Prolog

9K 421 29
                                    

Damon

Czy lubiłem swoją pracę? Tak.

Czy lubiłem wyzwania? Tak.

Czy lubiłem rano wstawać? Nie.

Ociężale podniosłem się z łóżka, żeby już chwilę potem poczuć lekki ból głowy, który zaczął mi dokuczać. Bóle bywały nieznośne, ale na szczęście umiałem im zapobiegać - nie było to zbyt trudne.

Idąc do kuchni, prawie potknąłem się o wielkiego nowofundlanda, który położył się plackiem w wejściu. Przeklnąłem pod nosem, ale starałem się tego dalej nie komentować.

W ekspresie zaparzyłem kawę, a mój dzisiejszy obiad, który składał się z ryżu i warzyw, zapakowałem do termosu. Chwilę potem, termos z jedzeniem schowałem do swojej torby, w której trzymałem kilka teczek i papierów, a obok nich paczkę papierosów.

Będąc lekarzem, wiedziałem, że palenie nie jest dla mnie dobre, ale nie potrafiłem i chyba nie chciałem go rzucić. Moje życie bywało stresujące, a to dawało chwilę ukojenia.

Ubrałem się względnie szybko, bo jedynie zarzuciłem na siebie ciemne spodnie i takiego samego koloru golf. Wszystkie sygnety z swoich palców schowałem do pudełka, bo uważałem, że mogą czasami przeszkadzać mi w pracy - zostawiłem jedynie srebrny łańcuszek na szyi.

Ominąłem dużego psa, którego można było porównać do niedźwiedzia i ruszyłem do windy, która miała mnie poprowadzić na podziemny parking.

Mój samochód stał tam, gdzie zawsze - prawdopodobnie dlatego, że wykupiłem to miejsce.

Z towarzyszącym mi zmęczeniem, wlazłem do czarnego Rolls - Royca. Zacisnąłem palce na kierownicy i wziąłem głęboki wdech.

Chwilę później, wyjechałem z piskiem opon. Chuj z tym, że znowu sąsiadka z pod dwudziestki szóstki wyśle na mnie skargę, że budzę rano jej dzieci - dodatkowo w sobotę.

Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz