♡6♡

479 42 7
                                    

Pov: Leia

- pani doktor - zwróciła się w moją stronę pielęgniarka - pacjent potrzebuje pilnie pomocy - powiedziała a ja dopiero teraz zobaczyłam że dyszy jakby biegła przez cały szpital

- proszę mnie prowadzić - powiedziałam szybko wstając z fotela

Wybiegłyśmy z mojego gabinetu kierując się w stronę wyjścia ze szpitala. Wszędzie było o wiele jaśniej niż zazwyczaj co było dla mnie straszną udręką. Dobiegłyśmy do recepcji gdzie panował niepokój wszystkich będących tam osób. Spojrzałam w stronę pielęgniarki której twarz okazywała zagubienie.

- przecież przed chwilą tu siedziała - powiedziała pod nosem - pani Devberg, gdzie jest ta pacjentka co tu siedziała? - zapytała kierując słowa w stronę recepcjonistki

- doktor Verter zaprowadził ją do gabinetu doktor Clinton - wyjaśniła

Ja momentalnie rzuciłam się do biegu w stronę swojego gabinetu. Jestem lekarzem i wiem że jeśli chodzi o ratowanie ludzi trzeba być w tym szybkim. Każda sekunda tak na prawdę się liczy. Wbiegłam do swojego gabinetu gdzie od razu zauważyłam czarną postać stojącą tyłem do mnie. Niepewnie podeszłam do niej i chciałam aby się odwróciła więc chwyciłam ją za ramię. Jednak dana osoba nawet nie drgnęła

- potrzebujesz pomocy? - zapytałam zmartwiona

Dana osoba momentalnie się odwróciła. Nie dowierzałam w to co widzę. To ona. Wygląda identycznie. Była ubrana w ślubny garnitur a z jej głowy leciała krew z rany postrzałowej. Nie odezwała się. Patrzyła na mnie lodowatym wzrokiem nawet nie mrugając. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. To nie możliwe. Ona na prawdę tu stoi.

- Tommy.. - wyszeptałam i rzuciłam jej się na szyję chcąc ją przytulić

Jednak jedyne co to poczułam wielki ból przez upadek. Zdezorientowana rozejrzałam się po gabinecie. Byłam w nim sama. Nikogo więcej tu nie było. Ona zniknęła. Ona znowu mnie zostawiła. Przez sam ten fakt zaczęłam dusić się własnymi łzami. Mój płacz zapewne rozchodził się na cały szpital. Jednak to.. nie był zwykły płacz. To było wycie z bólu jaki teraz przeżywałam. Nie dawałam już nawet rady oddychać. Po prostu przymknęłam oczy i odpłynęłam.

- Leia!!! - Obudził mnie krzyk Williama

Raptownie otworzyłam szeroko oczy. Mój oddech był wybity z normy. Tak na prawdę nie mogłam wziąć wystarczającego wdechu. Z moich oczu leciały łzy. Niekontrolowane łzy. Patrzyłam tępo na Williama który patrzył na mnie z góry zmartwionym wzrokiem.

- już wszystko dobrze mała, to tylko sen - powiedział gładząc moją głowę - to tylko sen Le - wyszeptał biorąc mnie w swoje ramiona

Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Za bardzo rzucały mną emocje które miałam w sobie. Patrzyłam w pusty punkt przed sobą nawet nie słuchając słów chłopaka. Starałam się opanować oddech co nie było takie łatwe. Znowu to samo. Ona znowu mi się śniła i znowu to nie był dobry sen. Ona po prostu znowu mnie zostawiła. Tak po prostu. I ten jej brak miłości w oczach. To tak bolało. Dlaczego akurat mnie to spotyka.

- znowu ci się śniła? - zapytał Will gdy byłam wtulona w jego tors

- To było straszne Will - wyszlochałam - Ona znowu mnie zostawiła - dodałam łamiącym się głosem

- spokojnie - wyszeptał zapewne chcąc abym unormowała oddech - jestem tu mała, jestem tu i nigdzie się nie wybieram więc będę cię w tym wspierał do usranej śmierci - wyjaśnił

Zaczęłam wsłuchiwać się w jego niespokojne bicie serca aby chociaż trochę się na czymś skupić. Nadal patrzyłam przed siebie mając wielki armagedon w głowie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przecież było już tak dobrze. Wyszłam z tego. Przestała mi się śnić i myślałam o niej jako dobrym wspomnieniu. A teraz? Teraz znowu niszczy mnie to psychicznie. Nie wiem czy tym razem sobie z tym poradzę. Nie wiem czy tym razem wygram walkę z własnymi myślami. I co gorsze nie wiem czy się po prostu nie poddam.

Zniszczyłaś mnie. (T.3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz