~Rozdział 6~

247 11 0
                                    

Archer

Gdy dojechaliśmy na miejsce, oboje z Lee przyglądaliśmy się białemu jak śnieg, wysokiemu budynkowi.

-Ale tu pięknie - szepnęła.

-Prawda.

-Dobrze, moja kochana rodzinko, piękny uśmiech na twarz i wchodzimy - powiedział tata, gdy każdy przyjechał.

-A o której jedziemy do domu? - zapytał Harry.

-Dwudziesta trzecia. Na tę godzinę jest zaplanowany koniec.

Gdy weszliśmy do środka, oślepiła mnie podłoga w kolorze bieli.

-Tu jak w psychiatryku - szepnąłem do Lizzy.

-Biało wszędzie - odpowiedziała.

-Wyjdziemy na dwór, póki jeszcze coś widzę?

-Tak, chodź.

Wyszliśmy na ogromny taras z altaną, także w białym kolorze, i piękny widok na całe Las Vegas
-Zawsze uważałam to miejsce za okropne, ale teraz dostrzegłam jego piękno.

-Ja też dostrzegłem to piękno - powiedziałem, przyglądając się jej uśmiechowi.

-Twoje piękno - powiedziałem cicho, tak, żeby tylko ona to usłyszała.

-Słucham?

-Nic.

-Sorry to interrupt.

It's just me constantly on the verge of kissing you.

I don't know if you feel the same way I do.

We could be together if you wanted to...- powiedziałem na tyle głośno, żeby tylko ona usłyszała.

-Czy ty właśnie wyznałeś mi miłość?

-Tak, jakby.

-O Jezu, daj mi się z tą informacją przespać, okej?

-Tak, jasne - podeszłem do środka.

-Idziesz?

-Co? Tak, jasne, już idę.

Gdy weszliśmy, zaczepili nas Harry, Nicholas, Dylan.

-Ale ona jest w tobie zakochana - powiedział Harry.

-Widziałeś, jak na ciebie patrzy? - zapytał Dylan.

-On nie lepszy. Widzisz, jak mu szczęka opadła, jak ją zobaczył w sukni? - zapytał Nicholas.

-Nie żeby co, ale my oboje tu jesteśmy - powiedziałem.

-Idziemy? - szepnęła mi do ucha.

-Tak, chodźmy, tylko powiem ojcu, że już jedziemy.

-Okey.

Podszedłem do stołu, gdzie siedziała moja rodzina, i nachyliłem się do ojca.

-Tato, my już jedziemy.

-Dlaczego?

-Źle się czuję.

-Dobrze, jedźcie, tylko ostrożnie - powiedziała mama.

-Dobrze, do później.

Podszedłem do Elizabeth.

-Chodź, jedziemy do domu, ale zatrzymamy się jeszcze przy sklepie, dobrze?

-Tak, jasne.

Kupiliśmy makaron spaghetti, mięso mielone, sos pomidorowy i ser.

Wróciliśmy do domu, przebraliśmy się i poszliśmy gotować.

To był pierwszy raz od długiego czasu, kiedy czułem się naprawdę szczęśliwy i zadowolony z życia. A wszystko to dzięki tej dziewczynie o pięknych zielonych oczach, której jakoś udało się dotrzeć do mojego serca.

Elizabeth stała się dla mnie kimś więcej niż tylko przypadkowym znajomym, stała się moim oparciem i wsparciem w trudnych chwilach. A ja w końcu poczułem, że nie jestem już taki sam, że mam przy sobie kogoś, kto walczy ze mną i dla mnie.

Gdy zjedliśmy, poszliśmy do mojego pokoju oglądać film.

Po godzinie Lee zasnęła na mojej klatce piersiowej, więc żeby jej nie budzić, przytuliłem ją do siebie i okryłem kocem.
O godzinie dwunastej przebudziłem się, słysząc czyjeś śmiechy i dźwięk robionego zdjęcia.

-Cicho siedźcie, bo ją obudzicie - powiedziałem cicho. - Wyjdźcie stąd i usuńcie to zdjęcie.

-Już idziemy, ale zdjęcia nie usunę - powiedział Dylan.

-Co tu robicie? Nie macie swojego pokoju? - zapytał John.

-Mamy, ale musieliśmy uwiecznić, jak oni uroczo śpią. Ale Dylan nie umie wyciszyć telefonu i zamknąć mordy, to obudził Archera - tłumaczył Harry.

-Dobra, idźcie do swoich pokoi.

Mafia wifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz