Pov: Leia
Siedziałam na kanapie w salonie w moim domu rodzinnym. Z okazji że Ethan wrócił z Hiszpanii a Dylan ma urlop, rodzice postanowili że zaproszą nas na rodzinny obiad.
Nie było mi to na rękę. Ani trochę. Najchętniej zaszyłabym się w swoim mieszkaniu I myślała o wszystkim i o niczym. No ale przecież nie mogę odmówić rodzicom obiadu zwłaszcza że nie widujemy się zbyt często w pełnym gronie.
- co tam siostra? - zagadał Dylan siadając obok mnie - co ty taka smutna?
- wydaje ci się - uśmiechnęłam się w jego stronę - zawsze się czegoś we mnie doszukujesz - pokręciłam głową
Tak na prawdę byłam o dziwo na prawdę szczęśliwa. Miałam przy sobie moją rodzinę co dla mnie było na prawdę ważne.
- Nie doszukuje tylko sprawdzam czy wszystko okej - wyjaśnił obejmując mnie ramieniem - ktoś musi, w końcu Ethan o to nie zapyta bo aktualnie w głowie ma tylko to czy będzie coś nie coś dzisiaj z Susan - zaśmiał się
- Ale ty jesteś głupi - uderzyłam go w ramię - a dziwisz się mu? Susan jest w kurwę hot - dodałam zerkając na niego
- też bym to powiedział ale Ethan chyba by mnie zabił za takie słowa - parsknął śmiechem
Ja tylko zaśmiałam się pod nosem na jego słowa i zerknęłam w stronę drzwi tarasowych gdzie był widoczny Ethan i jego dziewczyna. Rodzice oczywiście byli w kuchni.
- dzieciaki!! - usłyszeliśmy krzyk mamy
Od razu podnieśliśmy tyłki z kanapy i poszliśmy do kuchni. Ojciec naprawiał, a raczej starał się naprawić lampę ogrodową a mama pakowała naczynia do zmywarki.
- poszlibyście do ogrodu otworzyć szklarnie i podlać ogródek? - zapytała z delikatnym uśmiechem na twarzy
- jasne mamo - odparłam zerkając na Dylana
Chłopak nic nie odpowiedział tylko zaczął iść w stronę wyjścia na ogród. Ja szłam zaraz za nim.
- Ja podlewam a ty idź pootwierać szklarnie - rozkazał na co ja przytaknęłam
Od razu poszłam w stronę szklarni i zaczęłam otwierać w niej okienka. Było ich jakoś z dziesięć więc trochę mi to zajęło. Już otwierałam chyba piąte gdy nagle poczułam zimny strumień wody na moich plecach. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam zadowolony uśmiech Dylana. Wyszłam ze szklarni i zaczęłam iść w jego stronę. Chłopak oczywiście w międzyczasie dalej mnie oblewał więc zaczęłam biec. Gdy już byłam przy nim rzuciłam się na jego szyję przez co chłopak się przewrócił. Zabrałam mu wąż ogrodowy i tym razem ja zaczęłam go oblewać. Obydwoje rzucaliśmy się na wszystkie strony przy tym się śmiejąc. Oblewaliśmy się chyba z dziesięć minut. Byłoby tak dłużej gdyby nie to że woda przestała lecieć. Momentalnie spojrzeliśmy w stronę kurka od wody. Stała tam nasza mama patrząc na nas zażenowanym wzrokiem. Od razu zaczęliśmy się śmiać jak głupi na cały głos. Spojrzeliśmy po sobie. Byliśmy cali mokrzy a wokół nas była kałuża wody. Wstałam z chłopaka i spojrzałam w stronę mamy. Uśmiechnęłam się słodko i jej pomachałam. Chłopak wstał zaraz za mną i mnie do siebie przytulił udając super rodzeństwo. Wyszczerzył swoje białe zęby i też zaczął machać w stronę naszej mamy.
- czy wy kiedyś dorośniecie mentalnie? - zapytała kobieta podchodząc do nas
- Ja może tak ale ten debil już nie - prychnęłam wbijając chłopakowi łokieć w żebra aby się ode mnie odsunął
Momentalnie usłyszałam jęknięcie spowodowane bólem bruneta. Zaśmiałam się pod nosem jednak długo to nie trwało bo po chwili poczułam uderzenie w głowę.
CZYTASZ
Zniszczyłaś mnie. (T.3)
RomanceTom 3. Nikt nie sądził że mrok może stać się światłem. Nikt nie sądził że to ona mi pomoże. Że to ona jest moim jedynym ratunkiem. Ja też tak nie sądziłam. I bardzo dobrze. Bynajmniej nie robiłam sobie złudnej nadziei bo pomiędzy dniem a nocą jest k...