Trzydzieści dwa

7K 543 228
                                    

Sorry za spóźnienie, wtorek w pracy po świętach hit me like a truck

Mam nadzieję, że odpoczeliscie i jesteście gotowi na kolejne emocje 🤫

________________

BECK

Poprzedni dzień długo spaliśmy, zjedliśmy z Elis śniadanie w hotelu i przeszliśmy się na spacer. To niesamowite, że jeszcze niedawno próbowaliśmy wszystkim wmówić, że jesteśmy razem, a teraz nie obchodzą nas już żadne publiczne randki, żadne zdjęcia na Instagramie, bo rozwijamy swoją relację w spokoju i z dala od innych. 

Jest jeden problem – mam na nią ogromną ochotę. 

Dała mi sobie znów zrobić dobrze poprzedniego wieczoru. To wszystko. Powstrzymałem się przed resztą i nie zamierzam pozwolić sobie jej przelecieć. Jeszcze nie teraz. Nie dlatego, że potrzebuję odreagować cały rodzinny kwas. 

Ale wolałem spędzać z nią nawet czas w hotelu, walcząc ze wzwodem, niż być tutaj – razem z Almą i Adelą. W kościele. Na pogrzebie matki. 

Nienawidzę tego. Nienawidzę swojego domu i nienawidzę swojej rodziny. Matki też. Przyszedłem tutaj z czystej kurtuazji i tylko trzymanie dłoni Elis pozwala mi zatrzymać resztki rozsądku. Siostry się do mnie uśmiechają i wyglądają jak swoje kopie, jedna tylko młodsza od drugiej. Mają takie same ciemne włosy jak ja, ale nawet na pogrzebie nie potrafią wyglądać elegancko. Mają na sobie jakieś krótkie sukienki, Adela ubrała kabaretki, Alma ma zbyt duży dekolt. Mdli mnie od samego oglądania ich. 

Gdy Adela się ze mną wita, też próbuje być zdecydowanie zbyt fizyczna. Łapie mnie za rękę, próbuje przytulić, ale teraz Elis już wie, co się wydarzyło, więc robi się zdecydowanie bardziej czujna, niczym pies policyjny.

Pogrzeb dobiega końca. Nie jest mi smutno. Siostry też nie wyglądają na zrozpaczone. Widzę, jak popijają alkohol z piersiówki, plotkując na boku. Alma puszcza mi oczko i oblizuje pomalowane na czerwono usta. 

– Przysięgam, że jeszcze raz cię dotkną, a pójdę i złamię im ręce – grozi Elis. – Nie podoba mi się to. Chcę stąd jak najszybciej spadać. 

Uśmiecham się półgębkiem. 

– Spokojnie, księżniczko. Szkoda brudzić sobie ręce. 

Elis zaciska usta i próbuje podążać za moimi sugestiami, by nie zawracać sobie głowy siostrami. Przychodzi jej to z trudem. Przecież wiem, jaka jest – niby oaza spokoju, niby niczym sobie nie zaprząta głowy, lecz gdy już poczuje zew walki, nie da się jej zatrzymać. W pewnym momencie nawet widzę, jak Adela chce do mnie podejść i zagadać, ale Elis posyła jej takie spojrzenie pełne wkurwienia i wyrzutu, że Adela sama rezygnuje i właściwie nie odzywa się do mnie praktycznie w ogóle. 

Nic specjalnego nie wydarza się podczas pogrzebu. Nic specjalnego również nie wydarza się podczas odczytywania testamentu. Matka nie miała majątku, właściwie tylko długi, więc zrzekam się ich pisemnie od razu i ciężar natychmiast spada mi z piersi. Ona nie żyje, a była ostatnim połączeniem między mną a siostrami. Prawie uśmiecham się do siebie jak głupi, wiedząc, że teraz zarówno Adela jak i Alma są zgubione, i będą zmuszone poradzić sobie same. Dotychczas mieszkały cały czas z matką w jednym domu. 

Elis ma rację. Moja przeszłość zdefiniowała wybory. Nigdy nie chciałem dla kobiet źle, ale miałem swoje naleciałości, które nie pozwalały mi zachowywać się normalnie. 

Gdy wychodzę od notariusza, Elis czeka na mnie w korytarzu i nerwowo przebiera nogami. 

– I jak? I jak? – pyta, podskakując w miejscu. 

For The Cheer (Thin Ice Games #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz