BECKMam wrażenie, że kolejnego dnia Elis jest jakaś zdenerwowana. Próbuję jednak zrzucić to może na gorszy dzień – chociaż dlaczego miałby taki być, skoro moja dziewczyna jest wyspana i wypoczęta jak nigdy? Widzę to na jej buzi, która jest bardziej promienna niż zwykle. Ogólnie Elis jest osobą, która zawsze w jakiś sposób błyszczy – szklą jej się oczy, ma na policzkach rozświetlacz albo brokat rozpylony na ramionach. Ale teraz jest w niej jeszcze więcej koloru, jeszcze więcej tego światła, bo w końcu nie musi od rana do nocy zasuwać najpierw na uczelni, potem w pracy, by wracać późno wieczorem do domu kompletnie wymęczona.
Lecz oprócz tego, że jej policzki są rumiane, gdy docieramy w końcu do Różowego Jeziora, to czytam z niej też lekkie zmartwienie, może nawet przygnębienie lub smutek. I nie jestem pewien, dlaczego się tam pojawiło.
Nie podoba mi się, że czas leci tak szybko, że zaraz będziemy bliżej niż dalej powrotu do Minneapolis. A to też oznacza, że będziemy bliżej zakończenia tego wszystkiego, co próbujemy budować przed innymi.
Jedyny dobry plan na ten moment do nie dopuścić to takiej sytuacji. Przekształcić to, co jest między nami, w coś prawdziwego. Tylko na tym polu chyba muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Różowe Jezioro jest piękne. Mieni się w świetle słońca na samym środku nieba, woda rzeczywiście w niektórych miejscach wygląda jakby była różowa, skały też oddają taką barwę.
– O mój Boże! – Głos Elis w końcu wraca do pierwotnego stanu, jest wysoki, kobiecy i wesoły. – Tu jest przepięknie!
Rozgląda się wokół rozmarzona. Nigdy nie sądziłem, że czyjaś reakcja może mnie tak bardzo zadowolić.
– Tylko dlaczego tutaj nikogo nie ma?!
Jezioro znajduje się w dolinie, do której prowadzi droga. Na drodze jest budka, w której trzeba wykupić bilet dla zwiedzających. Ja tylko pokazałem swój paszport i wjechałem od razu.
– Bo poprosiłem, by na dwie godziny było udostępnione tylko dla nas.
– Co ty... – Elis niemal się krztusi. – Żartujesz.
– Nie. Wykupiłem czas tylko dla nas. We dwoje.
– Ale to... to mija się z celem, Beck.
– Z twoim celem może tak.
Elis marszczy brwi, ale jest tak zachwycona, że zaczyna iść do przodu, wydeptanymi ścieżkami wzdłuż jeziora. Schodzi, podpierając się o skały.
– Przecież to musiało kosztować fortunę! – zauważa nieco drżącym głosem.
– To dla mnie nie jest problemem. Zarobiłem dziesięć razy więcej za ostatni udział w kampanii reklamowej zegarków.
Elis przewraca oczami.
– Powiedz mi, że jesteś bogaty, nie mówiąc, że jesteś bogaty.
Wzruszam ramionami.
– Korzystam z tego. Chciałem zrobić coś dla ciebie. Nie patrz na koszty, tylko na to, czy ci się podoba.
– Jasne, że mi się podoba! – Przykłada dłoń do ust. Idę za nią i schodzimy jeszcze niżej w dół do miejsca, w którym położone są drewniane panele, na których można siedzieć, leżeć, wypoczywać. Wokół nich znajdują się skały. Elis niestrudzenie dąży do tej, która jest najbardziej wysunięta nad jeziorem, i siada tam, chwiejąc się na boki.
Rzucam się w jej stronę, chcąc ją przytrzymać, ale daje sobie radę. Ja prawie dostaję zawału, gdy ślizga się na kamieniu, przesuwając swoje nogi do przodu tak, by zwisały z brzegu. Pochyla się, ściąga buty i kładzie je obok. Zsuwa się z kamienia ponownie... znów dostaję zawału... i sięga bosą stopą do wody, która akurat w tym miejscu jest mocno różowa.
![](https://img.wattpad.com/cover/359547422-288-k347579.jpg)
CZYTASZ
For The Cheer (Thin Ice Games #2)
RomanceStereotypowy playboy? Checked! Drogie sportowe auta i zegarki? Checked! Ta jedna dziewczyna, o której myśli cały... czekajcie, co? Elis nie ma szczęścia w różnych dziedzinach życia. Studiuje, ale nie jest prymuską. Pracuje, ale nie z pasji, tylko p...