~Rozdział 41~

52 3 0
                                    

Archer
-Mam genialny pomysł! Byłam rano w aptece i stwierdziłam, że zrobimy testy ciążowe!- krzyknęła Tess, wyciągając kartoniki z torebki.

Każda zrobiła po kolei i odstawiły je na stolik kawowy. Uważnie przyglądałem się temu, należącemu do Lee. Po dziesięciu minutach na jej teście pojawiły się dwie czerwone kreski. Widząc to, krzyknąłem:

-O kurwa, będę ojcem!

-Co?! - zapytała Lizzy, chwytając test.

-Będę ojcem!

-Wszyscy spojrzeli w naszą stronę.

-Będziesz ojcem? - zapytał z niedowierzaniem Nicholas.

-Na to wygląda, jeszcze trzeba to sprawdzić u ginekologa - powiedziała Lee, wyciągając telefon. Wybrała jakiś numer i wyszła na zewnątrz. Gdy nie wracała, wyszedłem za nią.

-Hej, Lee, nie płacz - szepnąłem, wycierając jej łzy.

-To łzy szczęścia, rozumiesz, że będziemy rodzicami?

-Trochę trudno w to uwierzyć, ale cieszę się bardzo - odpowiedziałem, przytulając kobietę.

•••

13 grudnia 2025

-Lee, mam dla ciebie niespodziankę - zacząłem, podchodząc do leżącej na kanapie dziewczyny. - Kupiłem nam bilety do wesołego miasteczka. Za godzinę jedziemy, co ty na to?
-Okey.
Dziewczyna opuściła salon, a ja upewniłem się, czy aby na pewno nie zgubiłem małego pudełeczka z pierścionkiem zaręczynowym z małym zielonym brylantem. Zamierzałem zrobić to po kolejce górskiej; specjalnie wybrałem to miejsce, wiedząc, jak bardzo uwielbia adrenalinę. Słysząc, że schodzi po schodach, szybko schowałem go z powrotem do małej kieszonki w spodniach.

-Jestem gotowa! Jedziemy? - zapytała podekscytowana.
-Tak, chodź.
Wsiedliśmy do różowego McLarena 720S. Moje zielone Porsche stało w garażu, lecz wygodniej jeździło mi się tym. Po godzinie wchodziliśmy na kolejkę górską, gdy mężczyzna upewnił się, że jesteśmy zapięci, i włączył maszynę. Lizzy krzyknęła:

-Daisy potrzebowała adrenaliny!
Zaśmiałem się, rozglądając się. Była to najwyższa kolejka w Vegas, z której było widać całe miasto. Wysiedliśmy, a ja zapytałem:

-Idziemy po watę cukrową?
-Tak!
Podeszliśmy do stoiska i kupiliśmy jedną watę. Podałem ją kobiecie i uklęknąłem na jedno kolano, otwierając pudełko.

-Lee, jesteś najważniejszą kobietą mojego życia i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Zechcesz przyjąć moje nazwisko?
-Tak! - potrząsnęła głową. - Tak, oczywiście! - podeszła do mnie i złączyła nasze usta w pocałunku. Podniosłem się i założyłem pierścionek na palec dziewczyny. Ludzie wokół nas wiwatowali i bili nam brawa.
-Za niedługo będę panną Johnson! - krzyknęła, uśmiechając się.
Wróciliśmy, dalej się bawić.

•••

5 maja 2026

-Jest pan mężem pani Elizabeth Evans? - zapytała położna, wychodząc z sali.

-Tak.

-Gratulacje! Ma pan piękną córeczkę, zapraszam do sali.

Gdy wszedłem do pomieszczenia, moim oczom ukazała się zapłakana, lecz uśmiechnięta Lee trzymająca malutką brunetkę.

-Archi - szepnęła zmęczonym głosem kobieta - piąty maja, godzina siedemnasta pięćdziesiąt dwa. Na świat przyszła Daisy.
Stałem jak wryty, przyglądając się malutkiej istocie. To naprawdę Daisy, już była z nami. Z rozmyśleń wyrwała mnie uśmiechnięta położna, podchodząca do kobiety.

Mafia wifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz