, deser zapewni mi twoja córka - zaśmiała się
Ja momentalnie spojrzałam przerażona na moją mamę. Starsza kobieta jednak sie śmiała z żartu Tommy. Całe szczęście.
- ty się nie rozpędzaj, bo jak mój mąż się dowie coś więcej w tej kwestii to będzie miał cię na oku aż do własnej śmierci - powiedziała biorąc talerze z szafki
- I nie żartuj tak przy mojej mamie - wyszeptałam widząc jej cwaniacki uśmiech - bo nie doczekasz się tego deseru - dodałam odchodząc
Jednak Tommy szybko złapała mnie w talii I przyciągnęła do siebie. Złożyła pocałunek na mojej skroni zaciskając dłonie na moich biodrach.
- przecież wiesz że nie zależy mi tylko na tym - wyszeptała patrząc na mnie łagodnym wzorkiem
- wiem - zachichotałam całując jej policzek - a teraz siadaj, musimy coś zjeść
- jasne - mówiąc to odsunęła mi krzesło po czym podała mi porcje obiadu
W tym samym momencie telefon Tommy zawibrował. Kobieta wyjęła go z kieszeni.
- Mateo dzisiaj przylatuje - powiedziała z uśmiechem - pyta czy odbierzemy ich z lotniska około osiemnastej
- odpisz że tak, pojadę z tobą - odparłam
- To ten Mateo? Ten twój przyjaciel z liceum prawda? - zapytała moja mama
- I brat Tommy - sprostowałam - a wiesz może kiedy Dylan i Ethan nas odwiedzą?
CZYTASZ
Zniszczyłaś mnie. (T.3)
RomanceTom 3. Nikt nie sądził że mrok może stać się światłem. Nikt nie sądził że to ona mi pomoże. Że to ona jest moim jedynym ratunkiem. Ja też tak nie sądziłam. I bardzo dobrze. Bynajmniej nie robiłam sobie złudnej nadziei bo pomiędzy dniem a nocą jest k...