11. Atak z bukietem w roli głównej

5.1K 422 33
                                    

Charlie

Czy Damon mnie posłuchał? Nie. 

Zdążyłam się o tym przekonać, gdy otwierając drzwi z samego rana, mogłam ujrzeć na wycieraczce bukiet kwiatów i torbę z Starbucks. 

Oczywiście nie byłam na tyle nie czuła, żeby nie wziąć prezentów - najwyżej będę udawać, że sama je sobie kupiłam. Nie potrafiłam ukryć swojego zdenerwowania pomieszanego z ekscytacją na myśl, że dostałam jakiś prezent. Nie oszukując się, lubiłam dawać prezenty, ale dużą radość, sprawiało mi też dostawanie ich. 

W torbie z Starbucks znalazłam dwa bajgle, kawę i dwa słodkie ciastka - takie śniadanie, bardzo mi pasowało, ale muszę jakoś ukryć swoje zadowolenie, bo to nie na miejscu. 

Dzisiaj był piątek - najlepszy dzień tygodnia, więc od samego rana, miałam bardzo dobry humor. Wcześnie wstałam, zjadłam dobre śniadanie, a Lottie nie była dziś zbytnio marudna, co można było nazwać sukcesem. 

Do pracy i żłobka, zazwyczaj chodziłyśmy pieszo, ale dzisiaj postanowiłam odpalić samochód, bo nie przewidziałam tego, że właśnie dzisiaj zaszczyci nas ulewa, która trwała od samego rana - przy okazji, moje truskawki w końcu się podleją. 

- Kiedy Dadon? - Usłyszałam z tylnego siedzenia, na co zmarszczyłam brwi. Lottie nigdy nie zniekształcała tak jakiegoś słowa, więc nie do końca wiedziałam, o co może pytać. - Gdzie?

Włączyłam wycieraczki i wyjechałam z osiedla. Przy okazji, cały czas zastanawiałam się, o co chodzi córce. Na pewno o kogoś pytała, ale nie miałam pojęcia o kogo, bo imion naszych najbliższych nie zniekształcała. 

- Kto, kochanie? - dopytałam wjeżdżając w zakręt. 

- Dadon. - powtórzyła, a ja znów zmarszczyłam brwi. - Dadon z pieskiem. 

Otworzyłam szerzej oczy, bo nie dowierzałam w to, co właśnie usłyszałam - teraz zbyt mocno wiem, o kogo jej chodzi. 

Cholera!

Przysięgam, że miałam ochotę zabić Damon'a za to, że przez jego nachalność moja córka uznała, że mężczyzna znów przyjdzie. Przysięgam, że kiedyś go uderzę - może zrobię to już dzisiaj?

__________________________________

Czy jestem wariatką? Tak.

Osoba, która jedynie widzi mnie w pracy, może wziąć mnie za porządnego człowieka, który ma wszystko w porządku z głową. Musiałabym go jednak rozczarować, bo tamten opis, jest całkowitym przeciwieństwem mnie. 

Mogę wnioskować to po tym, że właśnie zmierzam do szpitala z bukietem kwiatów, które dostałam od przystojnego lekarza. Jestem chyba jakaś dwubiegunowa, bo idę tam z zamiarem zabójstwa mężczyzny, ale przy okazji kupiłam dla niego cynamonkę - Czy to normalne?

Na pewno nie. 

Cała niepewność znika z mojego ciała, gdy tylko przekraczam próg holu. Szpital wygląda tak, jak zazwyczaj, a ja jestem pewna, że Damon nie skończył jeszcze zmiany. Ruszam więc przed siebie i mam nadzieję, że znajdę go w pokoju specjalistów, gdzie znalazłam go i poprzednim razem - mam nadzieję, że kolejnego już nie będzie. 

Dźwięk moich trampek odbija się o posadzkę, a ja mocniej naciągam na siebie rękawy bluzy, choć wydaję się to idiotyczne, bo w drodze z parkingu zdążyłam już zmoknąć. Idę przez znane mi już korytarze i staram się raczej unikać spojrzeń innych ludzi, bo niepewność nagle do mnie wraca. 

Co chwila mijam pielęgniarki, stażystów i lekarzy.

Czuję jednak, że Damon jest jedynie kilka metrów dalej, bo na mojej skórze pojawia się charakterystyczna gęsia skórka. Zaczynam też wyczuwać jego mocny, męski zapach, przez co mimowolnie idę tuż za nim. 

Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz