19. Spalone garnki i patelnie

4.6K 400 17
                                    

Jest już was 40 tyś. 💗

Damon

Delikatnie gładzę kobiece ramie i staram się nie poruszyć, żeby nie obudzić śpiącej jeszcze Charlie. Kobieta przytula się do mojego boku od momentu, w którym razem zawędrowaliśmy do sypialni. Jej wczorajsze wyznanie mnie poruszyło i nie mogłem przejść obok niego obojętnie - jeżeli traktowałem Charlie na poważnie, to musiałem wysłuchać jej obawy, a potem zadbać o komfort. 

Nie mam pojęcia, która jest godzina, więc ostrożnie sięgam po telefon, który zostawiłem na pobliskiej półce. 

Szósta pięćdziesiąt.

Dyżur zaczyna się za godzinę i dziesięć minut. 

Wolną dłonią przecieram lekko zaspane oczy, choć cały czas chciałbym patrzeć na kobietę w moich ramionach. Od kilku dni, taki scenariusz śnił mi się po nocach, więc nic dziwnego, że teraz wariuję z pierdolonego szczęścia.

Ja jestem jednak pechowy, bo właśnie w momencie, gdy Charlie przysuwa się do mnie jeszcze bliżej, mój telefon rozdzwania się na całą głośność - Cholera!

Kobieta u mojego boku szybko się podnosi, a jej oczy są zamglone od nagłego wybudzenia. Gdy cały wkurzony sięgam po telefon, to mocniej zasysam powietrze, gdy kątem oka zauważam, że spodenki od piżamy Charlie podwinęły się, a ja widzę kawałek jej pośladka. Chryste...zachowuje się niczym napalony nastolatek. 

Na mojej twarzy pojawia się znaczący grymas, gdy na wyświetlaczu pojawia się zdjęcie mojego najlepszego kumpla - już nie jestem pewien czy takiego najlepszego. Nie zastanawiam się jednak długo i naciskam na czerwoną słuchawkę, po czym wyciszam dźwięki w telefonie. 

- Przepraszam. - mamroczę, a gdy odwracam się w stronę kobiety, to już jej nie ma. 

Rozglądam się po pokoju, żeby dostrzec ją przy dużej szafie. Kobieta stoi do mnie tyłem i grzebie pomiędzy wieszakami i milionem półek - co ona tam trzyma? Dochodzę szybko do wniosku, że chyba jednak nie chciałbym znać zawartości jej szafy. Dostałbym wylewu na sam widok wszystkich kolorowych, wymyślnych i błyszczących ubrań 

- To ja przepraszam za wczoraj. - Do moich uszu dolatuje jej głos, w którym słychać poranną chrypę. - Nie powinnam się tak unosić.

Mimowolnie marszczę brwi na te słowa, a dystans, który nagle stworzyła Charlie, uderza we mnie z zdwojoną siłą.  Otwieram delikatnie usta, a językiem przejeżdżam po dolnej wardze. Myślałem, że po tej nocy udowodniłem jej, że jestem blisko niej i nie musi się przede mną zamykać - najwidoczniej do tego potrzeba czasu. 

- Za co przepraszasz? - pytam retorycznie i rozstawiam ramiona na boki. Plecami opieram się o zagłówek łóżka. Zanim zacznę kontynuować, to ściągam przez głowę ciemną koszulkę i kładę ją na parapecie, żeby chociaż minimalnie się przewietrzyła. - Charlie, nie musisz przepraszać mnie za to, że byłaś wielkim kłębkiem emocji, który w końcu wybuchł. To dobrze, że wszystko z siebie wyrzuciłaś, bo teraz będzie tylko lepiej. 

Kobieta na moje słowa odwraca się na pięcie, a swoje spojrzenie zatrzymuje na dłużej, na mojej klacie. Mimowolnie na moje usta wpływa lekki uśmiech, bo zdaję sobie sprawę z tego, że Charlie podoba się to, co teraz widzi. 

Pociągam ją. 

Odruchowo poprawiam się i staram się usiąść tak, żeby wszystkie moje mięśnie uwydatniły się. Charlie potrząsa jednak głową i przegryza dolną wargę - Cholera! Chcę wiedzieć, o czym teraz myśli. 

- Przepraszam... - szepta cicho i znów powraca do grzebania w szafie. 

W głowie liczę do dziesięciu.

- Nie przepraszaj też za to, że na mnie zbyt długo spoglądasz. - mówię dobitnie i jednym ruchem wstaje z łóżka. Pokonuję dzielącą nas odległość i staje tuż, za plecami drobnej kobiety. - Ty możesz to robić. Możesz zrobić ze mną, co tylko zechcesz, a ja przyjmę wszystko. 

Cofam się dwa kroki do tyłu, bo nie chcę, żeby odczuła zbytni nacisk z mojej strony. Nie chcę jej do niczego zmuszać, bo tak jej do siebie nie przekonam - najwyraźniej, Charlie potrzebuje więcej czasu. Niech jednak nie myśli, że dalej będzie umawiała się z innymi na randki - to nie wchodzi w grę.

Chcę być jedynym facetem, który będzie ją na te randki zabierał. 

- Ja..ja...ja muszę obudzić Lottie. - Jej głos jest już pewniejszy, choć jaką się na samym początku. Odwraca się w moją stronę, a ja widzę iskrę w jej oczach.

- W takim razie ty ją obudź, a ja zrobię śniadanie. 

Kobieta nagle parska i zakłada ręce na biodrach. Wygląda seksownie, ale i uroczo w jednym - nie jestem pewien czy da się to połączyć, ale najwidoczniej Charlie potrafi. Przejeżdżam spojrzeniem po jej kuszącej piżamce, która składa się z błękitnych spodenek i tego samego koloru koszuli, choć jej dekolt zdobi delikatna koronka - już nie będę mógł wyobrazić sobie Charlie w czymś innym.

- Na pewno nie. - parska po raz drugi i kręci głową na boki. - Jeżeli ty będziesz robić śniadanie, to zapewne spóźnimy się, a dodatkowo spalisz mi kolejne garnki czy patelnie. 

Otwieram delikatnie usta, żeby wtrącić swoje trzy grosze, ale w ostatniej minucie gryzę się w język. Chyba nie chcę, żeby zaczęła toczyć ze mną wojnę. Koduję jednak sobie w głowie, żeby kiedyś nauczyć się gotować i czymś ją zaskoczyć - tak, to świetny pomysł, bo przecież nie bez powodu istnieje przysłowie - Przez żołądek do serca. 

- W takim razie, ja chociaż was podwiozę. 

__________________________________

- Razem? - Zdziwiony głos małej dziewczynki dobiega do moich uszu, gdy Charlie zapina ją w dziecięcym foteliku, a ja siadam na miejscu kierowcy. 

Mimowolnie się uśmiecham i lekko odchylam w stronę tylnich siedzeń. Wyciągam ramię w tył i lekko łaskoczę Lottie po stópce, na co ta się śmieje, a potem posyła mi uśmiech.

Dziewczynka jest ubrana w luźną sukienkę, która ma na sobie chyba więcej kolorów niż sama tęcza. Na głowie ma dwa, małe koczyki, a na nich spinki z kokardkami - muszę przyznać, że to dziecko jest urocze. 

Gdy Charlie zapnie już ostatni pas w foteliku, to zajmuję miejsce tuż obok mnie, a torebkę kładzie na kolanach - co prawda wolałbym, żeby spoczywała tam moja ręka, ale staram się w to nie ingerować. Z towarzyszącym dziecięcym gaworzeniem, zaczynam wyjeżdżać z pod osiedla. 

Kątem oka zauważam, że Charlie czymś się denerwuje, ale nie mam pojęcia czym. Gdy kobieta bierze jednak głębszy oddech, to w końcu to z siebie wydusza :

- Mogę dzisiaj też wybrać piosenkę? - pyta, a jej uśmiech sięga prawie oczu. 

Aby nie parsknąć śmiechem, opieram się głowę o zagłówek i bez zbędnych słów, podaję kobiecie telefon.

Już kilka sekund później, po samochodzie roznosi się dźwięk muzyki.

*You should be stronger than me
You've been here seven years longer than me
Don't you know you supposed to be the man?
Not pale in comparison to who you think I am
You always wanna talk it through - I don't care
I always have to comfort you when I'm there
But that's what I need you to do - stroke my hair
Cause I've forgotten all of young love's joy
Feel like a lady, and you're my lady-boy

""""""""""""""""""

*Amy Winehouse - Stronger than me

Ig : drzewko4_wattpad

Tik Tok : Drzewko4

ps : Od poniedziałku będzie niestety trzy dniowa przerwa w rozdziałach :( Musicie mi wybaczyć, ale mam sporo rzeczy do ogarnięcia, a przy tym fizjoterapeutę. 


Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz