ELISIdę tak naprawdę tylko po dwie szklanki wody i chcę wrócić jak najszybciej do Becka, ale idealnie w momencie, gdy o dziesiątej wieczorem po całym dniu pracy, prysznicu i wskoczeniu w klubową koszulkę z numerem dwadzieścia dwa, wchodzę do kuchni, wpadam na Jamie, która już tam jest.
– Co za niespodzianka – parska.
Oczywiście rozumiem, że trochę się ze mnie nabija, bo przecież to już czwarty wieczór z rzędu, który spędzam w domu chłopaków. Ona wpadła wczoraj na noc i została jeszcze dzisiaj. Zjedliśmy nawet razem obiad, który przygotowała Jamie, wykarmiając tym samym wszystkich trzech wygłodniałych hokeistów. Rory śmiał się pod nosem i coś tam burczał, że ma dość gapienia się na nasze trzepoczące wokół serduszka niczym z kreskówki, i na noc chyba musi się ewakuować do jakiegoś bezpiecznego miejsca.
– Jak się czujesz? – pyta jeszcze Jamie.
– Hmmm... dobrze. Bardzo dobrze.
– Widzę.
– Naprawdę?
– Jak najbardziej. Nigdy jeszcze nie wyglądałaś na tak szczęśliwą. Na początku miałam ogromne obawy w związku z tym, jak wcześniej zachowywał się Beck. Wiesz, jak to jest... nie powinieneś kochać nikogo, zanim najpierw nie pokochasz siebie. Nie leczysz innych serc, póki nie uleczysz swojego.
Nabieram w płuca więcej powietrza.
– Albo możesz znaleźć kogoś, kto pomoże ci uleczyć twoje serce i pokochać samego siebie – dodaję.
Jamie kiwa głową.
– Zgadzam się. Wygląda na to, że zarówno ty, jak i Beck, znaleźliście właśnie taką osobę.
– To prawda.
Jamie ściąga usta na jedną stronę.
– Jak tam kąpiel? Dostatecznie ciepła?
Na twarzy robię się czerwona jak burak, ale odpowiadam.
– Była świetna.
– To bardzo słodkie z jego strony.
Opieram ręce na blacie i pochylam się.
– I zastanawiam się, jak mogę mu się odwdzięczyć. To będzie bardzo trudne.
– Podpowiem ci: nie musisz – chichocze Jamie. – Beck tego nie oczekuje. Wystarczy, że chcesz po prostu z nim być i akceptujesz to, kim jest.
– Ale ja i tak chcę coś dla niego zrobić.
– Hmmmm... zabierz go na bilard.
– Serio?
– Serio.
To jedna z rzeczy na mojej liście, więc od razu będę mogła ją skreślić.
– Okej. Dobrze. Zabiorę go na bilard. – Uśmiecham się do Jamie. – Dziękuję. Kocham cię, wiesz?
– Myślałam, że ten zasób słów wyczerpał się w towarzystwie Becka – prycha rozbawiona Jamie. – Ja też cię kocham, Elis.
Teraz biorę głębszy oddech z lekkiego stresu. Zaczynam bawić się skórkami wokół palców.
– Nie używałam jeszcze tych słów...
Jamie przez moment jest bardzo wytrącona z równowagi. W końcu kręci głową, by otrząsnąć się z zaskoczenia.
– Proszę? Niemożliwe. Niemożliwe!
– Cicho! – upominam ją. – Jeszcze ktoś tu przyjdzie...
![](https://img.wattpad.com/cover/359547422-288-k347579.jpg)
CZYTASZ
For The Cheer (Thin Ice Games #2)
RomansaStereotypowy playboy? Checked! Drogie sportowe auta i zegarki? Checked! Ta jedna dziewczyna, o której myśli cały... czekajcie, co? Elis nie ma szczęścia w różnych dziedzinach życia. Studiuje, ale nie jest prymuską. Pracuje, ale nie z pasji, tylko p...