24. Uzależnienia i płatki z mlekiem

5.1K 501 58
                                    

Na dobre zakończenie dnia łapcie dłuższy rozdział :*

Charlie

Budząc się wczesnego ranka, sens moich wczorajszych wybryków uderza we mnie z zdwojoną siłą. Oblewa mnie zażenowanie, gdy cała roztrzepana rozglądam się po sypialni, w której tego dnia się obudziłam. 

Ciemny pokój z domieszką beżu - jak dla mnie, za ciemny. 

Dłońmi przejeżdżam po śliskiej pościeli, która jest bardzo przyjemna w dotyku. Dociera jednak do mnie, że wczoraj po pijaku mogłam być nieobliczalna. Niewiele więc myśląc, podnoszę kołdrę do góry aby z ulgą odkryć, że mam na sobie bieliznę.

Może to trochę głupie, ale się wystraszyłam. 

Na oślep szukam też swojego telefonu, choć głowa pęka mi chyba na pół. Mój organizm nigdy nie przepadał za alkoholem i dawał o tym znać, dopiero kilka godzin później - Cholera!

Gdy po dość długich poszukiwaniach udało mi się zlokalizować jakąkolwiek komórkę, okazało się, że ta nie należy do mnie, a do Damon'a. 

Musiałam się jednak upewnić, która jest teraz godzina, więc lekko postukałam w wyświetlacz. Chwilę potem, mogłam odczytać godzinę szóstą czterdzieści pięć, choć to nie to, wprawiło mnie w niemały szok. 

Moje spojrzenie przyciągnęła tapeta, która ustawiona została na wyświetlaczu - a przedstawiała ona...mnie. 

Konkretnie mnie i Lottie, gdy szłyśmy razem po drodze w zoo. W życiu bym nie pomyślała, że mężczyzna zrobił nam wtedy zdjęcie. Teraz już wiedziałam, że Damon bierze nas...bardzo poważnie, choć wtedy byliśmy na pierwszym wspólnym spotkaniu. 

To wydawało się dziwne, a zarazem...urocze.

Pieprzony stetoskop.

Podnoszę się w końcu z łóżka i przez moment zastanawiam się, gdzie może być wcześniej wspomniany przeze mnie mężczyzna. Na początku sądziłam, że spotkam go tuż po przebudzeniu obok siebie w łóżku. 

Chciałam go wtedy przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie, a przy okazji...dowiedzieć się, co takiego wczoraj gadałam. Nie chciałam mu jednak zdradzić, że w duchu dziękowałam mu za to, że zabrał mnie spod klubu - Bóg wie, co bym jeszcze nawyrabiała. 

Otuliłam się szczelniej ubraniem, którym okazała się duża, męska koszulka. Z zaskoczeniem mogłam też zauważyć, że moje obtarcia na stopach, zostały zaklejone plasterkami.

On chyba naprawdę chce, żebym dla niego bezpowrotnie przepadła. 

Chryste. 

Delikatnie naciskam na klamkę u drzwi, aby po chwili prawie się przewrócić, bo wielki nowofunland myśli, że jest maluteńkim szczeniaczkiem ważącym niespełna kilogram - zaznaczmy jednak, że ten pies jest dwa razy większy niż moja córka, a wagą na pewno dorównuje Damon'owi. 

To koń, a nie pies. 

- Cześć... - mamrocze i próbuję ściągnąć z siebie to bydle. 

Gdy Simba w końcu staje na ziemi, nie opuszcza mnie już na krok. Cały czas chodzi za mną, gdy staram się zlokalizować mężczyznę - gdy jednak udaje mi się to zrobić, to ślina zasycha mi w gardle.

Ma na sobie tylko i wyłącznie bokserki. 

Nic więcej. 

Przez chwilę się nie odzywam i korzystam z tego, że mnie nie zauważa.

Wzrokiem skanuje jego wyrzeźbione ramiona, plecy i nogi - są idealne. Jakby je Michał Anioł drutem haratał. 

Obserwuje też jego tatuaże, które ciągną się od żeber aż po klatkę piersiową. Sama nigdy nie zdecydowałam się na tatuaż, więc bardzo imponowały mi malunki na ciele Damon'a - brakuje jeszcze, żeby Lottie to zauważyła i potraktowała mężczyznę jak kolorowankę. 

Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz